7. Będziesz moją dziewczyną?

239 13 8
                                    

Świat wokół mnie zaczął nagle wirować a ja sama poczułam jak moje ciało obija się o twardą ziemię. Stan ten trwał jeszcze przez parę sekund a potem zatrzymałam się na miękkiej trawie patrząc na zachodzące już słońce. Wstałam powoli chwiejąc się na nogach a po chwili zobaczyłam że brunet obok mnie zrobił to samo. Popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się do siebie.

Czy był przystojny? Tak, na pewno tego mu nie brakowało. Już nie taka chłopięca twarz skierowana była w ostatnie promienie słońca które idealnie oświetlały teraz jego kości policzkowe i smukłą szczękę. Radosne, ciemnozielone oczy patrzyły się przed siebie, a niesforne kosmyki ciemno brązowych włosów opadały mu na czoło. Pełne usta wykrzywione były w uśmiechu, a urocze dołeczki w policzkach dodawały temu wszystkiemu uroku. Był ode mnie o ponad głowę wyższy, więc w tej odległości w jakiej od siebie staliśmy musiałam podnosić lekko głowę żeby na niego spojrzeć.

On chyba w sekundzie poczuł na sobie moje spojrzenie, bo przeniósł wzrok na mnie, a jego uśmiech jeszcze bardziej się powiększył.

- To co? Lecimy jeszcze raz? - zapytał, a ruchem głowy pokazał na górkę z której właśnie się sturlaliśmy.

- Po raz pięćdziesiąty? - spytałam podnosząc brew do góry, bo zadaje to pytanie kolejny raz od dwudziestu minut po każdym wylądowaniu na dole.

- Masz rację - zrobił rozbawioną minę - Po prostu za dużo dziecko zjadło co?

- Oj tak na pewno - zaśmiałam się ironicznie - A poza tym, przepraszam bardzo jakie dziecko?! Dzielą nas trzy godziny, nie dodawaj sobie za dużo - popatrzyłam na niego znacząco, a ten tylko wybuchnął śmiechem.

Usiedliśmy z powrotem na kocu a ja ze skierowaną twarzą ku słońcu, próbowałam łapać ostatnie promyki zachodzącego słońca. Godzina była już późna bo zbliżała się dziewiąta ale ani mi, ani Jamesowi nie śpieszyło się wracać do domu. Całe południe spędziliśmy, bawiąc się, śmiejąc i robiąc najrozmaitsze rzeczy. Lubiłam dni takie jak ten bo nie musiałam martwić się niczym, tylko spędzałam czas z przyjaciółmi i nie obchodziło mnie nic innego.

- Słuchaj bo zna dwa dni mam te urodziny no nie - spojrzał na mnie z pytającą miną, ale gdy zobaczył moją uniesioną brew od razu się poprawił - No, mamy.

- No i co? Nie oczekuj że coś ci dam bo jedyne co mogę ci oddać to podręcznik do eliksirów z pierwszego roku - wybuchnąłam śmiechem a chłopak po chwili wtórował mi.

- Nie, nie o to mi akurat chodziło. Przyjeżdża wtedy do nas cała rodzina, no wiesz ciocia Hermiona, wujek Ron ich dzieci i cała reszta pojebanej paczki Harrego Pottera - zaśmiał się, a ja mu wtórowałam.

- No mam nadzieję, że wiem o co ci chodzi. I co w związku z tym? - popatrzyłam się na niego pytająco bo nie do końca wiedziałam do czego zmierza.

- Po pierwsze chcę cię przygotować że przyjedzie bardzo dużo osób, będą dorośli i dzieci w różnym wieku, ale o tym powiem ci zaraz, chodzi mi teraz o to czy nie masz z tym jakiegoś problemu? Rozumiem jeśli z uwagi na twoją sytuację będziesz chciała siedzieć sama w pokoju - popatrzył się na mnie z dziwną troską w oku a mi się znowu zrobiło miło.

Kochany głupek.

- Nie, spokojnie. Raczej nie będę miała z tym większego problemu. Przecież i tak będę musiała ich w końcu poznać więc jaka różnica kiedy - uśmiechnęłam się do niego pokrzepiająco żeby nie dać po sobie poznać jak bardzo przeraża mnie wizja poznania jego rodziny i przyjaciół.

- Jesteś pewna? - spytał, a ja w odpowiedzi pokiwali twierdząco głową - To dobrze. W takim razie chcę żebyś wiedziała że mam trzech najbliższych przyjaciół - Fred to syn wujka Georga, ma siostrę bliźniaczkę Roxanne z którą pewnie będziesz dzielić dormitorium. Kolejny jest Teddy czyli syn wujka Remusa. Kręci z najbliższą przyjaciółką Roxanne - Victorią która jest córką wujka Billa i cioci Fleur, więc nie radzę ci do niego podbijać - mrugnął mi porozumiewawczo a ja zaśmiałam się na widok jego komicznej miny - Ostatni jest Lysander, czyli syn cioci Luny, ma brata - Loncana, ale on jest starszy i w dodatku niezbyt rozmowny więc nim nie musisz się zbytnio przejmować. Na razie to tyle najważniejszych członków rodziny których musisz poznać. Ostrzegam że przyjedzie serio masa ludzi, dla naszej rodziny każda okazja jest dobra do świętowania z bliskimi więc musisz się do tego przyzwyczaić - ogarniasz mniej - więcej?

Patrzyłam na niego w małym osłupieniu i w głębi serca zazdrościłam mu. Jego rodzina była dla niego najbliższymi przyjaciółmi i podziwiałam tą miłość do nich i tą rodzinność która od niego biła. Z drugiej strony też cieszyłam się że mogę poznać tak bliskie dla niego osoby i stać się częścią czegoś tak wspaniałego.

- Nie spodziewałam się że twoja rodzina jest tak liczna - popatrzyłam na niego z uśmiechem a on nieśmiało pokiwał głową

- I uwierz mi że to jeszcze nie wszystko. Za dwa dni będziesz musiała ogarnąć te wszystkie siostry i braci. Ale spokojnie, są takie trzy kategorie wiekowe - pierwsza to takie najmłodsze jak Lily czy Albus. Potem jesteśmy my. I najstarsi pewnie będą siedzieć z rodzicami więc nie będziesz musiała spędzać czasu ze wszystkimi - uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech - i właśnie tutaj pojawia się kolejny wątek. Będziesz moją dziewczyną?





Czy wracam na stałe? Nie mam pojęcia. Ale wiem że złapałam nowy zapał do pracy więc przez nabliższe tygodnie napewno będą się pojawiać rozdziały. Jak często? Tego też nie wiem. Z dobrych wiadomości mogę wam jeszcze powiedzieć że znalazłam mój stary notatnik do tej książki więc mam rozpisane dużo kolejnych rozdziałów co bardzo ułatwi mi pracę. Zaraz po lekcjach zabieram się do pisania i obiecuję że w najblizszym tygodniu wleci kolejny rozdział. Mam MEGAAAA nadzieję że ktokolwiek jeszcze tu został bo na samym począdku tej książki było was całkiem dużo, a mnie nie było sporo czasu. Jeśli masz zamiar czytać tą książkę regularnie to polecam przelecieć ci poprzednie rodziały bo nie jest tego dużo a z uwagi na moją długą nie obecność łatwiej ci będzie czytać kolejne części. Do zobaczenia niedługo. OBIECUJE <3 🤞🏽

Tacy Sami... • James Syriusz PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz