Rozdział I

460 35 12
                                    

Alexandra zbudził dźwięk kropli obijajcych się o szybę. Zaspany spojrzał na zegar wskazujący godzinę piątą. Zapowiadał się, ironicznie mówiąc ,,słonczeny dzień". Zbudzony trzydzieści minut przed poprawnym alarmem, chwycił książkę, by spożytkować sobie jakoś czas. Książka zatutowana ,,Imperium Aniołów", bardzo go wciągnęła potocznie mówiąc. Opowiadała o facecie, który zmarł i przeszedł poziom wyżej poprzez osiągnięcie sześciuset punktów. Gdyby nie poprawa ilość punktów, przeszedł by reinarnacje, czyli odrodzenie się w nowym ciele. Poziomem wyżej było przyjęcie osoby anioła stróża, chroniącego trzech podopiecznych.

Zaciekawiony książką chłopak, kompletnie zapomniał o przemijaniu czasu.

Isabelle zmartwiona brakiem brata w kuchni, z impetem otworzyła drzwi jego pokoju i w osłupieniu przyglądała się zaczytanemu bratu, dopóki ten się nie ocknął i podskoczył z przerażenia.

- Aż tak strasznie wyglądam bez makijażu? - Izzy teatralne przybrała zmartwiony wyraz twarzy i wskoczyła mu na łóżko.

- Alec wstawaj! Chyba, że chcesz żebym to ja zrobiła śniadanie - Podle się uśmiechnęła i roześmiała widząc przerażenie brata malujące się na twarzy.

- Trochę się dałem wciągnąć... lepiej żebyś nawet nie wchodziła do kuchni. Dobrze, więc dzisiaj zrobię wam jajecznicę - Odpowiedział Alec i zbiegł na dół przyrządzić śniadanie. Jego rodzeństwo gotowało fatalnie, pies by tym pogardził. Izzy próbowała coraz to dziwniejsze kombinacje składników twierdząc, że kontrast prowadzi do ideału. Niestety nikt z domostwa lub zaatakowanych daniami przyjaciół tego nie podzielał. Najlepiej gotował Alexander. Rodzice nigdy nie mieli czasu, więc on sam wykształcił w sobie potrzebę wykarmienia rodzeństwa. Zaczęło się w drugiej klasie podstawówki, kiedy przyrządził gładkie i zarumienione naleśniki pokryte bitą śmietaną. Od tamtego czasu, każdy w sprawach żywności ufał tylko mu, uciekając przy tym od Izzy.

Rodziców w domu nie było już od trzeciej w nocy. Tradycyjnie Alec przyrządził śniadanie, rozkładając talerze, przed zadowolonym rodzeństwem. Jace nerwowo stukał widelcem o talerz, Izzy przyglądała się procesowi powstawania jajecznicy, a Max dziecięco machnął nóżkami pod stołem. Alexander mógłby wpatrywać się w ten widok codziennie. Niecierpliwość rodzeństwa pod względem jego dań, poniekąd go uszczęśliwiała.

Każdemu podłożył pod nos ciepłą jajecznicę z bekonem i dodatkowo dał po cukierku. Na końcu nałożył sobie samemu i wsłuchiwał się w dyskusje siostry z Jace'm. Dzisiaj temat konwersacji padł na najładniejszą dziewczynę z klasy drugiej licealnej. Jace zawzięcie stał po stronie przyjaciółki Izzy, Clary Fairchild, a sama Izzy za szczególną piękność uważała Aline Penhallow.

- Przecież ona jest lesbijką! Nie kwalifikuje się do miss piękności! - Jace zaczął rozprawiać na temat orientacji brunetki. W takich chwilach Alec wolał się wycofać. Schodzenie w strefy orientacji, krępowały go i bardzo zawstydzały. Poza tym były to sprawy tkliwe i delikatne.

Po skończonym śniadaniu najstarszy z rodzeństwa pognał z zawrotną prędkością na dworzec kolejowy. Powodem spóźnienia było rozmyślanie o swojej orientacji przy stole, zabrało to wiecej czasu niż by przypuszczał. Skasował bilet i usadowił się przy ubranej na różowo nastolatce. Na oko liczyła piętnaście lat. Jesienna pogoda przyczyniała się do obniżenia ciśnienia, co wpływało na ból głowy. Założył słuchawki i jak najbardziej odsunął się od dziewczyny. Nie lubił zakłócać czyjejś prywatności i starał się ją jak najbardziej szanować.

Minęła niespełna godzina zanim brunet wydostał się z pociągu. Na jego nieszczęście liceum znajduję się bardzo daleko od domu, więc jest zmuszony siedzieć przez długi okres w pojeździe.
Odliczał niecierpliwie dni do osiemnastych urodzin i wymarzonego prawa jazdy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 25, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Przytulna Kawiarnia    ~ Malec ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz