Prolog

17 1 0
                                    

Patrzyłam na płot. Stałam w miejscu i patrzyłam na metalowe pręty wygięte w kształt przypominający barierki na wyścigach konnych. Nie ruszyłam się nawet o milimetr mimo tego, że stoję tu od przeszło dwóch godzin. Moje czarne włosy powiewały w warkoczu na moich plecach. Wiatr był taki ciepły...

- SHINANA! 

Zignorowałam wołanie i dalej wpatrywałam się w płot. Mam jeszcze dokładnie 4 minuty i 54 sekundy zanim pobiegną do ''mamy''. Potem dokładnie 8 minut i 45 sekund zanim mama mnie znajdzie. A raczej po mnie przyjdzie. Dobrze wie, że zawsze przychodzę w to samo miejsce. Od kiedy tylko dowiedziałam się prawdy o tym miejscu przychodzę w to miejsce.

Usłyszałam kroki. Westchnęłam. Odwróciłam się licząc, że zobaczę Mamę. Ale zamiast niej zobaczyłam...

- Irma? Co ty tu robisz? - spytałam w szoku.

Blondynka spojrzała na mnie chłodno i powiedziała.

- Musimy porozmawiać. Wszyscy musimy.

Zamarłam. 

"Szpieguje dla mamy"

- Niby o czym? - spytałam.

- Nana... Za trzy tygodnie kończę 12 lat. Obydwie wiemy, że wtedy zabiorą mnie do transportu.

Momentalnie znalazłam się przed nią zasłaniając jej usta. Spojrzała na mnie w szoku. Spojrzałam na nią poważnie i powiedziałam.

- Idiotka! Nie tutaj! 

Kiwnęła głową i się uśmiechnęła. Odskoczyłam od niej z piskiem.

- POLIZAŁAŚ MNIE?! OHYDA!

Zaśmiała się i łapiąc mnie za rękę ruszyła w stronę domu. Rozmawiałyśmy o błahostkach. Ale mocny chwyt na moim ręku mówił mi jedno.

"Nawet nie myśl, że unikniesz tej rozmowy"

Podczas obiadu chciałam usiąść obok Mamy, ale usiadł tam Arlo. Spojrzałam na niego zdziwiona. Wzruszyłam ramionami i usiadłam obok Miyo. Najmłodsi ucieszyli się, że z nimi usiadłam. Trzyletni Yuto bazgrał nożem po ziemniakach i bawił się groszkiem. To normalne w jego przypadku.

Po obiedzie poszłam do biblioteki. Siedziałam plecami do drzwi. Usłyszałam tylko trzask drzwi i przekręcanie klucza. Gdy się odwróciłam zobaczyłam Irmę, Yuto, Geralda i Mercy. Podniosłam się i spytałam.

- Co robicie?

- Koniec gierek. Wiemy, że ukrywasz przed nami prawdę.- powiedziała Mercy.

- Prawdę? Niby jaką prawdę? - spytałam próbując ukryć strach.

- Dobrze wiesz, co dzieje się z dziećmi, które opuszczają farmę, prawda? - spytał Gerald.

Słysząc słowo "farma" poczułam nieprzyjemne skurcze żołądka. Spięłam plecy i zacisnęłam palce stóp.

- Nie-

- Wszyscy wiemy, że zginiemy.

Zamarłam w pół słowa. Patrzyłam na nich przerażona. Wodziłam wzrokiem od jednej osoby do drugiej. Ich wzrok był lodowaty i zdecydowany. Jak mogłam tego nie zauważyć? Tak długo starała się udawać... Jak słabą aktorką była???

- Jak się dowiedzieliście? - spytałam załamana.

- Więc jednak mieliśmy rację. - odetchnęła Irma.

Yakusoku no Neverland - OblivionWhere stories live. Discover now