-Kim... kim ty jesteś? - wyjąkał obłakany mężczyzna nadal kręcąc głową. - Nie, nie, nie. Nie jesteś James'em, nie jesteś! Kim jesteś! Kim! - wydał z siebie mrożący krew w żyłach krzyk. - Kim do cholery!
Nastoletni chłopiec patrzył na niego przerażony. Bał się odpowiedzieć na pytanie mężczyzny.
Nie widział co się dzieje. Zrozumiał jedynie tyle, że mężczyzna ten znał jego ojca.A końcu zebrał się w sobie i wyszeptał cicho swoje imię.
Skazaniec zaniósł się obłąkanym śmiechem.
-Nie. Nie jesteś nim! - chichotał. - Harry... mój mały chrześniak w więzieniu? Nie! Jesteś moimi zwidami! Nikt, nikt nigdy... nie zamknąłby dziecka w Azkabanie... nie! Mój Harry, mój szczeniaczek nie zrobiłby nic złego.
-Jesteś moich chrzestnym? - wyjąkał zdziwiony. - A-ale jak?
-Nie jesteś Harry'm, nie jesteś! - czarnowłosy zaczął kiwać się w przód i w tył.
Pottera chwyciło coś za serce. Nie znał tego mężczyzny, ale zrobiło mu się żal go. I jeżeli to prawda, że jest jego ojcem chrzestnym, to musiał znać dobrze jego rodziców.
Chłopiec podszedł powoli do krat swojej celi, wyciągnął rękę przez dziurę, jakby chciał dosięgnąć łkającego mężczyzny i powiedział:
-Ehm, proszę pana, przepraszam - gdy zdziwiony azkabańczyk spojrzał na niego, ten kontynuował. - Nie wiem kim pan jest, oprócz tego, że jak pan mówił, jesteś moim chrzestnym, ale ja wiem, że jestem Harry'm Potterem. I nie wiem jak to panu udowodnić, ale się postaram. Tylko, tylko czy mógłby pan opowiedzieć mi coś o mamie i tacie? - zapytał pełen nadziei.
Przepraszam, że mnie nie było tak długo. Miałam pewne problemy. Dzisiejszy rozdział, tylko na przeproszenie.
CZYTASZ
Dobrego Azkaban nie zepsuje - złego Merlin nie naprawi.
Fanfiction*Dobrego więzienie nie zepsuje - złego Kościół nie naprawi. przysłowie polskie A co gdyby niewinnego chłopca wsadzić do więzienia? Za zbrodnię którą w pewnym sensie nie popełnił? Za skutek uboczny pokonania po raz drugi Voldemorta? My tego nie wiem...