2. Ja też mam swoje potrzeby!

397 19 5
                                    

Dwa tygodnie jakie zostały do końca roku od pamiętnych odwiedzin Hagrida, bardzo przeżywałam. Codziennie rano gdy wychodziłam do szkoły o tym myślałam, potem w szkole nie mogłam się skupić. Dopiero gdy wracałam ze szkoły przyjaciele wyciągali mnie na dwór i zapominałam. Chwilowo. Wieczorem leżąc w łóżku nie mogłam zasnąć bo ciagle myślałam o tym co mnie czeka w wakacje i po. Z jednej strony nie mogłam się doczekać wyjazdu na swoje „magiczne" wakacje, ale z drugiej uświadomiłam sobie że będę bardzo tęsknić za swoimi przyjaciółmi.

Właśnie wracałam z zakończenia roku szkolnego. Szlam razem z Emili przez drogę polną w naszej wsi. Po prawej pole i po lewej pole. Zadupie jak cholera. Słońce mocno świeciło a my szłyśmy w ciszy ciesząc się pogodą. Wiedziałam że po głowie mojej przyjaciółki nie chodzą jakieś konkretne myśli więc zdziwiłam się gdy nagle z rozmyśleń wyrwał mnie głos Em.

- To co? Kawa u ciebie? - spytała a ja wiedziałam że ta sytuacja nie skończy się dobrze. Przecież na środku mojego pokoju stał kufer z logo Hogwartu i moimi inicjałami. Trzeba będzie naściemniać. Gdybym się nie zgodziła ona odrazu by coś wyczuła. Nigdy nie odmawiałam kawy - albo mam lepszy pomysł - stwierdziła a ja czekałam na dalsze wyjaśnienia - pójdziemy do Golden Rose i tam zamówimy sobie kawę.

- No Ok tylko muszę wziąć pieniądze - odparłam bo było mi obojętne gdzie pójdziemy. I tak skończy się to spotkaniem z chłopakami i Olivią.

Gdy Em weszła do mojego pokoju i zobaczyła kufer wypchany ubraniami zapytała.

- A gdzie ty się wybierasz? I w ogóle zajebista ta walizka. Kupiłaś na jakiejś oficjalnej stronie Harrego Pottera czy jak?

- Tak znalazłam w internecie - szybko jej odparłam unikając dalszej rozmowy na ten temat i przy okazji biorąc portfel, przecież nie mogłam jej powiedzieć że kufer pojawił się u mnie wczoraj rano i w dodatku teleportowany zapewne z samego Hogwartu - słuchaj muszę ci coś powiedzieć - musiałam jej wytłumaczyć mój wyjazd na całe wakacje.

- Dobra ale to przy kawie - przerwała mi łapiąc mnie za rękę i wychodząc z domu.
***
- No, to o czym chciałaś mi powiedzieć? - dociekała Emili a ja ze zdenerwowania bawiłam się krawędzią swoich krótkich spodenek - Ej, Paula? Wszystko ok? - spojrzała na mnie z niepokojem a ja wzięłam głęboki oddech aby łatwiej było mi mówić. Nienawidziłam jej okłamywać. Czy naprawdę muszę to zrobić?

- Wyjeżdżam. Na całe wakacje, i następny rok szkolny. - popatrzyłam na nią cierpiącym wzrokiem. Na jej twarzy malował się szok zdziwienie i... ból. Nigdy nie rozstawałyśmy się na tak długo.

- Co ale jak to? Gdzie? Miałyśmy tyle planów na wakacje.

- Wiem przepraszam. Lecę do mojej cioci chrzestnej. Do Ameryki.

Między nami trwała chwila ciszy. Widziałam że Em to boli. Nie znosiłyśmy się rozstawać na dłuższy okres czasu. A prawda jest taka że jeśli nie zdecyduje się wrócić do domu pod koniec wakacji ani na święta to następne spotkanie wypada dopiero pod koniec roku szkolnego. Czyli dokładnie za rok.

Wpatrywałam się w swoją kawę i nie wiedziałam co powiedzieć, okrągłe kostki lodu cicho pobrzękiwały obijając się od szklanego kubka.

- Kiedy wyjeżdżasz?

Popatrzyłam na datę w moim telefonie i westchnęłam. Telefon pokazywał 11:30 i rażącą w oczy datę. 30 Czerwca. Westchnęłam.

- Jutro.

- To trzeba jak najszybciej wykorzystać ten czas - powiedziała z entuzjazmem dopijając swoją kawę, a gdy ja zrobiłam to samo złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę osiedla - Dzwoń po chłopaków - gdy to powiedziała w jej oku pojawił się ten błysk niegrzecznej dziewczynki który u niej był ogromną rzadkością.

Uśmiechnęłam się do niej promiennie wiedząc czym zakończy się ten dzień i obie rzuciłyśmy się biegiem śmiejąc się w głos. Wcale nie martwiłam się jutrem. Liczyło się dzisiaj.

***

- Hej! - krzyknęłam w głąb domu kiedy o 21 wróciłam do domu.

- No dobry wieczór. Długo cię nie było. Jadłaś coś przynajmniej?

Tiaaa... Moja jak zwykle troskliwa mamusia. Pokiwałam twierdząco głową i usiadłam na fotelu w salonie gdzie tata oglądał jakiś denny serial.

- Spakowana?

- Tak. Stresuje się strasznie - wyznałam staremu, czego raczej nie miałam w zwyczaju.

- E tam. Wszystko będzie dobrze. No a przynajmniej powinno. Chyba że wróci ten dziwny koleś bez nosa. Wtedy może być trochę gorzej - odparł ze spokojem za co dostał ścierą w głowe od mamy która stała w drzwiach salonu.

- Nie martw się kochanie wszystko będzie dobrze. Na pewno znajdziesz sobie przyjaciół i wszystko będzie dobrze - odparła moja rodzicielka i przytuliła mnie.

- Dzięki. Ty umiesz pocieszyć. Nie co to niektórzy - popatrzyłam z wyrzutem na ojca który tylko parsknął śmiechem - Idę na górę się ogarnąć i iść spać, Widzimy się rano.

Weszłam do swojego pokoju i zabrałam piżamę oraz udałam się w stronę łazienki. Gdy tylko zobaczyłam że jest zajęta zaczęłam walić w drzwi i wrzeszczeć do tego małego gnoja.

- Mia wyłaź. Wiesz że jutro jadę do Potterów i muszę się ogarnąć i wyspać.

- Ja też mam swoje potrzeby!

Gdy już miałam coś odkrzyknąć zobaczyłam mamę na schodach która patrzyła na mnie ze współczuciem.

- Mi wyłaź Paula musi się umyć.

Gdy usłyszałam dźwięk przekręcanego zamka i rzuciłam w stronę mamy bezgłośne ''dzięki'' ale gdy zobaczyłam no moja młodsza siostra robiła w łazience złość znowu wróciła.

- Dlaczego używałaś moich kosmetyków? - zapytałam tonem pełnym jadu.

- Uspokój się wariatko niczego ci nie zabrałam.

- Mia nie rób ze mnie debila. Po pierwsze masz rozmazaną szminkę, po drugie nie zmyłaś dokładnie eyelinera i rozmazał ci się na pół ryja, a po trzecie wyjechałaś pomadą do brwi i zepsułaś wszystko przez co wyglądasz jeszcze gorzej - popatrzyłam na nią z miną starszej siostry i niemałą satysfakcją wymalowaną na twarzy zupełnie lepiej niż ona moimi kosmetykami o które dbałam jak o dziecko.

- Mamo powiedz jej coś! - Mia zrobiła minę jakby miała się rozpłakać.

- Sorry Mi. Pati ma racje - odparła ze śmiechem po czym poklepała mnie czule w ramię mówiąc "współczuje ci". 

Naprawdę straszliwy pech chciał że ta mała idiotka to usłyszała i wróciła do swojego pokoju obrażona na cały świat trzaskając drzwiami.

Z daleka usłyszałam tylko cichy chichot mamy. Weszłam do łazienki żeby się ogarnąć i posprzątać porozwalane kosmetyki. Nie chciało mi się już kłócić z ta małą wszą ale myślałam że padnę gdy zobaczyłam rozkruszone cienie do powiek. Bez komentarza zabrałam się za wieczorną rutynę cały czas myśląc o tej małej katastrofie która mieszka u mnie w domu.

Mia Pollen, lat 11 niby małe gówno ale wyszczekana strasznie. Pyskuje, stawia się i zachowuje jakby to ona była starszą siostrą. Z wyglądy lekko podobna do mnie, niestety. Miała więcej chłopaków ode mnie pomimo tego że zrywała z każdym po dwóch dniach. Biedni mali chłopcy. Tak powtarzam ona ma TYLKO 11 lat. Za grosz szacunku do starszych od siebie. Ja nie wiem po kim ona taka jest, bo chyba raczej nie po mnie. Córeczka tatusia. Pierdzi i beka po nocach chociaż nigdy wam się do tego nie przyzna. Więcej dla waszego dobra nie będę wam zdradzać. Tylko i wyłącznie dla waszego dobra bo gdybym chciała ją ośmieszyć już dawno napisałabym książkę "Sekretne życie Mii Pollen" i wysłała specjalne wydania dla jej byłych.

Może to nie jest wcale taki głupi pomysł?

Gdy o jedenastej leżałam w łóżku rozmyślałam jak ekscytujący będzie mój jutrzejszy dzień. Z tą myślą zasnęłam czując smrody z pokoju obok. Najprawdopodobniej puszczane przez moją siostrę.

Jak obiecałam wlatuje nowy rozdział. Dziękuje za wyświetlenia i czekam na gwiazdki. Do następnego. BUZIAKI ❤️

Tacy Sami... • James Syriusz PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz