- Czyli Cameron zepchnął cię ze schodów - podsumowywała Liv, przyglądając mi się ze skupieniem.
- Przez przypadek - szepnęłam, rzucając krótkie spojrzenie naszej matematyczce.
Kobieta aktualnie była zajęta przepytywaniem jednego z chłopaków, który wyraźnie nie miał pojęcia o co chodziło w przerabianym zadaniu. Ona jednak z determinacją próbowała mu udowodnić, że tak naprawdę potrafił je rozwiązać.
- Przecież wiem - fuknęła. - I dlatego teraz cię nosi, tak?
W odpowiedzi pokiwałam twierdząco głową. Słyszałam to pytanie chyba po raz setny, a ona wciąż nie mogły zrozumieć dlaczego się nie cieszyłam. Jakoś nie docierało do niej, że prawdopodobnie miałam skręconą czy może nawet złamaną kostkę, bo w końcu kogo to obchodziło skoro Cameron Dallas co przerwę przychodził do mnie i zanosił mnie do innej klasy, przy okazji próbując jakoś poprawić mi humor swoimi słabymi żartami.
Przed kolejnym pytaniem ochroniło mnie pukanie do drzwi, przez które chwilę później wszedł znajomy brunet.
- Cameron? Co ty tu robisz? - zapytała ze zdziwieniem nauczycielka.
- Przyszedłem po Sophie - oznajmił, uśmiechając się.
Tym razem jej spojrzenie zatrzymało się na mnie.
- Sama pani wie, że za chwilę jest mecz, a przeze mnie Sophie nie może chodzić, dlatego wezmę ją tam teraz, bo później nie będę miał czasu. A poza tym chciałbym się jej jakoś zrehabilitować - dodał, spoglądając niepewnie w moim kierunku.
- Dobrze - odpowiedziała, mimo że nie wydawała się być do końca przekonana tłumaczeniami chłopaka.
★
Cameron wszedł na boisko, opowiadając mi przy tym coś o taktyce na dzisiejszy mecz i ruszył szybko w stronę ławek dla zawodników. Posadził mnie na jednej z nich, cały czas uważając na moją kostkę, na którą co jakiś czas spoglądał niepewnie.
- Rozmawiałem z trenerem i zgodził się żebyś siedziała tu przez cały mecz. Pomyślałem, że będziesz stąd lepiej widziała boisko. Wiesz na trybunach ludzie często wstają, więc cały czas ktoś by ci zasłaniał. Ale gdyby ktoś pytał czy jesteś moją dziewczyną to lepiej nie zaprzeczaj - zaśmiał się, po czym wrócił do reszty drużyny.
Chwilę później podbiegł do mnie Jacob, ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
- Co ty tu robisz? - zapytał wyraźnie zaskoczony moją obecnością.
- Przez Camerona spadłam ze schodów, ale wiesz, on nie zrobił tego specjalnie. Zrobiłam sobie coś w nogę i nie mogę chodzić, więc przyniósł mnie tutaj, żebym mogła patrzeć jak gracie - opowiedziałam mu w skrócie.
Chłopak zmarszczył brwi, przyswajając sobie to co właśnie usłyszał, a po chwili przytulił mnie do siebie mocno.
- Nie widziałem, Dallas niczego mi nie powiedział, ja wiesz... przyszedłbym do ciebie... - tłumaczył się, obdarzając mnie przepraszającym spojrzeniem.
- Jacob... - mruknęłam, kładąc mu dłonie na policzkach. - Nic się nie stało, przecież widzisz, że dobrze się czuję. A teraz idź tam i pokaż im jak to się robi.
Blondyn w odpowiedzi uśmiechnął się szeroko, po czym pobiegł z resztą chłopaków do szatni, żeby ostatni raz naradzić się przed grą.
Siedziałam, obserwując jak trybuny powoli zapełniały się uczniami naszej szkoły oraz zaskakująco dużą ilością ze szkoły przeciwników.
YOU ARE READING
time of changes
FanfictionSophie nie to miała na myśli, kiedy zastanawiała się nad zmianą mieszkania.