Jak Kot (HxH, HisoPika#1)

110 15 0
                                    

Napisane dziś z nudów w szkole, bo nie ma to jak mała HisoPika na odstresowanie.


Widziany po raz pierwszy, z tą swoją pociągłą twarzą i przebiegłym wejrzeniem, Hisoka najpierw przywodził na myśl bardzo zarozumiałego lisa, pogrążonego aż po kitę ogona w chytrych knowaniach. Gdy jednak spędzić z nim – najpewniej wbrew własnej woli – dłuższą chwilę, łatwo było spostrzec, że bardziej przypominał wielkiego kota: kapryśnego, pełnego niewymuszonej, leniwej elegancji, ściśle powiązanej z ego rozdmuchanym do rozmiarów sterowcowego balona. Owo wrażenie podtrzymywał każdy ruch, od miękkich, wyważonych kroków, po spojrzenie ciekawskich ślipi, chłodno skanujących otoczenie w poszukiwaniu nowych ofiar chorych namiętności i dziecinnie okrutnych zabaw.

Niestety, ku zażenowaniu pewnego niezmiennie zawalonego pracą blondyna, zbieżności pomiędzy krwiożerczym magikiem, a puszystymi czworołapami nie ograniczały się do cech ściśle dumnie drapieżczych.

- Złaź. Muszę pracować.

Morou łypnął kontem oka z kolan Kurapiki, które to bezceremonialnie zawłaszczył, uznawszy za cudowną poduszkę pod głowę, po czym nonszalancko rozdziawił usta w szerokim ziewnięciu i tylko przybrał wygodniejszą pozycję, podkładając ramiona pod brodę.

Młody ochroniarz westchnął z rozdrażnieniem. Oczekiwał, że zajmując pojedynczy przecież fotel oszczędzi sobie uwagi błazna i jego wątpliwej jakości dowodów „przywiązania", lecz on niestety ze wszystkich dostępnych przestrzeni w całym mieszkaniu postanowił spocząć u jego stóp i najwyraźniej na domiar złego uciąć drzemkę.

- Pogłaszcz mnie ♥

- Przeszkadzasz. Nie zasłużyłeś.

- Ja? - spytał, trzepocząc rzęsami w „uroczym" niedowierzaniu. - Wcale nie! Wcale, a wcale! - zaprotestował, wtulając twarz w płaski brzuch chłopca. - Jak mógłbym przeszkadzać mojemu kochaniu?

- Narzucasz się – burknął, usiłując, bezskutecznie, zepchnąć go na podłogę.

- Ach, kiedy ja tylko sobie siedzę~

Wywrócił pogardliwie oczami.

- Bądź tak dobry i usiądź gdzie indziej.

- Z dala od mojego Piki? Wykluczone – zadeklarował stanowczo. - Czy to nie byłoby okropnie nieładnie z mojej strony, zostawiać go samego z tymi wszystkimi papierzyskami? - fuknął w ich stronę, po czym przybrał bardzo dumną minę. - Jak przystało na najlepszego na świecie partnera, zamierzam pozostać jako wsparcie moralne ♣

- Ty wsparciem moralnym – sarknął, unosząc brwi.

- Tak. A teraz mnie pooogłaszcz~

Potrząsając z rezygnacją głową, poprawił trzymane w dłoniach, na grubym atlasie, pełniącym rolę podkładki dla długopisu, dokumenty, dobierając także kilka z kawowego stolika. Jakieś dochody, wykazy wierzycieli, coś w każdym razie bezbrzeżnie nie-interesującego i nie-ekscytującego. Kiedy przez następny kwadrans w niewielkiej przestrzeni apartamentu rozbrzmiewał tylko szelest kartek i Hisoka zaczynał dochodzić do wniosku, że właściwie dobrze byłoby zwrócić uwagę małego książątka nieco bardziej oraz chwytać zaczepnie łaskoczące go co jakiś czas pisma, smukła rączka spoczęła na jego tego dnia swobodnie rozsypanych na czoło włosach.

Szczerze zainteresowany, znieruchomiał na moment, próbując nawet ukradkiem spojrzeć ku Kurcie, co jednak uniemożliwiał mu wachlarz białych kartek wraz z twardą okładką książki.

Po kolejnych trzech, czy pięciu minutach palce rzeczonej kończyny, poczęły niezobowiązująco wędrować po powierzchni jego głowy, niby to od niechcenia muskać zmierzwioną nieco fryzurę.

Jakie nieśmiałe słodkości!

Wystarczyło poczekać jeszcze dziesięć, a miękki ruch samoistnie przeewoluował w figlarną zabawę z różowymi kosmykami i rozkoszne drapanie opuszkami skóry czaszki. W ciszy wytrzymał już tylko minutkę więcej, później absolutnie nie mógł opanować radosnych westchnień i pomruków oraz nadstawiania jak największej przestrzeni pod opiekę przesympatycznych rączek.

- Przeszkadzasz – stwierdził ponownie szarooki, ale jakoś tak bez złości.

Zamruczał tylko szczęśliwie, odwracając się odrobinę na szczupłych kolanach i chwytając zębami filigranowe palce.

- Ej! - skarcił go, tarmosząc lekko za zadarty nos. - Złośliwa kreatura.

Błazen obdarzył go pełnym wyrzutu wzrokiem.

- Jesteś zupełnie jak kot – dodał jeszcze, sięgając po kolejną porcję dokumentów.

Na te słowa, usta mężczyzny rozjaśnił psotny uśmieszek. Płynnym ruchem podniósł sylwetkę z pół-leżącej pozycji, a następnie, ku zmieszaniu Kurapiki, przybliżył czoło do jego czoła, nieporuszonym wzrokiem świdrując dziurę w czerwieniejącym powoli obliczu, aż w końcu, gdy chłopak zaczynał przeczuwać, że czeka go kolejny wymuszony, głodny pocałunek... bardzo powoli mrugnął i legł z powrotem na swoim miejscu w nogach fotela.

- Co to miało być? - zapytał, przełknąwszy z trudem pełną zakłopotania gulę, którą urosła mu w gardle.

- Och, nie wiesz? - zagadnął klaun, przeciągając się smacznie. - To po kociemu ♣

- A co po kociemu?

- Nie powiem~ ♦

Wzruszył tylko ramionami, nie widząc sensu w dalszej rozmowie.

- Dziwak.

- Miau ♥

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 27, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Słodkości do herbatyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz