1

13 1 0
                                    

-masz rację Ellie... - przyznała mi rację moja przyjaciółka - nie mogę mu pokazać mojej słabości bo on to tylko wykorzysta.

-przecież ja zawsze mam rację kochaniutki-zaśmiałam się i nabilam na widelec banana. Obecnie siedzę z moimi przyjaciółmi w szkolnej stołówce. Obawiam się że to ostatnie chwile w tej szkole razem z nimi. Wczoraj przy kolacji rodzice oznajmił mi że musimy się przeprowadzić z powodu jak zwykle ich pracy. Co prawda nie mogę narzekać na brak kasy bo jej to mamy pod dostatkiem więc to nic ale przy tym jest brak rodziców. Od kąd pamiętam opiekowała się mną niania i to dzięki niej mam taki charakter jaki mam. Taa wszyscy mnie nie znoszą. Nie to że jestem jakaś dziwna czy coś,poprostu jestem wredna i zawsze muszę postawić na swoim dzięki temu zawsze wybuchają klutni noo czasami bójki i trafiam do dyrektora. Ale to nic. Teraz zastanawiam się jak im powiedzieć że się wyprowadzam do innego miasta pff co ja gadam do innego stanu niż Floryda. Dobra jakoś dam radę...

-hej co wy na to żeby iść dzisiaj do galerii i no wiecie.... Pogadać?! - zapytałam

-mi pasuje - odpowiedział Alan.

-mi wsumie też - powiedziała Blair.

-no to o 16 bądźcie pod naszą galerią.

Powiedziałam szybko i ruszyła do wyjścia z budynku. W trybie szybkim ruszyłam do domu. W domu jak w domu czekał na mnie nie kto inny jak koral czyli mój pies rasy  shih tzu oraz Angel czyli nasza całodobowa sprzątaczki-kucharka.

-cześć Angel - przywitała się z nią. Mówię jej po imieniu dlatego że poprostu ona jest jedynie o 6 lat starsza  wiec nie będę do niej pani mówić.

-cześć Ell.Chcesz obiad? - zapytała z miłym uśmiechem.

-hmm a co jest?

-spagetti

-no pewnie! - krzyknęłam i zabralam jej talerz na którym była kupa jedzenia.

Po zjedzeniu poszlam do siebie i dopakowalam rzeczy do walizki jutro wyjeżdżam. Wiem że to tak nie fair mówić to dopiero teraz ale ja sama dowiedziałam się wczoraj więc.... Położyłam się na łóżku i weszłam w google i wpisałam stan do którego się wyprowadzam. Obecnie mieszkam w stanie Floryda a przeprowadzam się do Californii. Lubię tam być.Bylam już tam bo mieszka tam moja kochana babcia.Zapomnialam wspomnieć że było dzisiaj zakończenie roku szkolnego i od jutra zaczynają się wakacje. Nim się obejrzałam była już 15 więc ruszyłam na du po drodze wzięłam jeszcze banana i nalałam sobie soku pomarańczowego i wyszłam nucąc sobie. Moją pasją jest muzyka gram na fortepianie i gitarze ale najbardziej to śpiewam. W połowie drogi wyciągłam z kieszeni kurtki malboro czerwone i odpaliłam.Taa wiem wiem palenie szkodzi ale chuj z życiem. Jestem raczej optymistką ale mam takie nachody pesymistosci. Doszłam po 20 min. Jestem przed czasem z jakieś 20 min.ale napisałam im że spodkamy się w kawiarni. Mamy taką ulubiona kawiarnie. Weszłam tam i rozgladalam się po sklepach z ubraniami kupiłam nawet sobie kilka outfitów. Poszłam do kawiarni gdy już pokupywalam ciuchy i zauważyłam moich przyjaciół przywitała się i przeszłam do rzeczy.

-hej hej muszę wam coś powiedzieć - odrazu uśmiech zszedł mi z twarzy.

-no? - zapytali podejrzanie

-no bo... Przepraszam że wam nie powiedziałam szybciej ale.... Ale sama dowiedziałam się dopiero wczoraj i tak dalej - ciągle gadałam nie przechodząc do rzeczy.

-no mów - powiedział chłopak.

-wyprowadzam się jutro-zamknęłam oczy i nie otwieralam z dobre 5 minut. Wkoncu się odwarzylam i widziałam że moja przyjaciółka ma łzy w oczach a mój przyjaciel ma mocno zacisnietą szczdnkę.

-ale... A... Ale jak to? - powiedziała Blair.

-sama kurwa nie wiem... - spuscilam głowę i przygryzlam policzek. Robię tak jak się denerwuje.


Hejka bułeczki 🍴🍴 witam w najnudniejszym wstępie... Ale to się dopiero rozkręca.. Kocham was 💞❗

💔 Zachód jak zawód 💔 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz