🌹2🌹

10 1 0
                                    

-ale jak to?!-zaptytałam oburzona, zaczęło się we mnie gotować

-no bo...-zaczęła niepewnie Rose.

-No bo co?! Znowu coś przedemną ukrywacie prawda?-zapytałam będąc pewna odpowiedzi

-On zerwał kontakt tylko z tobą, tylko z tobą się nie pożegnał, tylko Ciebie zostawił bez słowa-powiedziała na jednym wydechu, a mnie sparaliżowało. Zabolało. Nie zastanawiając się poprostu odłożyłam telefon

Wpadłam w furie, niewiedziałam co mam teraz zrobić, czułam sie gorzej niż oszukana, z bezsilności zaczełam płakać, nie byłam w stanie tego kontrolować

Właśnie tak, Patrycja Miller znana jako wredna suka płacze za chłopakiem, czuję sie tak jak wszyscy których ja rzuciłam zostałam potraktowana dokładnie tak samo.
Nagle usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi mojego pokoju. To był Mikołaj, jeden z moich braci, był odemnie młodszy o rok i był Adoptowany jako jedyny z całego rodzeństwa.
-Wszystko słyszałem-powiedział wchodząc i zamykając drzwi

-Wyjdź stąd!-krzyknęłam w rzucając w niego poduszką.

-idz jutro na tą impreze-rzucił

-napewno nie ty będziesz o tym decydował.-rzuciłam pospisznie

-chyba nie olejesz urodzin swojego najlepszego przjaciela dla jakiegoś frajera, w dodatku pamiętaj że to dom naprzeciwko zawsze możesz wrócić.-powiedział bez emocji wychodząc -aha i pomysl ze spotkanie z nim to świetna okazja na zemste-uśmiechnał sie tajemniczo

Zemste? no TAK, proszę bardzo nie moge pokazać ze po jego odejściu totalnie się załamałam i że nie potrafię bez niego żyć już zaczęlam ustalać cały plan lecz z przemyśleń wyrwał mnie głos taty

-OOOOOOBIIIAAAAAAAADDD!!!! -wrzanął na cały dom

Odkąd pamiętam w każdy czwartek był u nas świętem rodzinnym, ponieważ w ten dzień tata zawsze miał wolne i staraliśmy się spędzić ten dzień całą rodziną. Na obiad zeszłam jako ostatnia przy stole siedzieli już tata z resztą rodzeństwa

Patrykiem-moim bratem bliźniakiem

Mikołajem- którego juz przedstawiałam

Sarą-która miała 10 lat

Leosiem-który miał 4 latka

Wychowywał nas tylko Tata odkąd, mama zmarła na wsuktek komplikacji poporodowych, był to bardzo trudny czas dla naszej rodziny, byliśmy oddaleni od reszty bliskich ponieważ mieszkali w polsce więc nie mogliśmy liczyć na pomoc, Tata myślał o powrocie do Krakowa, ale nie miał tam tak dobrej pracy jak tutaj nie byłby w stanie sam utrzymać 5 dzieci.

Obiad minął w miłej atmosferze jak to bywa najczęściej, zaraz po nim nadal obmyślałam plan o BINGO, poprostu pokażę, że mnie nie złamał udowodnie że nic mnie nie rusza. Na imprezę pójdę z chłopakiem by pokazać ze już dawno się nim pocieszyłam.

Stwierdziłam że o moim całym planie poinformuje Rose, wzięłam telefon i wybrałam numer

SIEMAAA ROOOSE-wrzasnęłam z entuzjazmem
-Wszystko okej?-zapytała nawiązując zapewne do poprzedniej rozmowy
-Tak stara mam plan, na Orlando!
-Ulala Czyżby stara Patrycja wracała?-zapytała, moge się założyc że wykonała właśnie swój charakterystyczny ruch brwiami.
-otóż to, tak więc plan jest taki że jutro załatwiam sb jakiegoś chłopaka świetnie sie bawie i pokazuje PIŁKARZYKOWI co stracił.-powiedziałam a w słuchawce usłyszałam chwilową cisze
-No Pati...To jest dobry pomysł tylko nie zapędzaj się zbytnio.
-SPOKO BĘDZIE GITT

Teraz musiałam przemyśleć kogo wziąć sobie za ofiare a musze przyznac ze miałam z czego wybierać. Ze względu na to że musiałam jeszcze kupić sobie Pończochy na jutro, udałam się do galerii. Idąc cały czas myślałam jaki chłopak będzie odpowiednim towarzyszem. Zauważyłam z daleka zbliżającego sie obecnego kapitana drużyny piłki nożnej największego rywala Allana, nienawidzili się.

-Siema mała-powiedział po czym się uśmiechnął, mówiono tak na mnie często ze względu na to ze miałam jedynie 155 cm.wzrostu

-Hejka Justin-odwzajeminiłam uśmiech.

Szłam dalej gdy nagle mnie olśniło
-JUSTIN!!! -JUSTINNN!!!!-JUSTIINNNNNN!!!!!!!-krzyczałam biegnąc za nim
Chłopak odwrócił sie i najwyraźniej był przerażony widokiem mnie rozpędzonej z górki w jego kierunnku.Nie zdąrzyłam wychamować i wpadłam mu w ramiona. Justin się zaśmiał

-Hmm teraz mogę mówić że na mnie poleciałaś?-powiedział śmiejąc się ze mnie, i tego jak zdyszana jestem.

-no ja właśnie w tej sprawie-powiedziałam dysząc, a chłopak uniósł jedną brew pytająco.-nie chciałbyś pójść jutro ze mną na impreze urodzinową do Denisa?-zapytałam pod koniec robiąc minę pokazując że boje sie odpowiedzi

-czy dobrze słysze? Patrycja Miller, wiecznie niedostępna, łamaczka serc prosi mnie bym był jej towarzyszem?-powiedział z wkurzającym uśmiechem.

-otóż to.

-Okej.-powiedział wzruszając ramionami.

-co juz okej? Tak poprostu?-zapytałam troche zdziwiona.

-a no tak zapomniałem że powinem być zaszczycony tym że najprawdziwsza PATRYCJA MILLER zaprosila mnie na impreze.-powiedział ironicznie, lecz puszczając mi oczko.

Rozdział nie sprawdzony przepraszam za błędy.

Boyfri(end)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz