Li,
na wstępie chcę Ci podziękować za ten dopisek na końcu listu – rzadko ktoś docenia to, że chcę jak najlepiej oddać każdą swoją emocję, z reguły uważane to jest za głupie i zbyt „wyniosłe”. Nie wiem, dlaczego ludzie to tak postrzegają, w ogóle niewielu osobom zdradziłam to, że kocham tak właśnie pisać, bo boję się ich opinii, ocen. Nie lubię być oceniana i szufladkowana, a ludzie wciąż to robią, w większości wypadków krzywdząc drugiego człowieka swoimi pochopnymi wnioskami. Dlatego dziękuję, choć sam pewnie nie wiesz za co, ale dla mnie to było coś ważnego.
Bez zahamowań możesz skracać moje imię, jak widziałeś na początku listu, ja również znalazłam skrót do Twojego i również mam nadzieję, że nie będzie Ci to przeszkadzać. W Polsce dokładny skrót mojego imienia to „Ola”, ale Aleks/Alex brzmi bardziej... angielsko, a to mi się niezmiernie podoba, jak już wiesz. Aleksandra to rzeczywiście długie imię, ale lubię je, a Ty lubisz swoje?
Pisałeś o strachu – wiem, o czym mówisz (piszesz?), bo naprawdę nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Ta akcja przypomina mi trochę loterię, bo nigdy nie wiesz, na co i na kogo trafisz, możesz być wielkim wygranym, ale także i wielkim przegranym takiego eksperymentu. Zawsze mogłeś być psychopatą, który wziął w tym udział tylko dla zdobycia adresu, by potem się do mnie włamać i okraść! Wybacz, mam zbyt wybujałą wyobraźnię, jak już pewnie zdążyłeś zauważyć, ale mimo wszystko nigdy nie zrezygnowałabym ze swojej kreatywnej osobowości, w końcu zbyt wiele jej zawdzięczam, ale o tym stopniowo w dalszych listach na pewno przeczytasz, nie chcę pisać o wszystkim na raz, bo możemy się tym zbyt szybko znudzić. Dlaczego? Nie oszukujmy się, mało kto ma w obecnym świecie czas na odręczne pisanie listów, zbyt wiele obowiązków i tak dalej, dlatego chcę, byśmy wzbudzali w sobie odrobinę zainteresowania, by wciągu zabieganego dnia znaleźć jednak moment na napisanie choćby kilku słów. Oby nam się to udało.
Jeśli nie masz nic przeciwko (w sumie nie masz nic do gadania) to chciałabym nakreślić Ci troszkę, co wyczytałam ja z Twojego pisma. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to fakt, że słowa spisane są w widocznym pośpiechu z kilkoma przerwami w trakcie, bo gdzieniegdzie zmieniasz charakter pisma, z czego wynika, że jesteś osobą zabieganą, wciąż w ruchu – tym bardziej ciekawi mnie, co takiego robisz w życiu. Co jeszcze… To w sumie było najważniejsze, ale co przychodzi mi na myśl to to, że jesteś bardzo, hm, jakby to nazwać? Tajemniczy. Pełen sekretów, bo niewiele piszesz o swoim życiu w całości, raczej o poszczególnych sekundach, wyrwanych z kontekstu, który w całości buduje całkiem inną historię. Ale wiesz, ja dopisuję sobie historię do każdego zdania, więc to może być tylko moje głupie wyobrażenie, znowu.
Jest w tym coś dziwnego, Liam, bo po Twoim opisie stwierdziłam (po krótkiej chwili namysłu), że jesteś psychologiem, jakimś terapeutą, ale kurcze, nie wszystko pasuje mi do tej układanki, jest kilka samotnych puzzli obok. Może po większej ilości listów będę w stanie je przyporządkować, zobaczymy. A niby jestem dobra w rozgryzaniu ludzkiej osobowości po kilku słowach, nawet tych napisanych.
Jesteś dla mnie wyzwaniem!
To będzie niezwykła przygoda.
Nie, chwila, to miało być inaczej.
Owszem, to będzie niezwykła przygoda, ale tylko wtedy, jeśli my sprawimy, że taka będzie, a jestem przekonana, że to może zająć trochę czasu. Zastanawiam się, czy jestem gotowa na podjęcie kolejnego zobowiązania, bo tak też udział w tej akcji postrzegam, nie będę Cię oszukiwać. Jako swego rodzaju zobowiązanie i sprawdzenie swojej silnej woli.
Ciekawe, czy utrzymasz mnie przy sobie.
I ciekawe, czy ja utrzymam Ciebie.
Szlag, nie mam czasu na napisanie czegoś więcej, czegoś głębszego, książki wzywają. Kto wymyślił studia?! Okej, przyznaję, sama ich chciałam, to teraz mam.
To może rzucę pytaniem: największe marzenie? Nie, na to jeszcze za wcześnie, za mało się „znamy”. To… Cholera, nie wiem. Napisz, co u Ciebie, gdzie aktualnie jesteś, co robisz. Przyziemnie, ale tak mało rozmawia się teraz o takich błahych sprawach, jak na mój gust.
Pozdrawiam Cię, ściskam mocno (na koleżeński uścisk listowny zawsze jest dobra pora!),
Ola
P.S. Przepraszam za tę plamę na kartce! Kubek z kawą jakby nie mógł znaleźć pionu… Można w ogóle tak powiedzieć? Nieważne, i tak pewnie wiesz, że to była moja ręka.
Liam pokręcił głową z niedowierzaniem, śmiejąc się pod nosem, gdy chował kartkę z powrotem do koperty, która z kolei wylądowała w specjalnym pudełku, przeznaczonym do tej akcji. To dopiero drugi list, jaki otrzymał i wciąż targały nim myśli, czy na pewno tego chce, ale te kilka minut poświęconych na przeczytanie, a potem kolejne kilkanaście, kilkadziesiąt w sumie podczas pisania dawały mu… poczucie wolności. Nie mógł napisać o wszystkim, wiedział o tym doskonale i nawet pouczający ton głosu Louisa, gdy opowiedział mu o tym pomyśle, nie musiał go o tym uświadamiać, nie był głupi. Choć w głębi serca miał nadzieję, że w którymś momencie tej całej korespondencji będzie mógł uchylić rąbka tajemnicy. Przyłapał się nawet na tym, że wyobrażał sobie wyraz twarzy Aleksandry, gdy się dowie, ale potem docierało do niego, że nawet nie wie, jak wygląda i czy w ogóle wie, czym jest One Direction.
Ta dziewczyna po drugiej stronie kartki nie była inna. Była jak każda z młodych kobiet na ulicy, ze swoimi problemami, troskami i chwilami szczęścia. Nie było w niej nic szczególnego, choć kilka rzeczy już na samym początku tej akcji zaczęło ją wyróżniać. Albo po prostu on nie poznał jeszcze nikogo o takiej osobowości.
Chłopak chciał od razu spisać kilka słów, jednak mocne szarpnięcie, a zaraz potem stanięcie autobusu oznaczało, że dotarli do kolejnego miejsca, gdzie miał się odbyć wieczorny koncert. Głośne wołanie jego imienia przez Nialla tylko utwierdziło go w tym przekonaniu, więc schował pomiętą kartkę do kieszeni wraz z długopisem, by naskrobać coś w przerwie próby dźwiękowej, jeśli tylko mu się uda.
Długa droga przed nim, by znaleźć odpowiednią chwilę dnia na pisanie listów, ale to było idealnym oderwaniem się choć na chwilę i byciem… no właśnie, kim?
Nie miał czasu na odpowiedzenie sobie na to pytanie, może kiedy indziej.
CZYTASZ
letters || liam payne
FanficTak po prostu jest, że każdy człowiek potrzebuje czasami się nie tylko wygadać, ale i wypisać. Bo w odręcznym piśmie jest coś niezwykłego i oczyszczającego; widoczny nacisk długopisu na papierze przy wypełnionych złością słowach, bądź roztarty przez...