Za parę minut miałam zacząć pracę oraz poznać swojego rówieśnika, dla którego będę tylko kolejną podwładną, która z uśmiechem na ustach będzie wykonywała jego polecenia. Właśnie czekałam przed jego drzwiami na Tinę, jedną z tutejszych służek. Tym razem nie miałam żadnego towarzystwa, Daichi został wezwany do innych obowiązków. Nigdy mu tego nie powiedziałam, ale uważałam go za tchórza i lizusa.
- Wybacz, że musiałaś czekać Junko - usłyszałam za plecami łagodny, ciepły głos. - Czas nauczyć cię poprawnego wykonywania obowiązków.
Obróciłam się, a moim oczom ukazała się siwiejąca już kobieta. Miała sympatyczny, lekko zmęczony wyraz twarzy, siwe oczy, zakrzywiony, duży nos, a na jej skórze widniały starcze plamy. Była pulchna, nosiła czarną sukienkę i biały fartuszek z wyhaftowaną na środku stokrotką, we włosy miała wpięte wsuwki, a na nogach nosiła czarne buty podobne do moich.
- Raczej nigdzie mi się nie śpieszy - odparłam smutno, po czym przywitałam się.
- Będziemy służyć paniczowi Hiroto, to, że jesteście w podobnym wieku nie oznacza, że możesz go traktować, jak równego sobie - poinstruowała mnie.
- Rozumiem, będę ostrożna - obiecałam i zapukałam.
- Wejść! - Dobiegł mnie chłopięcy, zdecydowany głos.
Otworzyłam drzwi i obie weszłyśmy do środka. Pokój był ogromny. Wszędzie wolało się mnóstwo zabawek, o jakich mi się nawet nie śniło. Ściany zdobiła złota tapeta, a podłoga była wyłożona srebrnym, czystym dywanem. Brak okien nie przeszkadzał, sypialnia była doskonale oświetlona. Znajdowało się tu także biurko, wielkie łoże z baldachimami, półki uginające się pod ciężarem najrozmaitszych cudeniek. Na ścianie wisiał ogromny obraz przedstawiający pana Tsuyoshi'ego z dumnym wyrazem twarzy, niemowlę owinięte białą tkaniną oraz kobietę, która je trzymała. Miała ona długie do pasa, falowane włosy, w kolorze ciemnego blondu, energicznie zielone oczy, małe, różowe usta oraz lekko zadarty nos przyprószony piegami. Wyglądała, jakby pochodziła z Europy, nie mogłam jednak stwierdzić, skąd dokładniej.
Wtedy zobaczyłam jego. Chłopca, strugającego scyzorykiem drewniany statek. Młodzieniec miał proste blond włosy sięgające czubków uszu, które delikatnie opadły mu na piękną twarz. Jego tęczówki były tej samej, niesamowitej barwy, co oczy niewiasty na malowidle. Miał zgrabny nos, a jego cera nie była skażona nawet najmniejszym pieprzykiem. Ramiona jak na kogoś w swoim wieku miał silne, widać było, że jest ode mnie wyższy, na około wysokość czoła. Uśmiechał się pod nosem skupiony na swojej pracy, kompletnie nas ignorując.
- Witam panicza - odezwała się kobiecina. - Czy ojciec panicza wyraził zgodę na zabawę tak niebezpiecznymi przedmiotami? - W jej głosie słychać było troskę, co zabiło mnie trochę z tropu.
- Tino, jestem już dużym chłopcem, wiesz? - Zaśmiał się pod nosem przywracając oczami. - Tak, ojczulek wyraził na to zgodę.
- Witam panicza Hiroto - przywitała się grzecznie, co natychmiast zwróciło jego uwagę.
Przyjrzał mi się uważnie, po czym obdarzył mnie lekkim uśmiechem.
- Nie mówili mi, że mamy nową służbę - powiedział zaskoczony.
Ostatnie słowo przeszyło moje serce niczym ostrze, jednak nie dałam tego po sobie poznać.
- Niech panicz powie, co mam robić, a ja zajmę się tym najlepiej jak potrafię - zadeklarowałam grzecznie.
- Jak się nazywasz?
- Junko.
- Ładnie. Posłuchaj Junko, nie chcę udanego szacunku - z powagą popatrzył mi w oczy, czym mnie do reszty zaskoczył. - Może mojego ojca to bawi, ale ja lubię szczerych ludzi. Jesteśmy w podobnym wieku, mów mi proszę po imieniu.
YOU ARE READING
Junko
Teen Fiction,,- Krew, chodzi o krew- wyjaśnił. Spojrzałam na niego jak na szaleńca. - Wolno mi znać Pana imię?- zapytałam z trudem przełykając ślinę. - Nazywam się Tsuyoshi." Junko to osierocona dziewczyna przetrzymywana w podziemiach przez mordercę swoich r...