- Harry, Harry... Proszę... nie... nie zabierajcie go, tylko on mi został, proszę, zostawcie go... błagam, nie zabierajcie go... zostawcie mi go. Nie mam nikogo poza nim... Nikt mi nie został...Zabraliście mi James'a, Lily, Remusa, proszę zostawcie go. - czarnowłosy, zaniedbany mężczyzna zaczął się rzucać przez sen.
Nastoletni chłopiec wpatrywał się w niego niespokojnie. Martwił go stan Syriusza. Przez całą noc miał koszmary, nie budził się, lecz cierpiał. Wrzeszczał i mamrotał na przemian. Błagał by go nie zabierano, by zostawili mu jego chrześniaka, jedyną osobę, która mu pozostała, a chłopiec nie mógł ronić nic innego, jak tylko wpatrywać się w niego i cieszyć, że żyje i nic mu nie jest.
-Syriuszu, Łapo, spokojnie... - szeptał chłopiec, starając się uspokoić skazańca. - Jestem tutaj, jestem przy tobie i obiecuję... obiecuję, że cię nie opuszczę, naprawdę. Zostałeś tylko ty mi, a ja tobie. Musimy się wspierać i obiecuję, że będziemy, naprawdę. Syriuszu, proszę uwierz mi.. - szeptał ze łzami w oczach.
Oddech Blacka delikatnie się unormował, a ten przestał się rzucać przez sen, lecz nastolatek dalej wpatrywał się w niego jak zahipnotyzowany, czując jak po jego policzkach płyną łzy nieprzerwanym strumieniem, wpadając mu pod więzienny uniform i powodując gęsią skórkę na wychudzonym ciele chłopca.
/Tak, to ja. Wróciłam. Po takim czasie z krótkim (na razie) rozdziałem. Mam nadzieję, że już nie zniknę wam, jak i że nie zapomnieliście o mnie./
CZYTASZ
Dobrego Azkaban nie zepsuje - złego Merlin nie naprawi.
Fanfiction*Dobrego więzienie nie zepsuje - złego Kościół nie naprawi. przysłowie polskie A co gdyby niewinnego chłopca wsadzić do więzienia? Za zbrodnię którą w pewnym sensie nie popełnił? Za skutek uboczny pokonania po raz drugi Voldemorta? My tego nie wiem...