Westchnęłam cicho kiedy tylko usłyszałam pierwsze dźwięki mojego budzika. Szybko wyłączyłam urządzenie i z powrotem opadłam na poduszki. Przez chwilę leżałam spokojnie, aż usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości, co oznaczało, że Dominic już wstał i prawdopodobnie dzisiaj postanowił upewnić się, że ja także to zrobię. Westchnęłam cicho i odpisałam mu szybko, po czym nie spiesząc się zeszłam z łóżka. Utykając trochę, podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam czarne spodnie oraz bluzę tego samego koloru.
Weszłam do łazienki, na wszelki wypadek zamykając za sobą drzwi. Po szybkim prysznicu, ubrałam się i związałam włosy w wysokiego kucyka. Wychodząc z pokoju zabrałam jeszcze plecak i z lekkim wahaniem opuściłam pokój.
Popatrzyłam niepewnie w stronę schodów, idąc powoli w stronę pierwszych stopni. Przecież od jednego zejścia po schodach nic nie mogłoby mi się stać, poza tym kostka prawie w ogóle mnie nie bolała. W każdym razie kiedyś musiałam spróbować.
- Sophie nawet nie próbuj - usłyszałam za swoimi plecami, kiedy zamierzałam postawić stopę na pierwszym stopniu.
Odwróciłam się a moim oczom ukazał się wyraźnie podirytowany Cameron.
- Ja... cześć - mruknęłam, uśmiechając się lekko.
- Miałaś mnie zawołać - stwierdził, powoli idąc w moim kierunku.
- A ty miałeś się ubierać zanim wyjdziesz z pokoju - odparłam na swoją obronę. - Poza tym lekarz wczoraj nie zabronił mi chodzić.
- Nie wiem czy widzisz, ale mam na sobie spodnie. Miałem zamiar się ubrać, jednak wydawało mi się, że słyszę coś na korytarz. Wolałem to sprawdzić - wyjaśnił, krzyżując ręce na piesi. - I masz jej nie nadwyrężać. Mogę?
W odpowiedzi pokiwałam twierdząco głową. Cameron podniósł mnie i bez najmniejszego trudu zniósł mnie na dół.
- Nie wiem jak dla ciebie, ale dla mnie to trochę... niezręczne, ale dziękuję - powiedziałam, nie mogąc nic poradzić na to, że dziwnie się czułam.
- Nie masz za co - odparł, szeroko się do mnie uśmiechając. - Skończę się ubierać i zaraz do ciebie wrócę - oznajmił, z powrotem wchodząc na górę.
Westchnęłam cicho, po czym niepewnym krokiem ruszyłam w kierunku kuchni. Kiedy do niej weszłam, rozglądnęłam się powoli, zastanawiając się co tak właściwie miałam zrobić. Udawać, że czuję się jak u siebie i zacząć przygotowywać śniadanie, czy usiąść i poczekać na Camerona.
Do Dom:
jeśli zacznę robić sobie śniadanie to będzie dziwne?Od Dom:
co dziwnego jest w robieniu śniadania Soph?! teraz to też twój dom, może twój 'kolega' się nie obrazi, musi się teraz z tobą dzielić jedzeniem xPo przeczytaniu wiadomości od chłopaka nawet nie próbowałam się powstrzymać od przewrócenia oczami.
- Wszystko w porządku? - usłyszałam za sobą, przez co natychmiast oderwałam wzrok od telefonu, szybko się odwracając.
- Głupio się czuję - stwierdziłam.
- Zdradzisz mi czemu? - zapytał z rozbawieniem.
- A ty jakbyś się czuł w obcym domu z kimś kogo prawie w ogóle nie znasz? - westchnęłam cicho.
- Normalnie - stwierdził, wzruszając przy tym ramionami.
W odpowiedzi posłałam mu zirytowane spojrzenie, po czym podciągnęłam się na rękach i usiadłam na blacie.
- W takim razie słucham, powiedz mi co chciałabyś zjeść? - zapytał.
- Jak tak dalej pójdzie to umrzemy z głodu - stwierdziłam, uśmiechając się lekko.
YOU ARE READING
time of changes
FanficSophie nie to miała na myśli, kiedy zastanawiała się nad zmianą mieszkania.