TYDZIEŃ DRUGI
DZIEŃ PIERWSZY
Dziś podczas treningu rozmawiałem z Eleis, opowiedziała mi dużo Xortaxie i innych ''Bohaterach'', dowiedziałem się że mogę stać się jednym z nich tylko dzięki walce na Polach Sprawiedliwości, więc nie mam wyjścia, muszę więcej trenować, nie tylko ciało ale również umysł. Około południa spotkałem się z Zeke'em, na szczęście nie był zły za to co zrobiłem wcześniej, Zeke powiedział że najszybszą drogą do zostania ''Bohaterem'' jest odrzucić strach i walczyć nawet mimo pewnej porażki, powiedział że nigdy nie wolno się poddawać. Zeke stał się moim przyjacielem w tak krótkim czasie, cieszę się, powiedział że pomoże mi w treningu umysłu razem z jego mistrzem, nie wiedziałem że Zeke ma mistrza. Podobno jest byłym ''Bohaterem''.
DZIEŃ DRUGI
Dziś idę z Zeke'em do jego mistrza, dowiem się jak pokonać strach dzięki czemu będę mógł wreszcie walczyć na Polach Sprawiedliwości. Właśnie wyszliśmy z sali, okazało się, że wielka sala w której to wszystko się znajduje to tak naprawdę podziemne miasto Tarune, dziwne, że wcześniej tego nie zauważyłem. Miasto to kiedyś było największym miastem handlowym na całym kontynencie, co doprowadziło je do takiego stanu? Jesteśmy już blisko domu byłego ''Bohatera'' jak również mistrza Zeke'a. To On, były ''Bohater'', każe na siebie mówić pseudonimem 'Numer 42', ciekawe dlaczego akurat ta liczba? Bardzo się cieszę że mogę u niego trenować.
DZIEŃ TRZECI
Mój trening się rozpoczął, jest ciężko, 'Numer 42' kazał mi rozwiązywać niezwykle trudne zadania logiczne, czasem mam wrażenie jakbym robił pracę domową jakiegoś starego dziadka, ale cóż, jeśli dzięki temu będę chociaż w połowie tak silny jak Zeke to warto się potrudzić. W nagrodę za moją pracę 'Numer 42' pozwolił mi ze sobą walczyć, jednak to był dziwny pojedynek, Mistrz rzucał we mnie przedmiotami za pomocą telekinezy a ja musiałem ich unikać, dostałem naganę jak przypadkiem zbiłem ulubiony kubek Mistrza. Po kilku godzinach treningu zauważam efekty, moje zmysły się wyostrzyły, a ja sam byłem silniejszy, to wszystko zasługa ''Numeru 42''. Mistrz powiedział mi, że mogę nauczyć się używać magii ale tylko jak znajdę odpowiedniego nauczyciela, który wskaże mi drogę, nie jestem do końca pewny co to znaczy ale sama myśl o posługiwaniu się magią dodaje mi sił.
DZIEŃ CZWARTYZnów w tej sali, znów próbuję zostać ''Wybrany'', stoję przy scenie, nagle mężczyzna w kapturze wskazuje na mnie i nakazuje wejście na scenę, razem ze mną wybiera czwórkę innych ludzi. Po chwili stajemy na podesty, oślepiające światło wokół nas, głos z nieba ''Wybieram cię'', znajdujemy się w pomieszczeniu z licznikiem, 30, 29, 28, tym razem czuje spokój, naprawdę chce zostać ''Bohaterem'', a żeby nim zostać muszę walczyć, 20, 19, 18, wszyscy czekamy w napięciu, to będzie moja pierwsza bitwa na Polach Sprawiedliwości, 10, 9, 8, licznik kończy odliczanie, 3, 2, 1, udało się, Jesteśmy tu. Ruszamy do przodu, wszędzie zarośla, zupełnie jakbym znajdował się w dżungli, postanowiłem walczyć z wilkami, pokonałem dwa mniejsze i jednego przerośniętego, później zaatakował mnie niebieski golem, było ciężko ale i jego udało się pokonać.
DZIEŃ PIĄTY
Przed sobą widzę rzekę, wszedłem w zarośla, widzę wroga, wygląda jak demon, jest dużo większy ode mnie i posiada ogromny miecz, zauważyłem że ma nawet skrzydła, boję się ale tak długo czekałem na ten moment, nie mogę już zawrócić, postanowiłem zaatakować. Ruszyłem na niego z szarżą, naglę poczułem ogromny przypływ mocy, mój nóż którym wcześniej walczyłem urósł i teraz jest większy niż miecz tego demona, z całą swoją siłą skoczyłem na wroga, moc Sprawiedliwości mnie wypełniła, uwolniłem ją z potężnym okrzykiem SPRAWIEDLIWOŚĆ! Demon upadł, a ja poszedłem dalej, zauważyłem człowieka z mojej drużyny, wyglądał jakby kontrolował światło, a raczej były to wiązki laserowe którymi ciął wrogów, naprawdę potężna umiejętność, poszliśmy dalej razem, Levi bo tak miał na imię powiedział, że jeśli chcemy wygrać tą bitwę musimy zniszczyć kryształ w bazie wrogów. Bez dłuższego zastanowienia ruszyłem tam sam, moc wypełniała całe moje ciało, czułem się jakby nikt nie mógł mnie pokonać. Razem z Levim zniszczyliśmy kryształ, to już koniec walki?
DZIEŃ SZÓSTY
Wstałem i wyszedłem przed pokój, zobaczyłem Leviego, Zeke'a i jeszcze jednego człowieka z nimi, przedstawił się jako Xortax, powiedział że to on był demonem, którego pokonałem, nie mogłem w to uwierzyć, sławny ''Bohater'' i udało mi się go pokonać. Xortax chcaił znać moje imię, jednak gdy o nie zapytał, nie pamiętam. Nie pamiętam jak się nazywam, jedyne co pamiętam to to, że zawsze chciałem być Bohaterem, a później obudziłem się w tej sali. Więc od dziś nazywam się Nergal, tak jak pradawny Bohater posługujący się mieczem sprawiedliwości. Od tego momentu ja i Xortax staliśmy się rywalami. Później tego dnia zarówno ja jak i Levi dostaliśmy tytuły ''Bohaterów'', oto 'Levi, Władca Światła', oto 'Nergal, Miecz Sprawiedliwości', czułem się wspaniale, wreszcie tytuł ''Bohatera'', zostałem nim, teraz gdy jestem już ''Bohaterem'' pozostało mi tylko stać się najlepszym z nich, jednak prze mną długa droga, każdy w tym mieście ma ten sam cel.
DZIEŃ SIÓDMY
Dzisiaj, taak . . . Dzisiaj ŚWIĘTUJEMY, razem z wszystkimi postanowiliśmy urządzić przyjęcie dla ''Bohaterów'' skoro już wszyscy z naszej nowo utworzonej grupy są ''Bohaterami'' to możemy się z tej okazji pobawić, trochę szaleństwa nie zaszkodzi, czyż nie? Szkoda tylko, że Eleis się nie pojawiła, mam nadzieję, że kiedyś dołączy do naszej grupy, a właśnie, czy ktoś ma pomysł jak nazwać naszą grupę? Zaproponowałem 'Miecze Sprawiedliwości Nergala' jednak nie wszystkim spodobał się ten pomysł, a z resztą, nazwę wymyślimy innym razem, teraz trzeba się bawić, bo jutro czeka nas kolejna wyprawa na Pola Sprawiedliwości.
CZYTASZ
Na Polach Sprawiedliwości
FantasyKażdy dzień jest inny mimo że za każdym razem jestem na tych samych Polach Sprawiedliwości.