- Jesteś bardziej chytry niż myślałem. Co ja mam z tobą zrobić? Ukrywasz coś przede mną. Już ja się dowiem co. -
Wyszeptał mi do ucha tonem tak złowrogim że spięłam się cała. Ten moment White chciał wykorzystać i zdjąć mi kaptur z głowy. Zapomniał że jestem szybka i nigdy nie tracę koncentracji. Złapałam za jego rękę i przyparłam do drzewa.
- Nigdy więcej tak nie rób.-
Powiedziałam tonem mrożącym krew w żyłach. I odeszłam. Poszłam w góry gdzie zwykle nie zapuszczał do żaden żołnierz. Jest tam trudno i znajdują się one prawie na końcu dozwolonej strefy. Pobyłam w górach dwa dni żeby ochłonąć. Potem wróciłam do obozu. I następnego ranka stawiłam się na placu. Jak zwykle czekałam na generała. Przyszedł zdenerwowany.
- Gdzie byłeś?!
- Musiałem odpocząć w górach.
- Ale dlaczego sobie poszedłeś!? Już miałem rozpoczynać akcję ratunkową.
- Nie ma takiej potrzeby. Jestem i melduję się gotowy do służby.
- Dobrze więc dzisiaj strzelasz do ruchomych celów. Jeśli trafisz wszystkie to jesteś wolny do końca dnia. Jeśli nie to powiesz mi swój sekret.- O boże nie! Przytaknęłam. Poszliśmy na strzelnicę. Dookoła mnie latające cele. Muszę się skupić. Jeden strzał. Celny. Drugi. Celny. Trzeci i czwarty. Celne. Teraz ostatni. Obliczam. Bum. Wystrzelił. Idealnie celny. Pułkownik patrzy na mnie wielkimi oczami. A ja odetchnęłam z ulgą. Udało mi się.
- Proszę. Masz dzień wolny żołnierzu. Korzystaj.
- Dziękuję pułkowniku.-
Poszłam przebrać się w damskie ciuchy. Nie wiem dlaczego. Postanowiłam pójść na polanę w środku lasu, podziwiałam niebo. Nawet nie zauważyłam że zasnęłam po raz drugi w życiu, w południe. Co dziwne śnił mi się... Pułkownik!?!? Jakim przepraszam cudem??? No jest trochę przystojny, ale dlaczego ja? Nie mogę a zakochać. Co ja robię? Kogo próbuję oszukać? Strasznie mi się podoba. Obudziłam się. Postanowiłam rozluźnić głos. Tak dawno nie mówiłam kobiecym głosem. I tak dawno nie śpiewałam. Przypomniałam sobie tekst piosenki bliskiej mojemu sercu. To był mój pierwszy i na razie jedyny musical na jakim byłam. Zaczęłam śpiewać.In sleep he sang to me
In dreams he came
That voice which calls to me
And speaks my name
And do I dream again
For now I find
The phantom of the opera is there
Inside my mindI nagle usłyszałam głos pułkownika zza drzewa
Sing once again with me
Our strange duet
My power over you
Grows stronger yet
And though you turn from me
To glance behind
The phantom of the opera is there
Inside your mindZaczęłam się do niego zbliżać
Those who have seen your face
Draw back in fear
I am the mask you wearI on zaczął podchodzić do mnie
It's me they hear
My/your spirit and your/my voice in one combined
The phantom of the opera is there
Inside your/my mindOdwróciłam się od niego
In all your fantasies
You always knew
That man and mysteryZnów się odwróciłam tym razem w jego stronę.
Were both in you
And in this labyrinth
Were night is blind
The phantom of the opera is there
Inside my mindSing! My angel of music
He's there
The phantom of the operaZaczynam iść dźwiękiem w górę a on zachodzi mnie od tyłu
Sing
Sing for me...
Sing, my angel of music!
Sing for me!Kończę na najwyższym dźwięku.(media)
- To było śliczne Madame.
- Dziękuję. Pan też ma nieziemski głos.
- Wybaczy pani że dopiero się ośmielam lecz mógłbym spytać o pani imię?
- Julia. Julia Skirgajło. - Ten popatrzył na mnie z niedowierzaniem.
- No tak. Przepraszam. Jestem Polką. Moje nazwisko jest dosyć trudne do wymówienia. A pana imię?
- Alex White. Miło mi poznać tak piękną kobietę. Ale czy wie pani że to teren wojskowy?
- Ależ oczywiście. Szukam tu mojego przyjaciela Jacka Moore'a. Widział go pan może?- Moja genialną gra aktorska.
- Ależ oczywiście. Lecz dałem mu dzisiaj dzień wolny więc nie wiem gdzie może być.- Stoi przed tobą baranie.
- Szukałam go w lesie ponieważ on uwielbia lasy.
- Może opowie pani coś o swoim przyjacielu. Jest strasznie skryty.
- Nie dziwię mu się. Wychowaliśmy się w jednym domu dziecka. Szkolono tam wojowników od najmłodszych lat. Strasznie dużo razem przeszliśmy.
- Och naprawdę. Czyli umie pani walczyć?
- Oczywiście i jestem pewna że pokonała bym nawet i pana.
- Ależ kultura zakazuje mi walczyć z kobietą- Jakoś na treningu ci to nie przeszkadza
- Ja nalegam.
- No dobrze. - Stanęliśmy do walki. Tym razem uderzyłam moim najlepszym ruchem. Przyblokowałam jego nogi i prostym ciosem powaliłam na ziemię. Ze mną się nie bawi. Kapitan był zdziwiony. Ale cóż życie.
- Pani to ma moc.
- Ależ oczywiście że mam. Ja i Jack to jedna szkoła.
- Ale wasze ruchy są tak podobne.- Hmmm. Trzeba jakiś kit wymyślić.
- No oczywiście w końcu to mój brat bliźniak.
- Mówiła pani że przyjaciel
- Nie znałam pana za dobrze. Nie wiedziałam czy panu ufać.
- Oczywiście to zrozumiałe.
- Proszę dać mu to - Podałam mu medalion mojej mamy.
- I powiedzieć że byłam. I że na pewno jeszcze przyjdę na polanę. I będę śpiewać.
- Oczywiście Madame...