list pierwszy.

340 35 1
                                    

Dźwięk delikatnie rozrywanej koperty wypełnił pomieszczenie, w którym wreszcie został sam. Dłonie mu lekko drżały z podekscytowania, kto skrywa się w fakturze papieru, w odręcznym piśmie – co pojedyncze litery mogą mu o tej osobie powiedzieć? Zastanawiał się, czy ten ktoś pisał to szybko, na kolanie, w autobusie po drodze na uniwersytet, do szkoły, a może w pracy? A może wszystko było przemyślane, każde słowo analizowane po tysiące razy, kreślone, przepisywane na nowo? Tyle tajemnic do odkrycia, schowanych w cienkim papierowym materiale, w tuszu długopisu bądź pióra. Czy się rozczyta?

Jeszcze raz przestudiował przednią część koperty, gdzie znajdował się jego tymczasowy adres w Londynie, którego fanki od pół roku nie zdążyły rozszyfrować, więc nie obawiał się o te dane. Zaśmiał się w duchu na nazwisko, jakie sobie nadał. Liam Donovan – był tak mało kreatywny, że musiał skorzystać z internetu, by cokolwiek dopasować, by nie brzmiało dziwacznie, a jednocześnie by nie było zbyt oczywiste.

Bo nie mógł być oczywisty.

Spojrzał w lewy górny róg koperty. Aleksandra Szostak. W duchu przeklął, próbując wymówić nazwisko, chociaż cieszył się, że nie było zbyt długie i aż tak skomplikowane, jak te, które czasami spotykał w internecie. List z Polski, co wzbudziło w nim jeszcze większą ciekawość, niż wcześniej. A co, jeśli napisała to w swoim języku i nie będzie potrafił zrozumieć choćby jednego słowa? Potrząsnął głową, odpędzając od siebie negatywne myśli i wreszcie pewnym ruchem wyjął kartkę ze środka i zaczął czytać z zapartym tchem.

Liam,

 

więc wyszło na to, że to ja mam zacząć naszą listowną przygodę, tak? Szczerze mówiąc, bałam się być pierwszą, bo nie za bardzo wiem w dalszym ciągu, co mam napisać na powitanie. Jednak wpierw chciałabym Cię z góry przeprosić za wszystkie błędy – jak zapewne zauważyłeś (a przynajmniej mam taką nadzieję), nie jestem z żadnego anglojęzycznego państwa, więc nie mam języka opanowanego do perfekcji (jeszcze). Oby nie było tych błędów zbyt dużo, bo wtedy zwątpię w sens studiowania filologii angielskiej... Okay, jeśli już poruszyłam ten temat, to może go rozszerzę.

Studiuję drugi rok filologii angielskiej ze specjalizacją kultura i historia Wielkiej Brytanii na jednej z polskich uczelni, czyli mam skończone dwadzieścia lat, o ile Cię to interesuje. Dlaczego akurat to? Nie wiem, sama nie wiem. Mój tata ma rodzinę w Anglii, byłam tam jako mała dziewczynka. To chyba to londyńskie powietrze. Ten zapach deszczu wymieszany ze zgiełkiem centralnej części. Do dziś go pamiętam. Do dziś pamiętam, jak z zafascynowaniem, jakie mogło okazywać ośmioletnie dziecko, wpatrywałam się w krople na szybie – łączyły się w jedną, po czym ginęły gdzieś przy parapecie, a ja uparcie szukałam ich dalszej drogi, nos przyklejając do okna, aż czułam chłód z zewnątrz. Może to dlatego tak bardzo kocham deszcz? Zapach wtedy jest tak wspaniały. Delikatny. Jakby nagle ziemia oczyściła się ze wszystkich popełnionych błędów i mogła zacząć od nowa, całkiem inne życie. Tyle szans, chyba każdy z nas chciałby tyle mieć w pewnych momentach życia, ale nie jest nam to dane, byłoby zbyt łatwo. Tylko dlaczego czasami niektórym w ogóle te szanse się odbiera? A krople deszczu stoją w miejscu, aż wysuszy je słońce, bądź porwie wiatr i znikną w przepaści. Nie dotkną przeznaczenia, nie nasycą źdźbeł trawy. Znikną.

Przepraszam, czasami mnie ponosi.

Ja naprawdę nie wiem, co mogłabym o sobie napisać. Nie chcę zbyt dużo zdradzać z mojego wyglądu, bo to przecież nie o to w tym chodzi, nie to chciałabym osiągnąć, biorąc udział w tej akcji. Może zdradzę Ci, dlaczego w ogóle się na to zdecydowałam? Tak, to chyba będzie dosyć dobre wyjście.

Listy to jest coś... magicznego. Wyjątkowego i takiego... pięknego. List to odskocznia od rzeczywistości, w jakiej obecnie żyjemy, nie sądzisz? List, muzyka i deszcz – trzy najwspanialsze rzeczy w moim życiu. Z tym pierwszym zawsze jednak był problem – bo kto dzisiaj pisze listy, które przepełnione są uczuciami? W listach trudno ukryć prawdę, zdradza Cię pismo, czasami zbyt pochyłe, zbyt mocne. Twoje pismo świadczy o tym, jaki jesteś. Ciekawe, jaka będę w Twoich oczach, co wyczytasz z moich liter, z moich słów. Tyle tajemnic w papierze, nie sądzisz? Żeby pisać listy, trzeba potrafić czytać w ludzkiej duszy. Nie wiem, czy to potrafię i czy Ty masz taką zdolność, ale nie zaszkodzi spróbować, w końcu całe nasze życie jest jedną wielką próbą – próbą siły i wytrzymałości.

Wzięłam udział w tej akcji, by móc gdzieś się wypisać, by ktoś mógł to przeczytać, może nawet zrozumieć... Nie oczekuję od Ciebie cudów, nie martw się, nie chcę, żebyś udawał. Chyba zmierzam do celu... Ta akcja pomoże mi przestać... udawać. Udawać, że ten uśmiech każdego dnia jest całkiem szczery. Cholera jasna (nie obrazisz się, jeśli czasami wplączę jakieś przekleństwo, prawda?), nie jest. Czasami mam dosyć tego wszystkiego, co wzięłam sobie na głowę, co kotłuje się w środku. Potrzebuję kogoś do wysłuchania tego, a nie chcę nikogo tym obarczać – paradoks.

Ale chyba jestem jednym wielkim paradoksem, bo jak inaczej wytłumaczyć to, że śmieję się, kiedy jestem smutna, płaczę, kiedy jestem szczęśliwa i wiele innych? Są dni, kiedy nie rozumiem sama siebie – najpierw chcę jednego, potem jednak nie, bo co sobie ludzie pomyślą? Ludzie. Opinia. Jestem od tego uzależniona i nie potrafię się uwolnić z tych sznurków, jakie zafundowała nam cywilizacja, zbyt mocne supły trzymają je wciąż przy mnie. Jesteśmy lalkami w rękach  w s z y s t k i c h, nie sądzisz? Każda jedna osoba może nam sterować, wystarczy słowo, które ugodzi w nas niczym jakiś nóż i zostawia ranę. My ciągle spoglądamy na tę ranę, cały czas o niej pamiętając, jakby nigdy nie miała się zagoić. Nie jesteśmy w stanie nałożyć nawet na nią bandaża, zbyt mocno wryła się w nas samych. Steruje nami, bo nie chcemy kolejnej. Nie mam pojęcia, czy wiesz, o czym mówię, czy w ogóle jakieś wyrazy przeze mnie napisane są tu zrozumiałe... To cała ja, nic prostego, poplątana droga z mnóstwem ślepych uliczek i nakazem cofnięcia się w tył.

Wracając – jeśli uważasz, że nie dasz rady, że nie chcesz tego wszystkiego czytać, jeśli w Twojej głowie choć raz przemknęła myśl „hej, jaka ona jest poroniona i dziwna”, zrezygnuj z pisania ze mną i poproś o dobranie sobie nowej osoby. Nie chcę tracić czasu na wypisywanie się, kiedy Ty nie masz ochoty czytać we mnie. Chcę mieć po prostu pewność, mam nadzieję, że zrozumiesz, albo choć spróbujesz zrozumieć. Cholera, jestem tak naiwna, ze naprawdę w to wierzę.

To chyba by było na tyle, jeśli chodzi o pierwszy list. Mam dziwne wrażenie, że jest on jednym wielkim słowotokiem, który trudno ogarnąć, ale to właśnie ja, jak już wcześniej wspomniałam.

Z niecierpliwością czekam na odpowiedź i zadaję sobie podstawowe pytanie: kim jesteś? Jaki jesteś? Mam nadzieję, że z czasem się tego dowiem.

Wybacz, jeśli Cię wystraszyłam, nie chciałam.

 

Z ciepłymi pozdrowieniami,

Aleksandra

 

letters || liam payneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz