Nastolatkowie wspólnie stwierdzili, że trzeba będzie inaczej sobie poradzić z przejściem rzeki, niż poprzez przepłynięcie jej. Finn wpadł na pomysł z przeskoczeniem jej, przy użyciu jakichś pnączy. Razem z Jasperem splątali ze sobą cztery liany, aby mieć pewność, że będzie bezpiecznie, Monty im przy tym pomagał, jako ten najbystrzejszy.
W tym samym czasie Clarke i dziewczyny spod podłogi rozmawiały. Początkowo była to konwersacja na temat przeżycia na tej planecie, w dość szybkim tempie przeszły do innych, dużo ciekawszych tematów.
— Więc skazali Cię za zdradę, choć nic nie zrobiłaś? — Spytała Octavia, nim Cell zdążyła ją uderzyć w ramię.
— Mój ojciec znał prawdę na temat Arki, więc Radni stwierdzili, że ja również stanowię zagrożenie. — Pokręciła ze zrezygnowaniem głową, po czym uśmiechnęła się lekko. — Murphy, nie chciałabyś mi może pomagać?
— Pomagać? Ale że w czym? — Spytała lekko skołowana brunetka, a w tle dało się słyszeć śmiech Jordana, co sprawiło, że na twarze dziewczyn również wkradły się uśmiechy.
— Nie szkoliłaś się do niczego na Arce, a zauważyłam, że jesteśmy dość podobne. — Widząc, że młodsza dziewczyna niekoniecznie zrozumiała o co blondynce chodziło, postanowiła powiedzieć wprost. — Jesteś rozsądna i rozgarnięta, nauczę cię podstaw medycyny, jakie sama znam. Jeśli zechcesz, oczywiście.
Via otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć, gdyż Ascellę zatkało, jednak przerwał im podekscytowany Jasper.
— Gotowe, chodźcie zobaczyć! — Podbiegł do nich roześmiany, gdyby nie gogle, włosy pospadałyby mu na twarz.
— Już idziemy. — Powiedziała Griffin, po czym ruszyła w stronę pozostałych chłopców. — Sprężcie się, zaraz zacznie się ściemniać. — Brunetki się zaśmiały, a Jordan pomógł Octavii wstać z ziemi, na co druga zareagowała jednoznacznym uśmiechem.
Collins stał przy linie, szczerząc się szeroko. Widocznie był dumny ze swojego dzieła. W głowie Celli wydało się to niezwykle urocze, za co momentalnie się skarciła. Nie mogła w końcu sobie pozwolić na głębsze relacje z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, sytuacja w której zostali postawieni, a po drugie, co ważniejsze, wątpliwe szanse na dożycie zimy.
— Więc, kto chce iść pierwszy? — Spytał szatyn, spoglądając na towarzyszy. — Zostaniesz naszą gwiazdą przewodniczką? — Podszedł do Ascelli, po czym złapał ją za rękę, a ta z przerażeniem po prostu na niego patrzyła. — Nie mów, że się boisz.
— Okej, bądź cicho, zrobię to. — Dziewczyna zabrała od niego rękę i zdjęła granatową kurtkę. — Tylko jak coś mi się stanie, to będziesz musiał się tłumaczyć Johnowi. — Puściła mu oczko, po czym złapała mocno linę.
Collins przewrócił oczami, choć konfrontacja z Murphy'm mu się kompletnie nie uśmiechała. John nie wyglądał na osobę, która by odpuściła, zwłaszcza jeśli chodziło o jego młodszą siostrę, jedyną osobę na świecie, która mu została.
— Weź mały rozbieg i spróbuj nie wpaść do wody. — Polecił Monty, spoglądając na nastolatkę z dołu, a ta tylko skinęła do niego głową.
Ascella zastosowała się do rad Greena, zrobiła trzy kroki w tył, mocno chwyciła linę, podbiegła kawałek i skoczyła. Jasper, Finn i Via zaczęli krzyczeć i się śmiać, a Monty wraz z Clarke patrzyli na to, co się właśnie działo na ich oczach. Gdy Cella była w połowie lotu, cała szóstka usłyszała trzask i nagle lina się zerwała.
CZYTASZ
hell on earth • finn collins
FanfictionLot na zniszczoną przez wojnę Ziemię miał być pierwszą, i zarazem ostatnią, przygodą w życiu Ascelli. Wszystkie wspomnienia z dzieciństwa dziewczyny skupiały się na kosmosie i strachu. Jako drugie dziecko, nie miała prawa żyć, a co dopiero opuszczać...