Rozdział 9

312 26 3
                                    

P.O.V BLAKE

-Blake. Rusz się - popędzał mnie brat wchodząc do mojego pokoju - muszę dzisiaj zabrać cię ze sobą do szkoły

Śmiechłem na jego słowa

-Od kiedy ci się tak spieszy do budy? - zapytałem Max'a.
-Szykuj się, za pięć minut na dole! - oznajmił olewając moje pytanie
- Luz
- Luz to ty będziesz miał w gębie bo ci zęby wyjdą na spacer jak się zaraz nie zobaczymy przy moim wozie.

Znowu śmiechłem. To co że jest ode mnie starszy, to nadal mój brat, nie boje się go. Zwyczajnie też wiem, że on nic mi nie zrobi, bo heloł? To jednak rodzina..

- To może wyjdziesz i dasz mi się ubrać? - zapytałem złośliwie, on chciał coś odpowiedzieć, ale nie zrobił tego, po prostu wyszedł.

    ******************
- No nareszcie! - zawołał Max gdy wsiadłem do jego auta. Już miałem coś odpowiedzieć, ale wolałem ten czas wykorzystać pożyteczne - pisząc do Mii.
Ja - Heyy idiotko. O której będziesz w szkole? :*
IDIOTKA - Boże ułomie znowu ty?! Na drugą lekcję, zaspałam, nie zdążę dojść. A co sam nie umiesz się uczyć?
JA - udam że tego nie napisałaś. A co do lekcji, zaraz po ciebie będę. Podwiozę osobę ułomną społecznie :*
IDIOTKA - ughhh.

Cudem udało mi się namówić Maxa żebyśmy podwieźli Mię. Po ostatnim zajściu u nas w domu nie pałają do siebie jaką kolwiek przyjazną relacja, ale może to i dobrze? Przynajmniej nie muszę sie martwić o to że będzie mi ją podrywał, chociaż mógłby, nie miałbym nic przeciwko gdyby  nie to że ta suczka jest moją mate. No ale pech że się nie lubią, on przecież  jej nie zabije, ale co do niej nie jestem pewien.

POV MIA

Wyszłam pod mój dom i... O nie. To nie motor Blake'a, to auto Maxa! Cholera! Jeszcze tego debila mi brakowało. Życie serio coś do mnie ma..
Wdrapałam się do jeepa i od razu poczułam na sobie spojrzenie Maxa. Cholera no!
- Hej ułomny kocie - szepnął Blake
- nie nazywaj mnie tak! Zapomniałeś że się NIE lubimy?
- ugh, a ty znowu swoje, a poza tym, to co jest?
- Dlaczego nie powiedziałeś mi że jedziesz z Maxem? - który swoją drogą cały czas gapił się na mnie, miałam wrażenie że doprowadzi do wypadku.
- Jakoś nie było okazji, ale nie zabije cię przecież. To mój brat - szepnął

Może i jego brat, ale nie zmienia to faktu, że czuję się źle, w jego towarzystwie. On naprawdę patrzy się tak jakby chciał bym zdechła.
- Jeśli ci coś nie pasuje damulko to wypierdalaj, droga wolna! - zezłoscił się Max na co przewróciłam oczami
- Jak sobie życzysz, idioto! - odpiełam pas i zamieniając się w kotołaka wyskoczyłam przez otwarte drzwi samochodu, prosto na leśną ścieżkę, prowadzącą do mojego ulubionego jeziorka. Gdy byłam pewna, że Max odjechał, zmieniłam się w człowieka i usiadłam na kawałku pnia drzewa.
- Mia... - usłyszałam głos Blake'a - sory za mojego brata, wiesz, niby jest starszy itd, ale i tak czasem zachowuje się jak skończony idiota.
- Ty też - podsumowałam - w sumie, nie wiem dlaczego ciągle za mną łazisz, my się nienawidzimy...
- Jesteś moją mate, skarbie - wyszczerzył się - choćbym niewiadomo jak cię nienawidził, muszę cię chronić.
- no właśnie nie musisz... Nie uważasz że to po prostu pomyłka? Ta cała zagmatwana historia z przeznaczeniem, u nas zwyczajnie nie zadziałała, no i nie zadziała... - powiedziałam, a on milczał, więc kontynuowałam - nie wolał byś znaleść sobie dziewczyny, która naprawdę ci się podoba, a nie taką, którą wybrało dla ciebie przeznaczenie?
- Ale ty... - chciał coś powiedzieć, ale się wycofał.
- Dajmy z tym spokój. Ja wrócę do mojej codzienności , a ty do swojej, czyli zabaw z panienkami - powiedziałam trochę ciszej, a przy końcówce lekko zabolało mnie w klatce piersiowej, ale postanowiłam to zignorować. Wstałam i pokierowałam się do mojego domu, zostawiając Blake'a w totalnym osłupieniu...


Weszłam do domu, podreptałam do mojego pokoju i rzuciłam plecak w kąt, który narobił trochę hałasu.
- Wyjdź z mojego domu! - usłyszałam głos brata - słyszysz?! Nie boję się ciebie! - jego kroki było słychać coraz bliżej mojego pokoju.
- Okej, więc wchodzę! - Leo otworzył drzwi z hukiem. W ręku trzymał parasolkę, a na jego twarzy widziała determinacja pomieszana z cieniem niepewności.
- Mia?! - zawołał zdziwiony a ja wybuchłam śmiechem kompletnie zapominając o wcześniejszej nieprzyjemnej rozmowie z Blake'iem.
- Z czego się śmiejesz, idiotko?- zapytał a jego kąciki ust powędrowały w górę - myślałem że to włamywacz...
- Nieeee - parsknęłam śmiechem - to tylko ja głupku. Co ty jeszcze robisz w domu?
- Właśnie wychodziłem, wiesz lekcje na późniejszą godzinę, spanko i takie tam, ale o to samo powinienem zapytać ciebie...
- Um... Tak jakby... - zaczęłam
- Oj siotrzyczko, czyżby wagary? - zapytał poważnym tonem
- Dokładnie - uśmiechnęłam się
- Spoko, jak coś to pomogę z rodzicami - zaśmiał się wspominając moje ostatnie wagary - dalej nie mogę pojąć dlaczego ukradłaś kozę?!
- Ta ja też - westchnęłam - a teraz won!
- Dobra, dobra będziesz coś chciała. Idę już - oznajmił i wyszedł z pokoju

- Ukradłaś kozę?! - usłyszałam głos z okna, ughh moja sąsiadka to pieprzony stalker - cóż za niewychowany bachor! - dodała staruszka łapiąc się za głowę
- Cichaj! - mruknęłam i zamknęłam okno. Czy ona zawsze wszędzie musi się wpierdolić?! Mogę się założyć że przynajmniej pól dnia siedzi w ogródku gadając do kwiatków i podsłuchując wszystko co się da. Ta typiara wszystko wie. Jak chcesz się czegoś dowiedzieć, idziesz do niej bo ona zna prawie wszystkie tajemnice  sąsiadów. W sumie byłoby to bardzo pomocne się z nią zmówić i korzystać z jej wiedzy, gdyby nie to, że ona widzi we mnie diabła, a nie nastolatkę. Raz gdy moi rodzice zaprosili ją na grila, przyniosła ze sobą ze względu na mnie, sprej ochraniający przed demonami, który pewnie zakupiła na jakiejś chińskiej stronce, o boże tam jest wszystko...  No nie ważne.
- Coś tak mi jakoś smutno- mruknęłam do siebie, nie wiem dlaczego. Przecież nie przez Blake'a? Pfff, nie lubię go, on nie lubi mnie, powiedziałam mu żeby spierdalał bo to całe "przeznaczenie" jest do dupy, no i dobrze zrobiłam..... Prawda? Nim się obejrzałam stałam już przy zamrażarce wybierając smak lodów, do których pasowałby mój dzisiejszy nastrój. Sięgnęłam jeszcze po łyżkę i pacłam na kanapę, rozmyślając jeszcze chwile o Blake'u i tym, co powiem rodzicom, bo w końcu zrobiłam sobie wagary.



Myślicie że Mia zrobiła dobrze spławiając Blake'a? Blake się podda i da spokój Mii, czy wręcz odwrotnie?   Gwiazdki i komentarze mile widziane  :)

Buzi :*

I hate her but she is mineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz