Sceny z wczorajszego snu dręczyły mnie przez cały dzień. Był to ostatni dzień we Włoszech. Następnego mieliśmy wyjechać. Nie umiałem się na niczym skupić. Cały czas myślałem tylko o Alice. Wieczorem impreza, pomyślałem, rozerwę się trochę. Tak naprawdę wcale się nie cieszyłem. Znając moje zdolności towarzyskie, pewnie będę siedział i milczał. No cóż, taki mój los. Dzisiaj kompletnie z nikim nie rozmawiałem. Nie zamieniłem słowa. Nawet nie słuchałem, gdy ktoś do mnie mówił. Przegapiłem też informację o jutrzejszej godzinie wyjazdu. Nic nie było dla mnie ważniejsze niż wczorajszy sen i Alice.
Zmęczyła mnie ta wycieczka. Tak naprawdę, mogłem zostać w domu. Nigdzie nie jechać. Nie poznać nikogo. Siedzieć w swoim pokoju i słuchać depresyjnych piosenek.
Wybiła dziewiętnasta. Czas iść. Stresowałem się przed tą "imprezą", ponieważ wiedziałem, że będzie tam Alice. Przez ostatnie dwa dni bardzo się zaprzyjaźniliśmy. Mówiła mi już praktycznie o wszystkim. Ja też jej mocno zaufałem. Jako jedyna wie, że się tnę. Wie jaka jest moja przeszłość.
Ta, jakże super impreza (wyczujcie sarkazm) przebiegała w bardzo radosnych nastrojach (czyt. Źle). Wszystkim było potwornie zimno i nikt się nie bawił. Na szczęście cały czas gadałem z Alice. Okryłem ją swoją bluzą i mocno przytuliłem. Przynajmniej nie było jej zimno.
Dzień wyjazdu
*Dzwonek budzika poraz 20*
Cholera! Spóźniony na wyjazd. Super. O tym marzyłem. Dostać opieprz od najgorszej Pani w szkole. Dodatkowo cisnąć się gdzieś z przodu obok kujonów i przydupasów. Zajebiście.
Gdy dotarłem na miejsce, p.Flower nawrzeszczała na mnie, jaki to ja jestem nieodpowiedzialny. Wszedłem do autobusu. Powitał mnie krzyk wszystkich tych " prawie dorosłych ". Miałem nadzieję, że chociaż drogę powrotną dadzą mi przeżyć w spokoju. Ucieszyło, a zarazem zaskoczyło wolne miejsce, na samym końcu, obok Alice. Nie wiem czemu ale strasznie się podjarałem. Spędzę z nią calutkie dwanaście godzin. Jezu, jestem taki szczęśliwy!
Początek podróży minął bez wielkich niespodzianek. Próbując "zatkać" uszy przed hałasem, oglądaliśmy film. Nawet nie wiem jaki. Skupiałem się na wtulonym we mnie ideale. O godzinie piętnastej, czyli po pięciu godzinach jazdy wszyscy zasnęli. To był ten moment pomyślałem. Przytuliłem ją jeszcze mocniej i powiedziałem:
- Alice, muszę ci coś ważnego powiedzieć. Kocham cię. Zakochałem się od pierwszego momentu kiedy cię ujrzałem.
- Nie wiem co powiedzieć James. Miło mi bardzo.
Bardzo mocno mnie przytuliła i poszła spać. Wydawało mi się, że jest strasznie szczęśliwa. Lecz, może to były tylko moje żałosne nadzieję.
Podróż niestety minęła szybko. Nim się obejrzałem trzeba było wypuścić z objęć Alice i szykować się do wyjścia. Kątem oka zauważyłem, że Matteo był strasznie zły. Nie dziwiło mnie to.
Nastąpił czas pożegnania. Pocałowała mnie delikatnie w policzek i mnie przytuliła. Od razu umówiłem się z nią na następny dzień.
Po powrocie do domu cały czas o niej myślałem. Układałem plan na jutro. Chciałem, żeby było to jej najlepsze spotkanie w życiu. Poszedłem spać cały szczęśliwy i pełen nadziei.
***
Dzisiaj tak trochę romantycznie. Zważywszy na to, że jutro niestety wracamy do szkoły, rozdziały będą pojawiały się dwa razy w tygodniu.
Pozdrawiam
CZYTASZ
Never Forget You
Teen FictionJames, 19 letni chłopak, przez całe życie zmagał się z różnymi problemami. Gdy wydawało się, że wszystko będzie dobrze, pojawiła się ona. Dziewczyna, można powiedzieć, że idealna. Jednak przez nią całe jego życie zmieniło się o 180 stopni. Czy chło...