Anna miała coś do zrobienia, trochę obawiała się zostawić mnie samego z moim śpiącym od kilkunastu godzin bratem w szpitalu, ale przecież całkiem sam nie byłem, ten, jak on miał, Amidamaru pilnował Yoh. Morty poszedł z Anną na rozmowę, biedny, odrzucony hehe. Patrzyłem się na mojego braciszka, był taki uroczy gdy spał, prawie jak ja. Usiadłem na krańcu łóżka szpitalnego na którym leżał. Jego duch stróż na razie tylko wzrokiem kazał mi z tamtego miejsca spierniczać. Ale ja nie chciałem. Przesunąłem się tak by oprzeć ręce obok barków Yoh i mieć swą mordke nad jego mordką. Me włosy trochę przeszkadzały więc nie widziałem jak na to Amidamaru zareagował ale przypuszczam że jakby miał jak to by mnie zamordował. Po godzince czy dwóch, sam nie wiem, chyba gdzieś w środku nocy mój brat w końcu się obudził. Jak mnie ujrzał przetarł oczy bo nie był pewny gdzie jest i czemu ma przed twarzą lustro... Jego mina była bezcenna gdy zorientował się że to nie lustro tylko ja. Dotknął moich włosów chyba by się upewnić że jestem prawdziwy a potem zdezorientowany odepchnął mnie od siebie resztkami sił.
-KIM TY DO CHOCHELKI JESTEŚ?!!!-to są pierwsze słowa które usłyszałem od mojego brata, miło, czyż nie?
-Hao Asakura.-wyciągnąłem w jego stronę rękę którą złapał i podniósł się do siadu, wtedy podłożyłem za nim poduszki by miał się o co oprzeć
-Jak to? Ja jestem Asakura. Yoh Asakura.-biedny zagubiony w tym wszystkim... Trochę mi go żal
-Wiem. Jestem twoim bratem. Bratem bliźniakiem-uśmiechnąłem się tak by wydać się naturalny. Wydaje mi się że duch stróż mojego brata zazdrościł mi że to na mnie Yoh skupia teraz najwięcej uwagi
-Ale... Ja nie mam rodzeństwa...- pfff ta jasne a ja jestem Gertruda
-A jednak- aż się zaśmiałem, a po chwili mój braciak zrobił coś na co nie byłem gotowy.
Przytulił się do mnie.
Ciarki mnie normalnie aż przeszły... Czemu on taki jest? Naprawdę musiał? To kochane ale... •NIE•JESTEM•PRZYZWYCZAJONY•
Chwila... Czy on płacze? Błagam nie mówicie mi że on płacze....... No i ja też płacze. Oczywiście nie myśl sobie że to są prawdziwe łzy, nie nie nie. Jak to lamersko musi wyglądać. Jak w jakimś sentymentalnym serialu, dwoje bliźniaków po latach się znajdują, przytulają się i płaczą ze szczęścia awwww. Oglądałbym.
Po dłuższej chwili Yoh się rozejrzał.
-O, Amidamaru. Gdzie Anna i Morty?-i uj czar prysł już nie jest tak pięknie nie skupia się na mnie uwagi.
Tą ich ckliwą rozmowę pominę bo szczerze nudna była, uwierzcie mi. Więc po tym Yoh posłał Amidamaru do Anny z jakąś wiadomością zostaliśmy saaaami. Szczerze jedynie obecność mojego braciszka mnie nie irytuje. A właśnie, będę musiał jakoś powiadomić Opacho że na razie wszystko gra i żeby wgl widziała gdzie jestem.
...
Teraz dopiero zauważyłem że Yoh się na mnie dziwnie patrzy...
-Czego chcesz?-powiedziałem najżyczliwiej jak mogłem ale wiecie jak to czasem jest...
-Podasz mi moje słuchawkiiiii~-powiedział ciut za uroczo omfg czemu.... No podałem mu te słuchawki...-Dziękuje, jakiej muzyki słuchasz?
-Hę?-zdziwiło mnie pytanie.
-Skoro jesteśmy braćmi powinniśmy coś wiedzieć o sobie nawzajem czyż nie?- uśmiechnął się... czemu on jest taki miły, PrzEciEż oN mNiE nAWet NiE zNa...
-... Rzadko słucham muzyki- są o wiele ważniejsze sprawy niż muzyka...
-POWAŻNIE??- był trochę.. Zdziwiony? Podekscytowany? Tak jakby nagle dostał zastrzyku energi, ale nie był jednak pobudzony, nadal był obolały.
-No... Tak.- co innego miałem odpowiedzieć. On posunął się na jeden brzeg łóżka
-Kładź się obok mnie- no z lekkim grymasem na twarzy położyłem się, a Yoh mi założył nierówno słuchawki i puścił jeden utwór
Nie był to tragiczny utwór, był znośny... Tylko taki... No i piękne, zasnąłem.
CZYTASZ
Wsazystko miało być inaczej - Yoh x Hao fanfiction
FanfictionParę nudnych wiadomości : Szukałem na watt jakichkolwiek opowieści z Shaman king, znalazłem tylko zodiaki i opowieści z OC, więc trochę zawiedziony postanowiłem sam takie dziwo jak ship bliźniaków napisać. Będę się opierać na anime, bo mangę czytałe...