𝚘𝚗𝚎

710 36 3
                                    

Powoli podeszłam do drzwi, przez chwilę męcząc się z włożeniem kluczyka do zamka. Słońce zaszło już kilka godzin wcześniej, a wpadające przez okna światła ulicznych latarni nie zapewniało najlepszego oświetlenia. Po kilku próbach udało mi się otworzyć drzwi, na co westchnęłam z zadowoleniem.

Wróciłam zdecydowanie o wiele później niż zwykle tylko dlatego, że dałam się namówić przyjaciołom na spotkanie w jakimś nowym klubie i tak jak się spodziewałam nie była to najlepsza decyzja. Było zdecydowanie zbyt tłoczno, z czym reszta zgodziła się po prawie dwugodzinnej próbie dostania się do baru. Byłam zmęczona i przesiąknięta zapachem dymu, więc jedynym o czym marzyłam był szybki prysznic i łóżko.

Weszłam do mieszkania, niemal od razu potykając się o kurtkę Scarlet, która leżała, niedbale rzucona tuż przy drzwiach. Oznaczało to, że dzisiejszą noc postanowiła spędzić w swoim łóżku, co ostatnio nie zdarzało jej się zbyt często.

Ze Scarlet mieszkałam niecałe dwa lata. Po dłuższym zastanowieniu sama nie byłam pewna co tak naprawdę zatrzymywało mnie przy mieszkaniu z nią. Jedyne co robiła, to dokładanie się do czynszu. Nie przejmowała się stanem mieszkania, gubiła klucze, zapominała zamykać drzwi i "przypadkiem" zabierała moje rzeczy, które oddawała tylko jeśli nie nadawały się już do użycia.

Odwiesiłam jej kurtkę i zdjęłam buty, ze zdziwienie wsłuchując się w ciszę panującą w całym mieszkaniu. Zazwyczaj kiedy moja ukochana współlokatorka decydowała się spać u siebie, pół nocy spędzała na rozmowach ze swoimi przyjaciółkami, których trudno było nie usłyszeć przez zdecydowanie za cienkie ściany.

Niczego nie podejrzewając ruszyłam do swojego pokoju, a gdy stanęłam przed drzwiami, usłyszałam dobiegające z niego ciche jęki. Zmarszczyłam brwi, po krótkim zastanowieniu decydując się otworzyć drzwi. To co zobaczyłam zdecydowanie przebiło wszystko co do tej pory zrobiła.

Scarlet pieprzyła się z jakimś facetem. W moim pokoju. Na moim łóżku.

Kiedy weszłam oboje popatrzyli na mnie z zaskoczeniem, ale że byli wstawieni nie poświęcili mi więcej uwagi, nie przerywając swojego dotychczasowego zajęcia.

- Scarlet wypierdalaj z tym dziwkarzem z mojego pokoju! - wrzasnęłam, na co dziewczyna popatrzyła na mnie z politowaniem, po czym razem ze swoim przyjacielem poszła do siebie.

- Z nią jest kurwa coś nie tak - stwierdziłam, z obrzydzeniem spoglądając na łóżko, które zdecydowanie już nigdy nie będzie dla mnie takie samo.



- Ja z nią dłużej nie wytrzymam - jęknęłam, siadając na łóżku mojego przyjaciela.

Po wydarzeniach sprzed niecałej godziny postanowiłam opuścić swoje mieszkanie. Od samego patrzenia na łóżko robiło mi się nie dobrze, a przed oczami ponownie miałam rzeczy, których zdecydowanie nigdy nie chciałam zobaczyć.

- Mówiłem ci żebyś się przeprowadziła. Nie twoje mieszkanie nie twój problem – powiedział Jake, uśmiechając się pokrzepiająco.

Po dzisiejszym wydarzeniu, przeprowadzka wydała się być zdecydowanie lepszym rozwiązaniem, niż widok facetów posuwających moją współlokatorkę. Mieszkanie może i miało całkiem dobrą lokalizację, a czynsz nie był wygórowany, jednak dzielenie go ze Scarlet nie było warte tego wszystkiego.

- Jasne, tylko powiedz mi jakim cudem mam znaleźć mieszkanie miesiąc po rozpoczęciu semestru - westchnęłam, opierając się plecami o jego kolana.

- Razem na pewno damy sobie radę - odparł, starając się zabrzmieć przy tym optymistycznie.

- Oby - mruknęłam, chociaż wątpiłam, że w najbliższym czasie uda mi się uwolnić od Scarlet. - Ale nie zamierzam dłużej o tym myśleć, muszę się przespać - stwierdziłam, czując pulsujący ból głowy, który spowodowany był prawdopodobnie brakiem snu.

time of changesWhere stories live. Discover now