Jungkook otworzył powoli swoje oczy i rozejrzał się. Zapach leków momentalnie trafił do jego nozdrzy, a białe ściany oraz meble przykuły jego uwagę. Westchnął, domyślając, że znajduje się w szpitalu. Podniósł się do siadu i spojrzał na swoją dłoń w bandażu. Warknął cicho pod nosem. Nie udało mu się. Znowu.
Brunet spojrzał na starego lekarza, który aktualnie wszedł do pomieszczenia.
-Oh? Panie Jeon? Obudził się pan - uśmiechnął się szeroko i podszedł do niego, podnosząc go powoli do siadu. Za pomocą stetoskopu sprawdził na szybko stan chłopaka. - Jak się pan czuje?
-Dlaczego tu jestem...? - wychrypiał niepewnie młodszy, ignorując pytanie mężczyzny.
-Cudem uszedł pan z życiem. Został pan przywieziony przez jakiegoś mężczyznę, który prawie dzień siedział nad pana łóżkiem. Był pan w śpiączce trzy dni.
-Jak nazywał się ten mężczyzna? - zmarszczył brwi Jeongguk, ponownie ignorując resztę wypowiedzi mężczyzny, który przez chwilę się zastanawiał nad odpowiedzą.
-O ile dobrze pamiętam, to Kim Taehyung. Pański brat. - wzruszył lekko ramionami lekarz. Powiedział mu jeszcze kilka zbędnych informacji i opuścił salę.
Jeongguk nie miał brata. Kim Taehyung go uratował? Ten mężczyzna że słuchawki, co nie dawał znaków życia? Brunet prychnął pod nosem.
Każdy zapewne pomyśli o szczęśliwym zakończeniu tej historii. Niestety. Drogi dwójki mężczyzn już nigdy się nie zeszły, żaden już nie zadzwonił. Może spotkali się kilka razy na mieście, lecz skąd mieli wiedzieć, jak nie wiedzieli, jak drugi wygląda? Oby dwoje znaleźli drugie połówki, ułożyli sobie życie od nowa.
Taehyung stał się przyjaznym pracownikiem kawiarni.
Jeongguk zawsze uśmiechniętym architektem.
"From the begining of the start
At the end of the end"
-*-
Bardzo dziękuję za czytanie tego krótkiego fanfika!
Do zobaczenia w następnych moich książkach!
CZYTASZ
i... need help
Fanfictiongdzie Jeongguk codziennie dzwoni na numer pomocy młodzieży i dzieci lub gdzie Taehyung codziennie odbiera kilka telefonów od młodzieży potrzebującej pomocy, w tym pewnego, uroczego chłopaka