Perspektywa Czkawka
- Czego od nas chcecie? - zapytałem nieznajomych
- Smoków. - odrzekła zsiadając... zaraz... Nocnej furii? Nie to nie możliwe przecież... a może jednak jakaś furia przetrwała...
- Nie oddamy ci ich. - rzekła Szpadka.
- Właśnie nie oddam ci ich. - przytaknął Sączsmark
- Czyli chcecie wojnę? Jak sobie chcecie. Dla mnie nie ma to większej różnicy, pokraki z Berk. - powiedziała zamaskowana dziewczyna
- Ej, nie nazywaj nas tak! - oburzył się Sączysmark
- Możecie nie przyjmować tej informacji ,ale to jest prawda. Jesteście pokrakami,a w szczególności wasz wódź. Przez niego wszystko co znajdowała się na wyspie , spaliło się.
Nadal mu ufacie? Ja bym tego nie robiła. - stwierdziła tajemnicza postać- Nasz wódz nie jest tchórzem. Ma wiele zasług. Sam Tor i Odyn z nim rozmawiają. A ty kiedyś z nimi rozmawiałaś glizdo? Hmmm? - rzekła Szpadka
- A chociaż raz widzieliście jak on z nimi gada? Skąd wiecie,że nie kłamie? - zapytała postać
- No... Emmm... - jąkali ludzie z Berk
- Tak myślałam. Oddajcie smoki. Nie macie z nami najmniejszych szans. - powiedziała pewna siebie zamaskowana postać
- Chyba wy nie macie znamy szans! - krzyknął Sączysmark
- Oh nie bądź dziecinny Sączyglucie. - rzekła postać
- Sama jesteś dziecinna. Ile ty możesz mieć lat? Na pewno nie więcej niż czternaście. - powiedział Sączysmak z poirytowaniem
- No prawie zgadłeś. Brawo. - prychnęła po czym dodała - Dobra do rzeczy. Wojna czy smoki?
- Szczerbatek! - dałem znak przyjacielowi. Od razu smoki zaczęły w nią celować, lecz... gdy opadł pył , zobaczyliśmy ją , stojącą. Niesamowite... Jej zbroja była zrobiona z czegoś odpornego nawet na plazmę!
- Nie mądrze postępujecie. - stwierdził zaraz... Grimmel?!
- Co nie poznajesz mnie? Tak wiem zestarzałem się trochę. Przyszedłem tu po smoki lub wojnę. - rzekł Grimmel
- Ej , a ja! Ja po tu przyszłam! Nie ty! - przerwała mu zamaskowana dziewczyna
- Ty już chyba zapominasz kto cię wychowywał. Nie podnoś głosu na ojca. - rozkazał
- Przecież nie jesteś moim ojcem! - sprzeciwiła się postać
- Jestem twoim ojcem! Nie ważne czy prawdziwym czy też nie! To ja cię wychowałem! Masz być cicho i nie przeszkadzać gówniaro! - krzyknął po czym powiedział do mnie - To jak będzie przyjacielu?
- Nie jestem twoim przyjacielem. Nawet nie myśl,że oddam ci smoki. - rzekłem
- Pożałujesz swojego wyboru. Mógłbym cię zabić ,tutaj na miejscu, lecz co to by była za zabawa? - powiedział oddalając się w gaz zebiroga, który wcześniej wystrzelił jeden z jego smoków.
CZYTASZ
Pierwszy Smoczy Jeździec 3
FanfictionTo już trzeci tom mojej opowieść o innej wersji jws. Jeżeli nie czytałeś/łaś poprzednich dwóch tomów to właśnie do nich cię odsyłam