Pov Megan
- Gdzie idziemy? - zapytała Zuzanna.
- Myślę, że Łucja powinna prowadzić. - oznajmił blondyn- To gdzie idziemy Łucjo?
- Może odwiedzimy pana Tumnusa? -zaproponowała.
- Właśnie miałyśmy do niego iść. - powiedziałam.
- To może pójdziemy razem? - odrzekła Ida.
- Jasne. - zgodził się Piotr. On i moja siostra chyba mają się ku sobie. Tak jak ustaliliśmy zaczęliśmy zmierzać w stronę domu Tumnusa. Ja i Ida prowadziłyśmy do pieczary naszego przyjaciela. Szliśmy w ciszy. Gdy doszliśmy do domku zastaliśmy otwarte drzwi. Ida, Łucja oraz ja zaczęłyśmy biec w stronę wejścia. W środku było zimno i wilgotno. Po nas weszła reszta rodzeństwa Pevensie. Zauważyłam kartkę na ścianie. Zerwałam ją i zaczęłam czytać na głos.
- Poprzedni właściciel tej nieruchomości, faun Tumnus został aresztowany i oczekuje sądu pod zarzutem Spisku Najwyższego Stopnia przeciw władzy Jej Cesarskiej Wysokości Jadis, Królowej Narnii, Kasztelanki na Ker-Paravelu, Cesarzowej Samotnych Wysp etc., a także pod zarzutem sprzyjania wrogom Jej Królewskiej Wysokości, udzielania schronienia szpiegom i przyjaźnienia się z Ludźmi. Podpisano: Maugrim, Kapitan Tajnej Policji. Nich żyje Królowa!
- poczułam jak do oczu napływają mi łzy. Ida widząc to mocno mnie przytuliła, a ja oddałam uścisk. Mimo tej sytuacji nie pozwoliłam sobie na płacz.
- Wcale nie jestem pewna, czy mi się tu naprawdę podoba. - powiedziała Zuzanna.
- Kim jest ta królowa? - zapytał Piotr mnie oraz mojej siostry. - Czy coś o niej wiecie?
- Zostawmy to na inny moment. - odpowiedziała moja siostra.
- To nasza wina. - powiedziałam do siostry kiedy rodzeństwo wyszło.
- Nieprawda. To wina tej głupiej wiedźmy. -oznajmiła.
- Powinnyśmy za nimi iść, bo jeszcze się zgubią. - zaśmiałam się Ida po chwili zrobiła to samo. Wyszłyśmy z domku Tumnusa i to co zobaczyłyśmy kawałek dalej sprawiło, że wybuchnęłyśmy śmiechem. Jakieś 2 metry dalej stało rodzeństwo i nasz przyjaciel bóbr.
- No chodź. Chodź chodź. - mówił Piotr kucając i wyciągając rękę do Bobra. Chłopak co jakiś czas cmokał by przywołać do siebie zwierzę. Na początku zaczęłyśmy cicho chichotać.
- Co jest? Mam ci paznokcie po obgryzać? - zapytał ironicznie Bóbr. Wtedy nie wytrzymałyśmy i śmiałyśmy się głośniej zdradzając tym samym naszą obecność. - Wasze wysokości. - ukłonił się.
- Mówiłyśmy już, żebyś zwracał się do nas po imieniu i przestał się kłaniać. - rzekłam już bardziej poważnie.
- On mówi?! - zapytała zaskoczona Zuza.
- Dziwne by było, gdyby nie mówił. - oznajmiła Ida.
- Łucja Pevensie? - spytał futrzak.
- Tak. - odpowiedziała najmłodsza z rodzeństwa. Bóbr natomiast podał jej chustkę. - To chyba chusteczka, którą dałam...
- Dał mi ją zanim go zabrali. - przerwał jej.
- To do niego wtedy poszedłeś. Wiedziałeś, że go zabiorą. Prawda? - zapytałam mimo, iż znałam odpowiedź.
- Widziałem. - powiedział
- Nic mu nie jest? - zmartwiła się dziewczynka.
- Zejdźmy z widoku. - zaproponowała moja siostra, a ja i Bóbr przytaknęliśmy. Zaczęliśmy iść we trójkę, za nami Piotr i Łucja. Jednak zatrzymała ich Zuza. Razem z siostrą również przystanęłyśmy.
- Co wy robicie?! - zapytała oburzona brunetka.
- No właśnie. Dlaczego chcecie gadać z tym bobrem? - spytał Edmund. Na początku go polubiłam, ale teraz zaczyna mnie denerwować.
- Bo zna tego fauna. - odparł.
- W dodatku to nasz przyjaciel. - dodała moja siostra.
- Ale to zwykłe zwierzę. Nie dziwi cię, że zna nasz język?! - Zuzanna dalej była oburzona.
- No co jest? - dołączył do nas pan Bóbr.
- Już. Musimy się naradzić. - powiedział blondyn.
- To już gorszego miejsca nie było. - oznajmiliśmy w tym samym czasie zwierzak oraz ja i moja starsza siostra.
- Drzewa to jej szpiedzy. - wyszeptała Łucja, ale na tyle głośno, że my też to usłyszałyśmy. Ruszyliśmy w stronę tamy i domu państwa Bobrów.
-Lepiej się tu nie szwędać po nocy.- oznajmił Bóbr.- O widzę, że małżonka nastawiła czajnik. To walniemy sobie po herbatce.- uśmiechnęłam się na samo słowo herbata, ponieważ kocham ten napój.
-Ale tu ładnie.- zachwyciła się Łusia.
-Bez przesady. Zarobiony jestem, nie mam kiedy skończyć, a poza tym nikt nie będzie z tego strzelał.- mówił zwierzak.
-Możemy już wejść do środka?- zapytałam, ponieważ zrobiło mi się zimno. Nie dziwiło mnie to, gdyż byłam ubrana w sukienkę sięgającą do ziemi i pelerynę.
-Właśnie, robi się już zimno.- poparła mnie siostra, która była bardzo podobnie ubrana.
-Oczywiście.- odparł Bóbr.
Rodzeństwo Pevensie dopiero teraz zauważyło jak jesteśmy ubrane. Najbardziej zdziwili się Synowie Adama. I tak znów zaczęliśmy zmierzać w kierunku domu Bobrów.
-Jesteś wreszcie! No ty sumienia nie masz?! Jeśli znowu coś degustowałeś z borsukiem to cię..- przerwała Bobrowa widząc czwórkę rodzeństwa.- O mamuniu, jakby mi kto powiedział to bym w życiu nie uwierzyła. Ja taka poczochrana. Gdybyś mi wcześniej powiedział to bym się uszykowała.
-Tak z tydzień wcześniej, żebyś się wyrobiła.- powiedział pan Bóbr, a my się zaśmialiśmy.
- No proszę, proszę nie, stójcie tak na mrozie. Zajmij się gośćmi. Kultury trochę. - powiedziała Bobrowa.
- Tylko powoli. Uwaga na głowę. - ostrzegł pan Bóbr.
- Przepraszam za ten bałagan. - odparła gospodyni. Zaczęliśmy wchodzić do środka. Zauważyłam, że Edmund wpatrywał się w zamek Białej Czarownicy.
- Podziwiasz widoki synku? - spytał Bóbr. Ja jednak miałam złe przeczucie. Edmund nie odpowiedział i wszedł do domu, a za nim ja oraz mój przyjaciel. Gdy już siedzieliśmy w środku pijąc herbatę blondyn zapytał...
- Czy panu Tumnusowi można jakoś pomóc?
- Zabrali go na zamek czarownicy, a jak się raz tam wejdzie to prędko się stamtąd nie wyjdzie. - oznajmił. Ja próbowałam zachować obojętną twarz co mi się udało, jednak w środku miałam ochotę się rozpłakać.
- Rybka jak złoto. - powiedziała żona Bobra. - No już. Będzie dobrze. - pocieszała Łucję.
- A nie! Dobre wieści też mam. - oznajmił Bóbr. - Ponoć Aslan ma wrócić. - kiedy to usłyszałam zakrztusiłam się herbatą, którą piłam.
- Co?! - zapytała zaskoczona Ida. Rodzeństwo jedynie dziwnie na nas patrzyło.
- Jaki Aslan? - spytał Edmund na co ja i pan Bóbr wybuchnęliśmy śmiechem. Moja siostra jedynie dalej siedziała zdziwiona.
- Hahaha jaki Aslan. Hahaha. - powiedziałam między dalszym śmiechem.
- Niech ja w trumnę nie pasuję. - zaśmiał się Bóbr. - Co? - zapytał kiedy jego małżonką szturchnęła go w ramię. Automatycznie przestaliśmy się śmiać i spojrzeliśmy na rodzeństwo.
- Nic nie wiecie? - spytałam.
- Nie, jesteśmy tu tylko parę godzin. - oznajmił najstarszy z braci.
- To jest taki nasz szef, król. - mówił zwierzak.
- Tak naprawdę to on tutaj rządzi. - odezwała się w końcu Ida.
- Nie było go ładnych parę lat. - wyjaśniła pani Bobrowa.
- Ale wrócił. - dodał jej mąż. - I czeka na was przy Kamiennym Stole.
- On czeka na nas? - zdziwiła się najmłodsza dziewczynka.
- Ludzie co z wami? - oburzył się Bóbr. - Co oni o proroctwie nie słyszeli?
- O mogę ja powiedzieć? - spytałam na co Bobrowie i moja siostra przytaknęli. - Więc...
Zło zostanie naprawione,
gdy w tę Aslan przyjdzie stronę,
a gdy głośno on zaryczy znikną smutki i gorycze,
a gdy zębem w koło błyśnie,
zimę nagła śmierć uciśnie,
a gdy grzywą złotą wstrząśnie
da początek wiecznej wiośnie. - powiedziałam z uśmiechem. - Jest jeszcze jedno.
Gdy ciało z ciała Adama i kości z jego kości,
na Ker-Paravelu na tronie zagości, przeminą złe czasy niegodziwości.
- To nie są najlepsze rymy. - oznajmiła Zuzanna.
- Ludzie ja zwariuję! Nie o rymy tu chodzi! - oburzył się Bóbr.
- Stare proroctwo mówi, że dwóch synów Adama i dwie córki Ewy wraz z prawowitymi dziedzicami Narnii lub jak w tym przypadku dziedziczkami, pokonają czarownicę i przywrócą pokój w Narnii. - wyjaśniła Bobrowa.
- Uważacie, że chodzi o nas? - zapytał niepewnie Piotrek.
- No chyba nie o nas?! - odparł pan Bóbr. - To dla was Aslan na szykował armię.
- Armię?! - zdziwiła się Ida.
- Mamie przecież chodziło o to żebyśmy uniknęli wojny. - powiedziała Zuza do Piotra.
- To chyba jakaś pomyłka. Nie nadajemy się do tego. - oznajmił Piotr.
- Jesteśmy dziećmi. Było miło, ale zasiedzieliśmy się trochę. - odparła Zuzanna.
- Nie możecie stchórzyć!- powiedziała Ida.
- No właśnie. - poparła ją Łucja. - Musimy ratować Tumnusa!
- A co możemy zrobić? - spytał Piotr. - Przykro mi, ale my już musimy wracać do domu.
- A gdzie jest Edmund? - zapytałam zmartwiona.
- Urwę mu łeb. - powiedział zdenerwowany Piotr.
- Możesz już nie mieć okazji. - oznajmił Bóbr. Na te słowa czułam jak moje serce przyspiesza. Znałam go tylko parę godzin, ale w pewnym stopniu zaczęłam go lubić. - On się już tu kiedyś sam nie zapuścił. Pobiegliśmy szukać Edmunda.
- Szybko! - krzyknął blondyn. Znaleźliśmy go. Szedł do zamku tej wiedźmy. Był kawałek od nas.
- EDMUND!!! - zawołała go Łucja. Jednak chłopak jej nie usłyszał.
- Ciii. Jeszcze usłyszą. - skarcił ją pan Bóbr. Piotr chciał pobiec za bratem ale futrzak go powstrzymał. - Stój!
- Puść mnie! - rozkazał najstarszy z Synów Adama.
- Ona tylko na to czeka!- oznajmiłam podniesionym głosem.
- Ale musimy mu pomóc. - zarządziła Zuzka.
- To nasz brat! - oburzyła się najmłodsza.
- To podstęp. - powiedziała Ida.
- Ona chce mieć was czworo. - stwierdził zwierzak.
- Czemu? I dlaczego tylko czworo? - drugie pytanie zadał z myślą o mnie oraz mojej siostrze.
- Bo ona myśli, że my nie żyjemy. - odpowiedziała Ida.
- Bo wtedy proroctwo się nie spełni. A ona myśli, że bez dziedziczek też sobie poradzicie. Ona was.. - dodał już mocno zdenerwowany Bóbr.
- Zabije was. - odparłam. Odwróciliśmy się i patrzyliśmy jak brunet wchodzi do zamku czarownicy.
- To wszystko twoja wina. - odrzekła wkurzona Zuza.
- Jak to moja?! - zdziwił się najstarszy z rodzeństwa.
- Nie doszło by do tego gdybyś słuchał co się do ciebie mówi! - wygarnęła mu brunetka.
- O to ty wiedziałaś co będzie? - zapytał ironicznie chłopak.
- Właśnie, że nic nie widziałam. - oburzyła się jeszcze bardziej najstarsza z sióstr. - I dlatego trzeba było się stąd wynosić!
- Przestańcie! - przerwała im zdenerwowana Ida. - Nie pomożecie mu kłótniami.
- Księżniczka ma rację. - potwierdził Bóbr. - Teraz już tylko Aslan może mu pomóc.
- Spotkamy się z nim. - oznajmił Piotrek. Ostatni raz spojrzeliśmy na pałac.
CZYTASZ
Opowieści z Narnii lew, czrownica i stara szafa{Piotr Pevensie, Edmund Pevensie}
FantasiaSiostry Megan i Ida Gray są księżniczkami Narnii. Gdy ich rodzice giną dziewczyny zostają oddane pod opiekę fauna, a przybycie rodzeństwa Pevensie zmienia ich całe życie. Czy uda im się pokonać Jadis? *Książka napisana na podstawie: ,,Opowieści z N...