Lina oplatała moje ręce. Cień oplatał moje ciało.
Patrzę na wszystkie drzewa. Takie piękne. Wysokie drzewa pokryte pięknymi, zielonymi liśćmi. Kiedy wieje wiatr wydaje mi się że chcą nas przepędzić. Machają do nas.
Ludzie machają do siebie na pożegnanie. Obmachałam chyba wszystkich ludzi bliskich memu sercu.
Mój wzrok ponownie ląduje na ślicznych liściach. Teraz tak bardzo przerażających.
"Chyba jednak wrócę do domu"
Zerwał się wiatr. Liście machały mi na pożegnanie.