szukam chętnego do wykonania okładki adekwatnej do tytułu i tekstu (!)
inspiracja: wstałkavlog & lana del rey;—·—·—·—·—·—·—·—·—·—
Wszyscy uważali ją za postać idealną. Osobę bez wad, z samymi zaletami. Miła, pomocną, kulturalna, punktualna, koleżeńska i inteligentna. Była dla wszystkich ich małą namiastką Słońca w burzowe i deszczowe dni, ich ostoją w dobach słonecznych i ich Gwiazdą Polarną, gdy zbłądzili w środku nocy. Była ich gwiazdą towarzyszącą im na każdym etapie życia. Jednak czy ktokolwiek zauważył, że z tej gwiazdy robiła się czarna dziura?
Cindy właśnie tak się czuła, budząc się codzień z bólem w klatce piersiowej. To było podwójnie potęgowane uczucie. Z jednej strony przygniatał ją ciężar wspomnień związanych z Nim, z drugiej strony dobijały ją duszności związane z chorobą, przez którą przechodziła. Najgorsze było jednak to, że nie mogła się tym z nikim podzielić, bo to by zniszczyło jej pozory ideału, które wypracowywała sobie latami. Może to przez to się zapadała sama w sobie i doprowadzała do wybuchu?
Każdy dzień spędzała w ten sam sposób. Wysłuchiwała narzekań otaczających ją ludzi, tylko by końcowo pocieszać innych przy pomocy tych samych wyuczonych formułek. Jednakże oni nie zwracali na to uwagi. Gdy człowiek potrzebuje się komuś wygadać, nie liczy na reakcję odbiorcy, słuchacza. Liczy tylko na jego obecność od początku do końca. Niby nie wydaje się to być dużym poświęceniem, ale czy cokolwiek kiedykolwiek jest takie, jakim się wydaje?
Cindy cierpiała, tak jak cierpieli inni ludzie. Wyróżniało ją to, że cierpiała nie tylko za siebie, ale także za nich. Z każdą kolejną osobą wyżalającą się jej, poznawała nowe historię i stawała się ich częścią. Przeżywała je w mniejszym stopniu, ale to nie umniejszało ważności tego dla niej. Więc kiedy ktoś uwalniał się ze swoich problemów, obciążał nimi nieświadomie wciągniętą w sytuację dziewczynę. Bo nieważne, jak bardzo będziesz próbować, cierpienie nigdy nie znika. Przechodzi ono jedynie z osoby na osobę, czasami rozchodząc się na więcej jednostek, a czasami kumulując się w jednej, co często doprowadza do szaleństwa lub niebezpiecznych i nieprzyjemnych myśli. Ale czy jest się czemu dziwić?
Od zawsze wiadomo, że takich myśli nie powinno się dusić w sobie, bo jest to po prostu szkodliwe. Cindy tylko raz poczuła za duże stężenie bólu naraz, by o tym komuś powiedzieć. I żałowała swojego doboru do końca swoich dni, każdego coraz bardziej. Próbowała uwolnić się od złych pomysłów, ale tego wtedy nie zdołała ujarzmić. Napisała do kolegi z klasy, bo wiedziała, że On przeżywa podobne problemy. Jednak, mimo przyjemnych początków, ten rozdział nie zakończył się do dobrze. Ale czy kiedykolwiek się na to zapowiadało?
Pisali w dzień i po nocach, dzielili się swoimi przemyśleniami i sekretami. Ludzie określali ich mianem przyjaciół. Jednak daleko im do tego było, nie byli w stanie wymienić ani słowa w prawdziwym świecie. Ich relacja opierała się na poplątanych myślach i poplątanych literkach. Wszystko wydawało się idealne – dwoje nastolatków pomagających sobie nawzajem, wspierających się i tak dalej. Prawdziwe ich podejście do siebie wyszło dopiero, gdy jedno z nich uwolniło się z brzemienia problemów. I nie, nie była to Cindy. Ale czy można Go za to winić?
To nie jego wina, że znalazł sobie nieproblematyczne towarzystwo, w którym żył teraźniejszością, zapominając o niewygodnej przeszłości. To nie jego wina, że żeby zapomnieć o problemach musiał także zapomnieć o dziewczynie, którą powiązał z nimi, kiedy się z nią nimi dzielił. Ona odeszła w zapomnienie dla lepszego życia innej osoby. Przez nią pośrednio jakąś niewinna duszyczka została odratowana. To był jej cel od samego początku – pomagać ludziom. Dlaczego więc aż tak to przeżywała?
Dni mijały, a Jego wspomnienie robiło się coraz bardziej rozmyte. Złote włosy wyblakłymi się wydawały, przejrzyste niebieskie tęczówki stały się przeciętnym odcieniem błękitu. Jego charakterystyczne cechy wydawały się być nijakie po dłuższym czasie. Każdy z nas chciałby mniej lub bardziej świadomie żyć w idealnym świecie. Dlatego osoby będące przy nas próbujemy koloryzować, perfekcjonizować. Tworzymy wokół siebie warstwę nadająca ciepłych i przyjemnych barw ludziom. Jednak gdy ktoś od nas się odsuwa, traci w naszych oczach. Wtapia się w szarą rzeczywistość. Ale czy oddalenie myśli o Nim równało się z całkowitym zapomnieniem?
Na Jego miejsce nikt nie był w stanie wejść. Pustka w sercu i myślach dziewczyny była swego rodzaju agresywnym koszmarem, który nie chciał zaprzestać prześladowania jej nawet po przebudzeniu. Cindy nie dawała po sobie jednak tego poznać. Po prostu nie mogła i nie potrafiła. Przelewała swoje uczucia na papier, pisząc lepsze i gorsze wiersze w kilku brudnopisach. Te mniej oczywiste pokazywała innym, czując wewnętrzna potrzebę usłyszenia miłych słów. Bo czy po takiej ilości przykrych rzeczy nie zasługiwała na kilka komplementów?
Określała się zawsze mianem człowieka pustego. Inni się śmiali z tego stwierdzenia, zaprzeczali lub jeszcze inaczej reagowali. Trudno się im dziwić, jeżeli pojmowali to słowo w inny sposób niż ona. Jej ciało, wnętrze, głowa, serce – to wszystko było puste i nie dawało się zapełnić. Wszystko się ciągnęło w nieskończoność, jak ten tekst, który tu teraz czytacie. Mniej i bardziej ważne kwestie przeplatane poplątanymi literkami, które nie dawały się ułożyć w satysfakcjonujący ją ciąg. Ale czy w tamtym momencie cokolwiek związanego z nią było ją w stanie zadowolić?
Pewnego dnia nie zjawiła się w szkole. W kalendarzu ukazał się ósmy listopada. Był równo rok po tym, jak On jej powiedział, by przeżyła conajmniej rok dla Niego jeszcze. Cindy nie łamała obietnic. Cierpliwie czekała do tego dnia z podjęciem tej radykalnej decyzji, która miała zadecydować o jej losach. Skombinowała i przygotowała z wyprzedzeniem odpowiednie tabletki, które miały uśmierzyć ból związany z ciężarem opcji, która wybrała. Pusty żołądek uwydatnił zbawienne ich działanie. Dziewczyna nie wahała się już dłużej. Przespała pół dnia, a przez pozostałe próbowała ułożyć w głowie list pożegnalny. Gdy wybiła odpowiednia godzina, wymknęła się ze swojego domu i wsiadła w odpowiedni autobus. Wydawało jej się, że teraz nic nie może jej przeszkodzić w realizacji tego planu. Lecz czy naprawdę tak było?
Wdrapała się na dach bloku, w którym mieszkała, gdy była młodsza. Tylko dlatego wiedziała, jak uniknąć spojrzeń ciekawskich ludzi i jak obejść zagrożoną drogę do drabinki na dach budynku. Postawiwszy stopy na płaskiej powierzchni, odetchnęła ciężko. Czy była na pewno na to gotowa?
Już nie było odwrotu. Podpełzła do skraju i westchnęła. Dźwignęła się do pozycji stojącej i spojrzała przed siebie. Czuła mocne przyciąganie do ziemii, któremu nie mogła się oprzeć. Wtem rozległ się cichy dźwięk telefonu. Cindy próbowała go zignorować i zrobić ten ostateczny krok, jednak ta melodia ją rozpraszała i nie pozwalała jej skupić myśli. Usiadła zrezygnowana, zwieszając nogi z dachu. Wyciągnęła komórkę z kieszeni i odblokowała ją. Na ekranie ukazał jej się dymek czatu. Weszła w rozmowę i sprawdziła, kto do niej napisał. Momentalnie tego pożałowała. Jej były przyjaciel wysłał jej lekcje, kierując się czystym koleżeństwem.
– Dlaczego cię dziś nie było w szkole? Wszyscy się martwiliśmy...
– Po prostu byłam chora.
– Jutro też ci wysłać lekcje?
– Jasne, mogą się przydać.Czas upłynął, przesypiał się jak ziarenka drobnomielonego cynamonu przez palce. Odłożyła telefon na dach i dokonała zamierzonego czynu.
Umierała brzydko, ale jej śmierć została zapamiętana jako piękna. Jej postać była porównywalna do cynamonu właśnie. Z pozoru piękny, słodki i przez wszystkich uwielbiany, w nadmiarze robił się gorzki i palił w gardło. Ona się czuła, jakby była zawsze w nadmiarze, psychicznym i fizycznym. Jednak nikt nie zauważał jej goryczy, ponieważ czerpali z niej po trochu, tylko gdy potrzebowali czegoś. Ludzie korzystają z obecności innych, bo potem mogą nie mieć takiej okazji.
Jej życie rozproszyło się jak chmura cynamonu.
—·—·—·—·—·—·—·—·—·—
A/N
Musiałam się komuś wygadać. To są moje własne przemyślenia, które musiałam z siebie wyrzucić. Ona jest moim wcieleniem w innym wymiarze. Jednak moja historia nie skończy się tak, bo czytając to, właśnie zostaliście powiernikami mojego cierpienia.
YOU ARE READING
cinnamon;
Krótkie Opowiadania[polish/english version so far] nothing less, nothing more; take as much from life as you only can, dear friends, i miss you all, especially one of them. have a nice day. wydawnictwo gAAArden, 2019.5