rozdział 2

45 7 20
                                    

Zaczęło się gdzieś pod koniec 1 klasy liceum. Pojechałem na wycieczkę do Włoch organizowaną przez szkołę. Od razu wpadła mi w oko jedna dziewczyna. Miała piękne, sięgające do łopatek brązowe włosy. Figury mogło by jej pozazdrościć większość dziewczyn w szkole. Jej wygląd sugerował, że należy do " fejmów ". Stwierdziłem, że nie mam najmniejszych szans. Ja, życiowy przegryw, nie mający przyjaciół, wyzywany, bity, miał zagadać do dziewczyny ideału ? Jedyne na co mógłbym liczyć to litość. Nawet jeśli zebrałbym się na odwagę i podszedł
( co jest prawie niemożliwe ), prawdopodobnie by mnie zlała. Wolałem zapomnieć. Niestety, już po pierwszym dniu przekonałem się że to nierealne. Myślałem o niej cały czas, dzień i noc. W końcu stwierdziłem, że gorzej w moim życiu być już nie może, i spróbuję. Po długiej walce moich myśli, przysiadłem się do mojej wybranki. Nastąpiła chwila milczenia. Serce biło mi jak oszalałe. Mimo to postanowiłem zacząć rozmowę:
- Hejka - zacząłem niezdarnie.
- ooo... Hej - odpowiedziała zaskoczona dziewczyna.
- Jak masz na imię ?
- Alice, a ty?
- James.
Znowu nastała niezręczna cisza. Tak naprawdę, nie przeszkadzała mi aż tak bardzo. Siedziałem i obejmowałem wzrokiem to boskie stworzenie. Zrozumiałem, że jednak muszę spróbować o nią zawalczyć. Trudno najwyżej mnie wyśmieje, najwyżej złamie mi serce. Przynajmniej nie będę miał wyrzutów sumienia, że nie spróbowałem. Poraz kolejny podjąłem próbę rozmowy:
- Ile masz lat ?
- Siedemnaście w tym roku. Pewnie jesteś dużo starszy. Przynajmniej tak wyglądasz.-
Wow nie sądziłem, że wyglądam na aż tyle.
- No i tu się mylisz, hah. Niestety, mam dopiero szesnaście w tym roku. Tak naprawdę to za kilka dni.
- naprawdę? Którego się urodziłeś?
- Piętnastego marca.
- Ooo fajnie. Ja dziewiątego. -
Rozmowa może nie była za ciekawa, ale od czegoś trzeba zacząć. Liczy się pierwsze wrażenie, a myślę że ja akurat zrobiłem dobre. Niestety, nasza podróż dobiegła końca, a z podróżą także rozmowa. Następnego dnia na spacerze, zauważyłem Alice idącą razem z jakimś typem. Gadali, śmiali się, i to co mnie najbardziej zabolało, trzymali się za ręce. Cholera jasna... Czemu zawsze muszą mi się podobać dziewczyny, które mają chłopaka albo nie mam u nich żadnych szans... Ale nie. Nie poddam się! Jak już zacząłem, tak skończę. I powoli obmyślałem już plan. Nie musiałem na szczęście nic wymyślać, ponieważ szybko okazało się że Alice nie ma chłopaka i to jest tylko szopka. Miała na celu odgonienie od chłopaka natrętnej dziewczyny, która się w nim zakochała. Jest jeszcze jedna rzecz. Gościu następnego dnia całkowicie zminimalizował szanse u Alice. Okazało się, że jej przyjaciółka zakochała się w Mateo ( tak miał na imię " chłopak " Alice ). Jednak gdy mu wyznała prawdę on postanowił odmówić i okłamać ją. Mniej więcej wyglądało to tak:
- Mam ci coś ważnego do powiedzenia - oznajmiła dziewczyna
- Słucham.
- Chciałam ci tylko powiedzieć, że chyba się w tobie zakochałam... Przepraszam, jeśli będzie to dla ciebie ciężar... Powiedz jedno słowo, a już mnie nie zobaczysz...
- Ojej. Nie wiem co powiedzieć. Wiesz ja mam dziewczynę.- Co oczywiście było kłamstwem
- A kochasz ją ? Ona kocha ciebie ?
- Tak. Bardzo się kochamy. I nie przestaniemy.- Co było jeszcze większym kłamstwem.
Gdy Alice się o tym dowiedziała ( trudno było się nie dowiedzieć, jej przyjaciółka znająca cała prawdę przez godzinę płakała w toalecie ), wpadła w szał. Gdybym jej nie uspokoił, doszło by do rękoczynów. Tak szczerze mówiąc byłem zadowolony z tej akcji. Udało mi się zlikwidować rywala i zbliżyć się do niedostępnego skarbu.

***

Ta historia jest po części oparta na moim życiu. Rozdziały będą coraz dłuższe. Te pierwsze dwa traktujcie jeszcze jako takie wprowadzenie do tego co się będzie działo potem. Każdy zauważony błąd proszę zgłaszać, będzie mi bardzo miło.
Miłej majówki.

Never Forget You Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz