Jak on mógł! Ten dupek! Mężczyzna, z którym spotykałam się przez ostatnie 2 miesiące, miał odwagę mnie uderzyć. Prawie doszło do wypadku. Trudno byłoby to wytłumaczyć nowojorskiej policji. Wciąż kipiąc ze złości, złapałam taksówkę i wróciłam do domu. Dom. Mieszkam teraz w Stark Tower. Trudno w to uwierzyć, ale pewnie Pepper Potts myślała, że jestem wystarczająco 'uparta' i 'zdesperowana' jeśli przyszłam do niej, żeby pracować dla Tony'ego.
~~~~~~~~~~~ Półtora roku wcześniej ~~~~~~~~~~~~
- Ashlyn Ann Gonzalez. - Powiedziała rudowłosa Pepper Potts.
-Tak, to ja. - Poświęciła chwilę na przeczytanie pliku z moimi danymi osobowymi i przeszłością. Spięłam się. Fury sprawił, że moje akta wyglądają okropnie. Prawie zostałam aresztowana podczas ostatniej rozmowy kwalifikacyjnej. Wiem, że chce żebym wróciła do niego z podkulonym ogonem. Nigdy nie wrócę, nawet, gdybym miała żyć na obcych ulicach Nowego Jorku. Usłyszałam ciche 'hmph', które przywróciło mnie z powrotem do rzeczywistości.
- Jesteś czysta. - Co? - Wygląda na to, że jesteś dobrze wykształcona. - Co dokładnie jest napisane w tych aktach?
- T-Tak, mam. - Ciężko było mi się wysłowić. - Kocham naukę. To całe moje życie. - To nie było kłamstwem, uwielbiam naukę, ale nie mam do niej pełnego zaufania. Mam swoje powody. - Specjalizuję się w wielu dziedzinach. - Pepper zacisnęła usta.
- Tak, przed chwilą przeczytałam. Promienie Gamma to bardzo niebezpieczny obiekt do pracy z nim. Jestem zdumiona, że specjalizujesz się w takiej dziedzinie. - Podskoczyłam. Promienie Gamma. Czemu to było w moich papierach? Co do diabła zrobił Fury? - Tak czy inaczej, Tony potrzebuje kogoś do pomocy. Przynosiłabyś mu materiały do tych jego ustrojstw, które wymyślił. Ledwo rozumiem 'naukowy język' i zdecydowanie nie pomagam, jeśli chodzi o zdobycie tego, czego potrzebuje do swojego laboratorium. - Nie mogłam uwierzyć, że byłam tak blisko dostania pracy. Może w końcu będę dobrze żyć.
- Brzmi dobrze. Byłabym wielką pomocą. - Posłałam jej mały uśmiech, próbując się uspokoić. Nie pracowałam z promieniami gamma od dawna. Dlaczego Fury po prostu zamiótł wszystko pod dywan dla tej pracy?
- To ustalone. Zaczynasz od jutra. Widzę, że aktualnie nie masz mieszkania, więc myślę, że będzie ci dobrze w jednym z pokoi w wieży. Będziesz otrzymywać wynagrodzenie w postaci miejsca zamieszkania, jedzenia, ubrań i trochę pieniędzy na własne wydatki. - Wstała, dając mi znak, żebym poszła za nią. Gdy weszłyśmy do windy, nacisnęła jeden z kilkudziesięciu przycisków na panelu.
- Oh, to zbyt wiele, nawet za pracę, jako wynagrodzenie. - Odpowiedziałam nieśmiało
- Nonsens. Będziesz musiała tu być 24 godziny na dobę, więc nie musisz marnować gazu i czasu na jeżdżenie tam i z powrotem, za każdym razem kiedy będzie cię potrzebował. - Zarumieniłam się, nie byłam przyzwyczajona do bycia wyręczanym we wszystkim. Zwykle musiałam ruszyć tyłek. Co myślę, że mogłabym zrobić, jeśli ten 'Tony' miał takie zapotrzebowanie na materiały.
- Bardzo ci dziękuję. To wiele dla mnie znaczy. - Tylko zachichotała, prowadząc mnie korytarzem po tym, jak winda się zatrzymała. Gdy tylko otworzyła drzwi do mojego pokoju, moje oczy wyszły z orbit. Ta sypialnia była niesamowita. Prawie upuściłam moją torebkę na ziemię z zachwytu.
- To wszystko co mogę zrobić. To znaczy, jeśli jesteś wystarczająco uparta i zdesperowana żeby pracować z Tonym, masz tę pracę. Posłała mi mały uśmiech, po czym niemal natychmiast wróciła z powrotem do postaci 'kobiety biznesu'. - Pamiętaj, zaczynasz jutro. Ustaw sobie budzik na 9:00. Powinnaś być wyspana, więc masz czas aby wziąć prysznic i ubrać się w odpowiedni strój, a także zjeść śniadanie. Mogę cię zapewnić, że będziesz ciężko pracować. On nie okazuje sympatii nowym przybyszom. Dobranoc.
~~~~~~~~~~~ Teraźniejszość ~~~~~~~~~~~
Uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Ciężko pracowałam pierwszego dnia. Tony nie szczędził sobie również sarkazmu i ciężkich żartów, więc cudem jest to, że go nie zabiłam. Zapłaciłam taksówkarzowi i weszłam do budynku. Nacisnęłam przycisk w windzie, zastanawiając się, czy chcę dzisiaj stawić czoła sarkazmowi Tony'ego.
- Jarvis?
- Tak, panienko Gonzalez? - Lokaj komputerowy, jak lubiłam go nazywać, odpowiedział.
- Uh, czy pan Stark już nie śpi? Lepiej, czy jest w domu? - Zapytałam.
- Tak, pan Stark jest w pracowni. Czy mam zawiadomić go, że panienka przybyła?
- Ni - Zaczęłam.
-Nie trudź się Jarvis, wiem, że już jest w domu. Jak tam randka, misiaczku? Myślałem, że nie będzie cię w domu przez parę godzin. Wkurza cię? - Warknęłam. Dopiął swego z tym moim 'pseudonimem'.
- Tak, Tony, wkurza mnie. Chciałabym teraz iść spać. - Odpowiedziałam, zirytowana tym, że wiedział, że jestem w domu. Boże, on wie chyba wszystko!
- Ale nie musisz być taka oschła, misiaczku. Musisz mi jutro pozałatwiać parę spraw. - Powiedział, gdy byłam w drodze do windy. Niestety, jego irytujący głos kontynuował. - Pepper jest gdzieś tutaj. Uparła się, żeby zostać, dopóki nie wrócisz. Przynajmniej powiedz jej 'cześć'. - Odetchnęłam z ulgą, gdy nie musiałam już słuchać głosu mojego szefa i skierowałam swoje kroki do kuchni. Pepper była tam, gdzie myślałam; popijała wino, patrząc się na drzwi i czekając na moje przyjście. Wzięłam moje obcasy w rękę i usiadłam na stołku przy ladzie.
- Podaj mi kieliszek wina, proszę. - Powiedziałam, rzucając moje buty na podłogę. Uśmiechnęła się do mnie i zaczęła nalewać alkohol.
- Cześć, Ash. Randka nie poszła za dobrze? - Wzięłam od niej naczynie i wzięłam duży łyk.
- Nie. Chcesz wiedzieć, co on zrobił? - Kiwnęła głową twierdząco, kładąc łokcie na blacie. - Uderzył mnie.
Z jej ust wydobył się zduszony okrzyk. - O mój boże! Wszystko ok? Gdzie cię uderzył? Co zrobiłaś, Oh, proszę, powiedz, że z nim zerwałaś! - Wystrzeliła z prędkością karabinu maszynowego, aż rozbolała mnie głowa.
-Tak, w policzek, uderzyłam go, i muszę powiedzieć, że jestem wystarczająco silna, żeby złamać nos. - Wciągnęła trochę wina nosem, przez co zaczęłam chichotać. - A co do ostatniego, OCZYWIŚCIE, ŻE GO ZOSTAWIŁAM!
- Świetnie! - Pepper musiała być już trochę pijana, bo zaczęła się śmiać jak mała dziewczynka.
- Taaak - Zaczęłam - Wygląda na to, że Tony będzie mieć niezłą noc. Idę spać. Dzięki za rozmowę, trochę mnie to uspokoiło. - Uśmiechnęła się do mnie. Wzięłam swoje buty zaczęłam kierować swoje kroki do mojego pokoju.
- Tylko przypominam, panno Ashlyn, że musi pani jutro przyjść do pana starka. - Czy nie mogę mieć tu nawet chwili spokoju?
- Tak, pamiętam, Jarvis. Obudź mnie o 9:00. Dziękuję. - Powiedziałam i wdrapałam się na łóżko, nawet nie zakładając piżamy. Ciekawe, co się dzieje w T.A.R.C.Z.Y.? Ta myśl mnie zaskoczyła, długo nie myślałam o tym miejscu. Wzruszyłam ramionami i przewróciłam się na drugi bok, próbując zasnąć.
CZYTASZ
Crossing the line (Bruce Banner/Avengers) Tłumaczenie
Fanfiction//ON HIATUS// Książka nie jest moja, ja tu tylko wstawiam tłumaczenie. Oryginał napisała Trumex1018. Pragnę zaznaczyć, że jest to moje pierwsze tłumaczenie, więc może być trochę niedokładne. Brakuje mi książek z Brucem na polskim Wattpadzie, a sama...