- To musi być coś ważnego, przecież on nigdy nie używa wykrzykników - stwierdziła Natalie, kiedy pokazałam jej wiadomość od Jake'a.
- Dlatego chyba muszę tam iść - westchnęłam, zgadzając się z nią. - Pójdę zapytać pani Richards czy mogę wyjść, a wy zastanówcie się co zrobimy jeśli się nie zgodzi - zdecydowałam po krótkim namyśle.
Podeszłam powoli do biurka, za którym siedziała kobieta, ze skupieniem przekładając jakieś dokumenty.
- Siedźcie cicho, wyjdźcie po dzwonku - mruknęła, kiedy stanęłam obok niej, przekartkowując kolejny plik kartek.
Popatrzyłam na Natalie, która obserwowała nas z ławki szukając u niej jakiejś pomocy. Dziewczyna wzruszyła ramionami wskazując przy tym drzwi. Pomachałam lekko całej czwórce po czym opuściłam klasę.
Chwilę później wyszłam ze szkoły i ruszyłam w kierunku boiska. Z każdym krokiem słyszałam coraz to głośniejsze krzyki zawodników przerywane co jakiś czas głośnym trenerskim gwizdkiem. W końcu weszłam na trybuny, skąd zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu blondyna.
- Jacob! - krzyknęłam, machając do niego, kiedy udało mi się go odnaleźć w tłumie innych osób.
Chłopak natychmiast popatrzył w moją stronę, posyłając mi szeroki uśmiech. Ruszył w moim kierunku, po drodze tłumacząc się trenerowi.
- Cześć - wysapał, rozkładając ramiona, żeby mnie przytulić.
- Jake, stop - pisnęłam, kładąc ręce na jego torsie i odpychając go lekko. - Śmierdzisz - stwierdziłam.
- Ciebie też miło widzieć - fuknął, udając obrażonego przez parę sekund.
- Więc słucham, co takiego ważnego masz mi do powiedzenia? - zapytałam, siadając na jednym z niebieskich krzesełek.
- Znalazłem ci mieszkanie - oznajmił, dumnie wypinając pierś.
- Już? - zdziwiłam się.
- Kojarzysz Dallasa, prawda? - kontynuował z podekscytowaniem.
- Trudno go nie kojarzyć - odparłam obojętnie.
Cameron Dallas. Prawie jednogłośnie uznawany za najprzystojniejszego chłopaka w szkole. Praktycznie wszędzie gdzie się pojawił towarzyszyła mu podążająca za nim grupka dziewczyn, wpatrujących się w niego z zachwytem.
Kiedy byliśmy dziećmi często spotykaliśmy się na wakacjach, ponieważ nasze babcie były sąsiadkami. Całe popołudnia mijały nam na wspólnej zabawie w chowanego czy czytaniu komiksów w domku na drzewie, który zrobił dla nas jego dziadek. Wieczory natomiast spędzaliśmy w ogródku mojej babci, razem z innymi staruszkami z dzielnicy, przyglądając się niesamowicie zaciekłym rozgrywką bingo. Mimo że chłopak był ode mnie starszy o dwa lata to świetnie się dogadywaliśmy. Aż pewnego razu Cameron zaczął się dziwnie zachowywać. Nie pamiętałam dokładnie co się wtedy wydarzyło, ale przestaliśmy się spotykać. Tak po prostu, pewnego razu wyszedł i już nigdy nie wrócił. Przez jakiś czas całymi dniami snułam się po domu babci, co chwilę spoglądając na drzwi z nadzieją, że zaraz wejdzie nimi roześmiany chłopiec i wszystko będzie tak jak dawniej. Byłam załamaną sześciolatką, którą opuścił przyjaciel mimo, że obiecywaliśmy sobie, że nigdy tego nie zrobimy.
Mimo że od tego wydarzenia minęło dużo czasu, wciąż nie darzyłam go sympatią, w czym utwierdził mnie fakt, że to właśnie on zastąpił Jake'a na miejscu kapitana i nawet przez chwilę nie zawahał się gdy trener mu to zaproponował.
- Jak wiesz lub nie, mieszkał z Nashem, ale on niedawno dostał od rodziców nowe mieszkanie. Dowiedziałem się właśnie, że Cameron szuka nowego współlokatora bo nie lubi mieszkać sam...
YOU ARE READING
time of changes
FanfictionSophie nie to miała na myśli, kiedy zastanawiała się nad zmianą mieszkania.