Dzień zaczął się przed 8. Tak bardzo boję się dzisiejszego dnia, że co chwilę się budziłam ale szybki prysznic dziś powinien pomóc. Na urodziny oprócz Bartka przyjdą jego rodzice i Maciek. Jako, że noce są ciepłe zrobimy grilla. Nie będzie hucznie, ale myślę że przyjemnie.
Większość popołudnia pomagałam mamie w przygotowaniu jedzenia, a później pojechaliśmy do sklepu po przekąski. Gdy wróciłam na chwilę włączyłam komputer, aby posłuchać muzyki i napisać do Bartka z przypomnieniem.
- Ej Gruby, pamiętaj dziś ok. 19.
- Właśnie co do przyjścia jest problem.
Nieco się zmartwiłam i napisałam:
- Jaki?
- No bo nie będę mógł przyjść...
- Ale... Jak to? Mówiłeś, że na 100%
- Przepraszam naprawdę.
Jak to przeczytałam niezwłocznie wyłączyłam komputer i patrzyłam w jeden punkt nieco załamana, ale szybko się ogarnęłam. Zegar pokazywał 18, więc pobiegłam się umyć i przebrać.
Chwilę po 19 rozległ się dzwonek i głosy. Nie miałam ochoty wyjść z pokoju, ale usłyszałam imię Bartek. Byłam pewna, że się przesłyszałam. Ciekawość była zabójcza, ale zostałam. Leżąc, gapiąc się w sufit i nucąc "the night we met" słyszałam tylko kroki, których głos nie wskazywał ani na Maćka ani na wujka, ani na nikogo z osób, które mieszkają w moim domu. Zamknęłam oczy. Słyszałam jak ktoś otwiera drzwi i wchodzi do pokoju oraz powoli podchodzi do łóżka na którym leżę. Poczułam, że się schyla oraz męskie perfumy. To był Bartek. On ma takie perfumy. Czułam jego ciepło na mojej twarzy...oraz moment, w którym nasze usta się spotykają...
Trwało to dłuższą chwilę. Nie wiem co ja zrobiłam. Otworzyłam oczy i usiadłam.
- Miało Cię tu do cholery nie być! - krzyknęłam do Bartka i go popchnęłam.
- Ej, przepraszam. Chciałem Cię zaskoczyć. - powiedział po czym mnie przytulił.
Wtuliłam się w niego, ale szybko się odsunęłam i powiedziałam, że nie ma prawa o tym nikomu mówić i pobiegliśmy na dół.
Rozpaliliśmy grilla, przenieśliśmy wszystko do ogrodu i miło spędzaliśmy czas. Zapomnieliśmy o tej całej sytuacji. O 21 zrobiło się trochę chłodno. Wróciłam z Bartkiem do pokoju. Maciek wrócił do swojego domu. Miała go przypilnować babcia. Inni mieszkańcy byli w ogrodzie.
Kiedy weszliśmy do pokoju poczekałam aż Bartek wejdzie i zamknęłam drzwi opierając się o nie.
- To wszystko co się dzieje ostatnio... chyba trzeba o tym porozmawiać - rzekłam.
Bartek na mnie spojrzał. Podszedł bliżej, chwycił za ręce i przywarł do ściany. Nie wiedziałam co mam robić. Zapomniałam całkowicie o wszystkim. Zamknęłam oczy i czułam jak nasze twarze się zbliżają a usta ponownie łączą. Trwało to dużo dłużej. Kiedy przestał puścił mnie i odszedł odwracając się tyłem do mnie.
- Ja, ja przepraszam Juda. Po prostu nie potrafiłem... - powiedział ze smutkiem.
Podeszłam do niego, odwróciłam go do siebie, chwyciłam za twarz i zaczęłam całować. Padliśmy na łóżko, jednak po chwili zaprzestaliśmy.
- Wiesz, że jeśli się dowiedzą to nas zabiją? - zapytałam.
- Wiem. To nie tak miało wyjść... ja nie wiem co do Ciebie czuję. Jestem w tym momencie wielką kostką rubika, która jest połamana na małe części.
- Póki co musimy zadbać żeby to co się działo w ostatnich dniach nie wyszło. Potem coś wymyślimy.
Wyszliśmy z domu i wróciliśmy do ogrodu. Trochę byłam zmęczona, więc oparłam się o jego ramię. Rodzice to zauważyli i zapytali co mi jest, że się tak kleje do Bartka. Powiedziałam, że to zmęczenie i nie wiem co robię. O 23 wszyscy poszli. Ja wróciłam do pokoju, wzięłam prysznic i poszłam spać. Przynajmniej starałam się. Nie wiem co teraz zrobić. Jest to dziwna sytuacja przez którą możemy mieć wiele problemów...
YOU ARE READING
Tylko nie mów rodzinie
Novela JuvenilJudyta to zwyczajna 15-latka. Lubi gry komputerowe. Bawi się w grafice komputerowej i niedługo zaczyna technikum o profilu informatycznym Bartek jest 2 lata starszym kuzynem Judyty. Mieszka kilka ulic dalej. Często wspólnie grają i mają świetny ko...