Gdy trafi się do tego świata za mocą innego człowieka najpierw trzeba go odnaleźć, żeby stąd wyjść. Pewnie sobie myślicie „jak to jest możliwe, przecież nie wiesz jak wielki jest ten wymiar" ale tu jest jedno małe ułatwienie, istnieje technika, przez którą w miejscu, w którym znajduje się osoba, która cię tu ściągnęła wydobywa się głośny ryk, ta technika zwie się mimasu.
Utrudnieniem jest to, że ta technika jest jednorazowa, dlatego muszę wykonać ją perfekcyjnie
Usiadłam na ziemi, zamknęłam oczy i zaczęłam wykonywać pieczęcie, trwało to dosyć długo, aż w końcu usłyszałam jakby uderzenie dzwonu. Zerwałam się bezmyślnie, i zaczęłam biec w stronę wydobycia się dźwięku. Co krok moja ciekawość „rosła", nie miałam pojęcia, kto na tyle potężny miałby mnie tu sprowadzić. Z każdą sekundą chakra tej osoby ubywa, a jestem już tu całkiem długo.
W końcu po kilkunastu minutach zobaczyłam chłopaka stojącego tyłem do mnie. Miał czarne jak noc włosy i katane. Ja dobrze znałam te czarne włosy, serce zaczęło mi bić jak szalone. Po co on miałby mnie tu sprowadzać?
Gdy byłam 10 metrów od niego zaczęłam iść powolnym krokiem w jego stronę. Zatrzymałam się kilka centymetrów przed nim, nasz bezruch trwał kilka chwil.
Nie wytrzymując chwyciłam go za ramię odwracając go twarzą do mnie.
-Zachciało ci się rozmowy?!- momentalnie mój wyraz twarzy zmienił się na wrogi. Przypomniałam sobie o tym wszystkim co ten zdrajca zrobił.
-z grubsza.- powiedział i uśmiechną się ironicznie
Odetchnęłam go bo byliśmy o WIELE za blisko. Po chwili zlustrował mnie całą wzrokiem i wydał się jakby zamyślony.
Spojrzałam na niego pytająco z poirytowaniem.
-Słyszałem, że udało ci się rozwinąć Hakai prawie do perfekcji.- powiedział z kamiennym wyrazem twarzy.- Przydała by nam się taka zdolność w akatsuki.
Już miałam coś powiedzieć, gdy sasuke wtrącił.
-Pewnie chcesz odmówić ale niestety możesz albo się zgodzić, albo wywalczyć swoją wolność.
-Myślisz, że mnie pokonasz psie?- powiedziałam obojętnie.
-Poniekąd, ale niestety Kończy nam się czas, licz się z tym, że niedługo znowu się zobaczymy.
Krótko po jego słowach świat duchów zaczął się rozpadać aż do bezkresnej bieli.Powoli otworzyłam oczy widząc brudny poplamiony sufit, czułam ciepło na mojej dłoni, po odwróceniu się zobaczyłam śpiącego kakashiego trzymającego mnie za rękę, lekko się zarumieniłam. Kilka lat temu zabiłabym za taką chwile, jak sobie przypominam jak starałam się o jego względy to aż mnie zbiera na wymioty.
Usłyszałam rozmowę ludzi za oknem, delikatnie się podniosłam, żeby nie obudzić kakashiego i podeszłam do okna. Stało tam około 30 członków ANBU, dopiero teraz zrozumiałam, że jestem w szpitalu, czyli wszyscy wiedzą, że tu jestem. Bez namysłu podbiegłam do kakashiego i złapałam go za ramiona i krzyknęłam:
-Wstawaj kakashi!
Nie musiałam długo czekać aż agresywnie się poderwał i spojrzał na mnie pytająco.
-Co tak się głupio gapisz, dlaczego mnie tu zabrałeś?!- groźnie zapytałam
-A co miałem zrobić? Zostawić cię nieprzytomną?!
-No może na przykład...
Dźwięk roztrzaskujących się drzwi przerwał nasz dialog, zaraz za drzwiami stała kolokwialnie mówiąc wkurwiona tsunade. Zaczęła iść do mnie szybkim krokiem jakby chciała mnie zabić, bez namysłu przyjęłam obronną pozę.
-Odejdź jędzo!- krzyknęłam ledwo się nie śmiejąc, nie wiem dlaczego ale w mojej głowie ta scena wyglądała komicznie
-Gdzieś ty byłaś cholero jedna?!- krzyknęła tsunade
-Na spacerze.- powiedziałam zadziornie.
Wnet tsunade przybrała upiorny wyraz twarzy, aż przeszły mnie ciarki na plecach. Spojrzałam na kakashiego, który oglądał z przerażeniem obecną sytuacje. Ta cisza trwała dosyć długo aż przerwała ją tsuna
-kakashi!
-hai.
-Zostaw nas same!- powiedziała wciąż krzycząc na pełen regulator
Po tych słowach kakashi tylko rzucił mi przelotne spojrzenie po czym szybko udał się w stronę wyjścia.
-Możesz sobie nie robić żartów?-zapytała o dziwo spokojnie
-to jest bardzo poważna sytuacja. Uciekłaś z wioski, jesteś traktowana prawie na równi z sasuke. Możesz mi chociaż powiedzieć po co to zrobiłaś?
Trwała chwila ciszy, przed powrotem do wioski nawet nie myślałam o tym jak będzie wyglądała ta rozmowa, co powiem a czego nie.
-Nie mogłam bezczynnie siedzieć w wiosce podczas gdy naruto i sasuke trenowali.
-Czyli zwyczajnie w świecie chciałaś naśladować naruto, który był wręcz zmuszony do opuszczenia wioski. Może cię zaskoczę ale naruto ma w sobie lisiego demona, który byłby w stanie zniszczyć nas wszystkich, a ty musiałaś dodać coś od siebie i narobić nie potrzebnych problemów tylko po to żeby ktoś zainteresował się tobą.- powiedziała przez zęby.Nie minęła chwila a moje oczy przybrały [kolor odpowiadający żywiołowi ognia] kolor, zaczęłam czuć ciepło na dłoniach, z których po chwili zaczął wydobywać się ogień. Z sekundy na sekundę moje ciało zaczęło pokrywać się ogniem. Tsunade wydała się być przerażona, ale starała się zachować kamienną twarz
-Chcesz zobaczyć jaką moc posiadam?! Ten pieprzony demon zginąłby wraz z tobą w starciu ze mną!- wykrzyczałam
Wraz z tymi słowami ogień zaczął powoli znikać z mojego ciała a razem z nim zaczęła pojawiać się piękna zbroja składająca się z czerwonych, szerokich spodni oraz płytowego złotego napierśnika, natomiast na moich plecach widniał wielki miecz.
-myślisz, że mój trening polegał tylko na spacerku?! Rozwinęłam Hakai prawie, ze do perfekcji.
Tsunade nic nie powiedziała tylko patrzyła się z przerażeniem ale również z lekkim zafascynowaniem.
-Możesz wchodzić w ten stan kiedy chcesz?-wydukała
-Najwidoczniej...- powiedziałam lekko zawiedziona, licząc na pokazanie nieco więcej.
Zapadła cisza, ogień znów pochłonął moje ciało, a po chwili wróciłam do normalnej formy.
To było bardzo niezręczne, nie wiem ile tak przestałyśmy w ciszy, z 15-20 minut.
Raptem do sali weszła shizune
-Naruto wrócił!- wykrzyczała
-Później to dokończymy.- powiedziała pewnie tsunade.
-Chcesz dokończyć staje w ciszy?- rzekłam złośliwie. Nim to powiedziałam tsuny już nie było w pomieszczeniu.
Zostałam sama w pokoju, kontem oka zobaczyłam strój przygotowany prawdopodobnie dla mnie składał się z [kolor] obcisłej bluzki oraz [dł/kolor] spodni.
Po ubraniu się wyskoczyłam przez okno po drugiej stronie pokoju żeby nie trafić na członków ANBU. Przechadzałam się przez wioskę bez celu, w końcu doszłam do ichiraku ramen, zobaczyłam pomarańczowo ubraną osobę. Uchyliłam kawałek materiału i moim oczom ukazał się blondyn wcinający porcje ramenu. Usiadłam obok niego ale był zbyt zajęty uszczęśliwianiem swojego podniebienia.
-poproszę porcje ramenu z podwójnym mięsem.- powiedziałam do ichiraku
-już się robi!- odpowiedział
Naruto gwałtownie przestał jeść i powoli odwrócił głowę w moją stronę. Zlustrował mnie całą po czym jak oszalały rzucił mi się na szyje, nie broniłam się co skutkowało upadkiem z impetem.
-Gdzie ty byłaś [jakieś przezwisko]?- zapytał wciąż nie odrywając się ode mnie.
-też miło mi cię widzieć- powiedziałam ironicznie.
Oderwaliśmy się od siebie wciąż leżąc na ziemi. Znowu zaczął mnie lustrować ale tym razem jego wzrok trafił na piersi, talie i biodra.
-idiota.- powiedziałam lekko się rumieniąc
-gotowe!- powiedział przez śmiech ichiraku.
Podnieśliśmy się i zaczęliśmy jeść na przemian rozmawiając. Spędziliśmy tak może z 2 godziny, to był mój najmilszy wieczór w ciągu tych 3 lat.
Dochodziła już 22. Powiedziałam naruto, ze nie ma potrzeby odprowadzania mnie, mrucząc pod nosem coś o tym, ze chce się go pozbyć odszedł w stronę swojego domu. U mnie sprawa z domem nie wyglądała za dobrze. Zanim opuściłam wioskę mieszkałam w kwaterze dla uczących, a teraz nie mam gdzie się podziać. Pierwszym pomysłem, który mi wpadł do głowy było pójście do hokage ale szybko go odrzuciłam, przecież kilka godzin temu się z nią pokłóciłam, nie mogę teraz przyjść w jej łaskę, będzie to równoznaczne z złagodzeniem sytuacji, a ja nie dam za wygraną.
Zaczęłam iść przed siebie z nadzieją na cud. Idąc uliczkami konohy natrafiłam na miejscowy cmentarz, niewiele myśląc przeszłam przez jego bramy. W końcu natrafiłam na grób mojego dawnego przyjaciela, pewnie zastanawiacie się co się z nim stało, skąd go znam, ale to nie temat na teraz. Usiadłam przed jego grobem i zaczęłam opowiadać co się działo w moim życiu od ostatniej wizyty tutaj.
-[imię]? Co tu robisz?- powiedział mój ulubiony białowłosy sensei trzymając swoją niegrzeczną książkę.
-przyszłam się umyć, a ty?- ach ten sarkazm
-haha, ja tak samo. Chcesz u mnie przenocować?- zaproponował
Momentalnie spaliłam buraka, na szczęście było ciemno i nie mógł tego dostrzec.——————————————————
Hejka! Mam nadzieje, ze następny rozdział pojawi się jeszcze szybciej niż ten (chociaż moim zdaniem ten pojawił się jak na mnie ULTRA szybko). Bardzo zależy mi żeby moje opowiadanie było jak najlepsze dlatego jeśli mielibyście jakieś wskazówki dotyczące mojego tworzenia z chęcią je poznam, może pisać zarówno w kometarzach jak i na priv
Do następnego ☺️
CZYTASZ
Cienka granica nienawiści. Sasuke x read
FanfictionDwójka świetnych shinobi po latach spędzonych w nienawiści na nowo tworzy coś pięknego