Rozdział 1.

16 2 0
                                    




Po kawiarni rozniosło się bicie dzwonka, który oznajmiał przybycie nowego klienta. Za oknem widniała panorama kwitnącego parku, który jak w każdą niedzielę tętnił życiem. W tle grała cicha i relaksacyjna muzyka, przy której można było zasnąć po dłuższym słuchaniu. Shawn miał już jej dosyć, tak samo jak całego tego miejsca.

Należało ono do rodziców chłopaka, który musiał w niej odpracowywać dług, który sobie narobił.

Jakiś czas wcześniej dziewiętnastolatek spowodował stłuczkę po tym jak wracał z kolejnej imprezy. Samochód nie należał do niego, a mężczyzna, w którego uderzył obiecał nie wezwać policji pod warunkiem, że zapłaci za wyrządzone szkody i milczenie. Chłopak nie chcąc dodatkowych kłopotów zgodził się. Myślał, że po raz kolejny jego wybryk ujdzie płazem, a jego rodzice tylko machną na to ręką. W taki sposób znalazł się tutaj, myjąc stoliki i podając mrożoną latte z sztucznym uśmiechem na twarzy.

Po kuchni, w której znajdował się chłopak, rozniósł się dźwięk tłuczonego szkła.

- Cholera! - krzykną chłopak i zaczął zbierać kawałki porcelanowego, białego kubka.

- Serio? Kolejny? - do pomieszczenia weszła Bertha, studentka, z którą pracował. Niska dziewczyna o rudych włosach zawsze zaplecionych w warkocz i niebieskich oczach, przypominała trochę Meridę Waleczną, choć ona nie była krasnalem ogrodowym.

- Ugh, tak, znowu - burkną pod nosem i wyrzucił odłamki do kosza na śmieci, po czym ponownie zabrał się za zmywanie. 

- Eh, dobra, ja to zrobię, a ty idź obsłuż dziewczynę ze stolika numer 3. - odpowiedziała Berth i oddała mu notatnik z długopisem.

- Dzięki - wymruczał pod nosem i popchną drzwi na salę.

Chłopak staną w miejscu i rozejrzał się po pomieszczeniu szukając wzrokiem danego stołu, lecz zamiast na niego, natknął się na złote oczy, które widniały zza okularów. Jego serce momentalnie zaczęło bić szybciej, a ręce się trząść.

Należały one do prześlicznej dziewczyny o kruczoczarnych, długich włosach, która siedziała właśnie przy stoliku numer 3.

Utrzymywali jeszcze przez chwilę kontakt wzrokowy, gdy do kawiarni wbiegł zdyszany blondyn.

- ZOEEEEE - wykrzyknął na całe pomieszczenie, czym zwrócił uwagę wszystkich klientów i Shawna. Chłopak podszedł do zapatrzonej w szatyna dziewczyny i potrząsną jej ramionami. Gdy to zrobił, dziewiętnastolatka już tam nie było. Wykorzystał sytuację i wrócił się na zaplecze.

- Nigdy nie zgadniesz kogo właśnie spotkałem! - powiedział już ciszej rozemocjonowany chłopak.

- Eh, em, nie wiem... - w tamtej chwili nie interesowało ją to. Chciała tylko poznać imię tego kelnera, z którym utrzymywała kontakt wzrokowy.

- Ejj no, spróbowała byś chociaż! - upadł na fotel z krzywą minął i obserwował przyjaciółkę, która co chwilę zerkała w stronę drzwi do kuchni, w których zniknął szatyn jeszcze kilka minut temu. Zauważył jak przygryza dolną wargę i nerwowo bawi się opakowaniem po cukrze. - A ty co? Zakochałaś się czy jak?

Te słowa wyrwały Zoe z transu w jakim się znajdowała.

- Słucham? Mówiłeś coś? - zaczerwieniła się i poprawiła okulary.

Shawn tym czasem siedział na krześle w kuchni, bujając się do przodu i do tyłu powtarzając tylko pod nosem "nie wrócę tam". Po chwili pojawiła się Bertha ze stosem poukładanych naczyń.

- A tobie co? Przyjąłeś zamówienie? - spytała i dmuchnęła na opadające kosmyki włosów.

- Nie - odpowiedział chłopak i zajął się gryzieniem długopisu.

- Co? Czemu? Czy ja mam tu robić wszystko sama?! - powiedziała z oburzeniem i kopnęła w drzwi po czym ponownie zjawiła się w kuchni - Juuuuż rooozumiem - przeciągnęła Berth, a na jej twarzy pojawił się cwany uśmiech. - Dziewczyna ci się spodobała, cooo?

Chłopak popatrzył się na nią wzrokiem niewyrażającym żadnych emocji. Pierwszy raz w życiu poczuł takie coś, nie miał pojęcia co zrobić. Wzrok tej dziewczyny sparaliżował go od stóp do głowy.

- Oj no weź - Berth uderzyła go lekko w ramię i usiadła na krześle obok - Czemu do niej po prostu nie podejdziesz? Idź, weź numer, pokaż jej swój najlepszy uśmiech i odejdź kręcąc tyłkiem. Zawsze działa. - pokiwała głową, a chłopak zabijał ją wzrokiem.

Shawn wiedział, że dziewczyna miała rację, ale cholernie bał się tego spotkania. Nie miał pojęcia czemu, zawsze był pewny siebie, a teraz? Jakby to wszystko zniknęło. Ale po chwili powróciło, razem z bólem głowy, który był spowodowany silnym uderzeniem Berth.

- Ałć? Za co to było? - spytał się i zaczął masować tył głowy.

- Za nic, stwierdziłam, że dzięki temu otrzeźwiejesz, ruszysz swój tłusty zad i pójdziesz przyjąć te cholerne zamówienie.

Co ciekawe, zadziałało. Chłopak wstał, poprawił ubrania oraz włosy, strzelił kostkami w karku i palcach, wziął notatnik i wyszedł na salę. Szedł w stronę wybranego stolik czując na sobie wzrok złotookiej. Stanął przy stole i wydusił z siebie:

- W-witam, mogę p-przyjąć zamówienie? - w tej właśnie chwili przywalił sobie mentalnego plaskacza.

- Um, tak. Poprosimy dwie gorące czekolady. - odpowiedział blondyn. Zoe siedziała obok ze spuszczoną głową bawiąc się kartkami jakiejś książki.

- Dobrze - Shawn zapisał zamówienie i odszedł szybkim krokiem w stronę kuchni. - Zrobiłem to! - upadł na krzesło i podał kartkę Berth.

- Masz jej numer!? - pisnęła.

- Nie, ale mam zamówienie. - odpowiedział, a na jego twarzy pojawił się zwycięski uśmiech.

Nervous//Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz