Pięćdziesiąt dziewięć 🌙

234 25 0
                                    

The Score - Miracle 

"Nie wiem, jak powiedzieć, że tracę zmysły Próbując znaleźć perfekcyjną linijkę tekstu Wydaje mi się, że kończy mi się czas Chyba potrzebuję cudu Bo tracę zmysły, odliczając kolejne sekundy I nie wiem, kiedy mój stan się polepszy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

"Nie wiem, jak powiedzieć, że tracę zmysły
Próbując znaleźć perfekcyjną linijkę tekstu
Wydaje mi się, że kończy mi się czas
Chyba potrzebuję cudu
Bo tracę zmysły, odliczając kolejne sekundy
 I nie wiem, kiedy mój stan się polepszy..."




Wyczerpana opadłam na łóżko, próbując zdusić cisnący mi się na usta okrzyk bezradności. Kiedy myślałam, że moje życie nie może stać się jeszcze bardziej zagmatwane, Cole się obudził. Był wykończony i głodny, ale żył. I chociaż powinno mnie to cieszyć, wcale tak tego nie odbierałam.

Jego szkarłatno-czarne oczy, kompletnie niepodobne do tych, które powinien mieć mieszaniec stworzony z mojej krwi, napawały mnie niepokojem. Podobnie jak jego niegasnący apetyt. Żeby było ciekawiej, Turner nie łaknął wcale ludzkiej krwi – z tego rodzaju problemem jeszcze dałabym sobie radę. Schody pojawiły się, kiedy okazało się, że jego niesłabnące pragnienie jest w stanie zaspokoić jedynie wampirza krew. Mniej więcej wtedy zaczęłam się zastanawiać, czy nie byłoby jednak lepiej, gdybyśmy nie ukrócili jego męki w inny sposób...

Przeświadczenie, że stworzyliśmy potwora, nie dawało mi spokoju.

Zaraz po tym jak Cole względnie ugasił łaknienie i udał się do swojego pokoju, żeby odpocząć i zregenerować siły, osobiście odprowadziłam Masona do izolatki. Dziwiło mnie, że nie wykorzystał zamieszania i nawiał, kiedy tylko zyskał ku temu sposobność. Nie miałam pojęcia, co kierowało moim bratem i na ile mogłam mu ufać, a ta sytuacja jeszcze mocniej namieszała mi w głowie. Kiedy mogłam go po prostu nienawidzić, było o wiele łatwiej.

Spokoju nie dawały mi również słowa Masona. Według niego to nie on przez cały czas mi zagrażał, a tajemnicza Ona, o którą to zdążyłam się już pokłócić również z Larissą. Serce podpowiadało mi, że brat ma rację, w końcu tak jak wcześniej powiedział, byliśmy rodziną, a płynąca w naszych żyłach krew była na tyle podobna, byśmy mogli dzielić jej wyjątkowe właściwości. Jednak rozum i o wiele efektywniej przemawiające do niego logiczne argumenty udowadniały, że odkąd Mas był uwięziony, nikt nie czyhał na moje życie, nie knuł przeciwko mnie...

Tak źle, tak niedobrze. Ale przecież nikt nie mówił, że rola Królowej jest łatwa i przyjemna.

Spojrzałam w dół, na swój brzuch, po którym jeszcze nie było widać mojego cudownego stanu. Na samą myśl, że zostało mi tylko kilka tygodni względnej wolności, robiło mi się słabo. Nie zamierzałam się nad sobą użalać, gdyż na to było już za późno, ale mimo to prawda wciąż do mnie nie docierała. Zwyczajnie nie potrafiłam się z nią pogodzić. Gdyby Daniel tu był, na pewno powiedziałby, żebym się nie martwiła, bo wszystko się jakoś ułoży. Ten jego udawany optymizm zawsze mnie bawił. Ja lubiłam stawiać sprawę jasno, kiedy coś się sypało, mówiłam głośno o swoich obawach, zamiast mydlić innym oczy zapewnieniami, że wszystko będzie dobrze. Bo nie mogło takie być. A udawanie, że mogłoby być inaczej, wydawało mi się bezcelowe.

Akademia Ciemności (1&2&3)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz