Ktoś złapał mnie za rękę i przyłożył mi coś do twarzy. Miało to okropny zapach, a więcej nie zdążyłam stwierdzić, bo zemdlałam. Obudziłam się w jakimś ciemnym pomieszczeniu.....zaraz to nie jest pokój. Jestem w jakimś wozie. Ale......ale jak się tu znalazłam?
Z każdą chwilą rosło we mnie strach i przerażenie. Moje ciało było paralizowane ze strachu. Czułam, że za chwilę oszaleje. Nagle za ściany usłyszałam rozmowę.
-Hej stary co my w sumie mamy zrobić z tą dziewczyną?- słyszałam potężny męski głos
-Mamy ją dostarczyć temu kolesiowi o białych włosach.- o białych włosach? Chwila, ten idiota Itan ma białe włosy!
-A, znasz chociaż jego imię?
-Chyba nazywa Iwan.- Iwan? Na szczęście.....zaraz! Wywożom mnie nie wiadomo gdzie i do kogo, a ja myśle, że na szczęście, że to nie Itan?!
-A po co to wogóle robimy?
-Słuchaj, ten koleś zaoferował nam niezły hajs, nie wiem po co mu ta dziewczyna, ale nie zadaje pytań dopóki dobrze płaci,
-A.....jak z tą dziewczyną jest coś nie tak?
-To dziewczyna jak każda inna, pewnie jeszcze się nie obudziłam.
-Hej wypuście mnie!- krzykłam i walnęłam o ścianę dzielącą nas
-O nasza śpiąca królewna się obudziła.
-Gdzie mnie wywozicie?!
-Dziewczynko nic ci do tego, powiem ci tylko, że jesteśmy w lesie.
-Wypuście mnie!- wstałam i zaczełam kopać i walić w ten cholerny samochód
-Hej dziewczynko lepiej przestań albo zrobimy coś twoim rodzicom.
-Co?- upadłam na kolana
-To co słyszałaś, albo będziesz dobrą dziewczynką i przewieziemy cię to twojego odbiorcy, albo skrzywdzimy twoich rodziców.
Normalnie to bym zaczełam płakać i użalać się nad sobą, ale wstałam. Poczułam w tym momecie niekotrolowany gniew, ta wiadomość zupełnię wyprowadziła mnie z równowagi. Nagle płomienie zaczeły wyłaniać się z moich palców. Nie kotrolowałam tego, nagle ogień zaczął mnie optaczać i palić wszystko wokoło. Nie wierzyłam własnym oczom ogień trawił nawet metal i prawie doszedł do baku z paliwem......
-Hej stary coś się pali!- w tym momencie prawdopodobnie zobaczyli palącą się ścianę i wyskoczyli z samochodu
Samochód wybuch. Ogień zaczął trawić las. Wszystko płoneło, czysty ogień, a po środku tego ognia stałam ja jak jakaś lalka. Moje ubranie było w strzępach, miałam setki ran i krew lała się ze mnie ciurkiem, ale to nic nie bolało. Nie panowam nawet nad własnym ciałem. Podeszłam (nie z własnej woli) do jednego z tych typów, wziełam go za szyję do góry i zaczełam go dusić. Nagle ktoś (na szczęście) mnie odepchnął. Upadłam, ale wstałam i zaczełam unosić się nad ziemią, a ze mną ogień. Ogień tańczył wokół mnie, a moje czerwone włosy......zamieniły się w lawe. Czułam gniew oraz strach.....przed samą sobą? Ogień zaczął kształtować się w jakiegoś ptaka, przypominał sokoła. Nagle ta osoba, która mnie wcześniej powstrzymała skoczyła do mnie. Nie uwierzycie to był.........Itan! Zaczął do mnie się zbliżać i nawet wyciągnął do mnie ręke, ale....zaraz dlaczego wszysko wokół mnie wszystko zamarza?!....
(!)
Heejoo
Serdeczne arigaro ;-)
Za czytanie mojej powięści jak widzicie mam już trzeci rozdział.
Pragnę podziękować wszystkim osobom, które mnie spierają. Proszę was również o gwiastki oraz komentarze ;b
Jeszcze raz dzieeeeeekuję
Do zobaczenia w czwartym rozdziale.
:-)
Ciauuu~
(!)