4

20 2 38
                                    

P.W Lucy

Mike miał wycelowany pistolet w stronę Josha, a Josh w stronę Mike'a.

- Mogę cię łatwo zabić. - rzekł Mike.

- Ja ciebie też, zdrajco. - odparł Josh.

- Chwila. O co chodzi?- wtrąciłam.

Ethan wziął mnie za rękę.

- No cóż. Jesteśmy rodzeństwem. W sensie tylko ja, Josh i Mike.- powiedział Ethan.

- To czemu się nienawidzicie?! Czemu Mike jest zdrajcą?!- zapytałam z krzykiem.

- Jesteśmy organizacją, która ma zwalczyć Podziemną Mafię, ale Mike nas zdradził i przyłączyl się do nich. - powiedział Josh.

- Oh, więc to tak. - rzekłam.

- Irytujące. Koniec tych ckliwych wspomnień. - powiedział Mike i oddał strzał.

Strzelił w ramię Josha. Słychać było tylko głośny krzyk. Josh runął na ziemię, krew zaczęła przesiąkać przez materiał. Ethan do niego podbiegł.

- Co ty zrobiłeś?! To jest twój brat do cholery! Ogranij się Mike, kiedyś byliście nierozłączni. Co się zmieniło?! - krzyknął Etahn.

- On już nie jest moim bratem.- powiedział po cichu Mike.

Josh podniósł się i spojrzał na Mike'a.

- Masz rację. Nie jesteśmy już braćmi. - odparł smutno Josh.

Ethan miał łzy w oczach. W pokoju nastała cisza. Dobrze go rozumiałam. Oni sa jego rodziną, a chcą się nawzajem zabić. Powalona akcja.

- Co jest z wami nie tak?!- krzyknęłam.

Wszycy momentalnie spojrzeli się na mnie. Ethan uśmiechnął się do mnie smutno. Było mi jego tak żal. Co on zawinił?
Mike przerócił oczami i oddał kolejny strzał, tym razem w Ethana. Oczy mi się zaszkliły.

- Czemu musisz być taki okropny...- wyszeptałam.

Mike podszedł do mnie i agresywnie złapał mnie za rękę, po czym pociągnął do wyjścia. Nie sprzeciwiłam się, czułam pustkę i nic nie mogłam zrobić. Widok rozpadającej się rodziny zawszs mnie bardzo bolał, ale to co zobaczyłam w tamtym momencie...Mike postrzelił swoich braci. To niedorzeczne!

- Oh, o mały włos bym zapomniał! - rzekł i położył 2 róże przed domem.

- Przepraszam idioci.- wyszeptał.

Staliśmy tak przez chwilę, po czym złapał mnie za rękę i wsadził do auta. Nie sprzeciwiałam się, nie miałam siły.
Siedzieliśmy w ciszy. Po chwili jednak odezwałam się:

- Czemu po oddaniu strzału zostawiasz różę?

- To coś w rodzaju przeprosin. - odparł i usmiechnął się smutno.

Dziwne.

- To dziwne i głupie.- rzekłam.

- Może dla ciebie.- syknął.

Pojechaliśmy do lasu. Nie wiedziałam czemu, nie odzywał się do mnie. Byłam wkurzona.
Wysiedliśmy. Znajdowalismy się na pięknej polanie. Było zielono i po prostu przecudownie. Mike zdjął swój kapelusz i utkwił swój wzrok w górę. Był zamyślony.

- Kojarzysz imię Agnes?- spytał po chwili.

- Chyba tak. Coś mi świta.-rzekłam zdziwiona.

- Twój ojciec jest alkoholikiem prawda?- zapytał.

- Tak, ale to nic. Tak musiało być. Moi rodzice są bezużyteczni.- odpowiedziałam.

- Pojedźmy do twojego ojca. Mam namiary.- powiedział z poważną miną.

Byłam zaskoczona i się zestresowałam.
Dawno go nie widziałam. Tak bardzo dawno. Nawet nie wiem co się z nim działo.
Jestem beznadziejną córką, ale on też jest beznadziejny. Nie chciałam go widzieć, jednak Mike nie czekał na odpowiedź. Złapał mnie za rękę i ciągnął za sobą. Jego dłoń była zawsze ciepła i taka miękka. Gdy tylko mnie dotykał czułam przyjemny dreszcz. Czemu musi być taki beznadziejny wobec ludzi? Czemu musi zabijać? Czemu nie może być zwykłym przystojnym mężczyzną?

Pojechaliśmy do starej kamienicy. Weszliśmy i zaczęliśmy kierować się na 3 piętro. Wspomnienia zaczęły wracać.
Po chwili zapukaliśmy do drzwi. Nikt nie odpowiadał. Były jednak otwarte. Gdy tylko weszliśmy poczułam ten okropny smród piwa. Wszędzie były butelki. Zajrzałam do salonu i ujrzałam mojego ojca w zielonym fotelu. Był pijany i to bardzo. Moje oczy zaszkliły się i poleciały pierwsze łzy.

- Czym sobie ja na to zasłużyłam...- szepnęłam.

- Ej ty stary pijany! - krzyknął Mike.

Pijak spojrzał na niego pustym wzrokiem.

- To twoja córka, wiesz?

- O-okej.- odpowiedział ojciec i spojrzał na telewizor, który był włączony na przypadkowym kanale.

Zaczęłam płakać. To było dla mnie za dużo. Wyszłam z tej meliny. Zaczęłam kierować się w stronę kwiaciarni, tam było moke miejsce. Mike wszystko zepsuł. Po co się mnid uczepił? Czemu mnie tu zaprowadził?Idiota. Idiota. Idiota.

- Opuściłem rodzinę, bo byli tacy sami. Josh i Ethan wcale nie są takimi troskliwymi braćmi. Ich więź jest mocna, ale ja byłem tym niepotrzebnym bratem. Wyśmiewali moje pomysły. Po prostu odeszłem. - mówiąc to miał łzy w oczach.

Podbiegłam do niego i go przytuliłam. Wtulił się we mnie i zaczął cicho płakać.

- Razem jesteśmy bezdomnymi psami haha...- powiedziałam ze smutnym uśmiechem.

Poczułam z nim więź, nagle...





~I will kill you~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz