6. Umiesz jeździć na rowerze?

318 20 7
                                    

Zchodziłam powoli po stromych schodach prowadzących na strych uwarzając żeby znowu się z nich nie spierdolić. Przez dwa tygodnie jakie tu jestem, spadłam ze trzy razy, więc byłam z siebie dumna gdy stanęłam spowrotem na podłodze i odetchnęłam z ulgą.

Po dzisiejszych lekcjach Harry powiedział że musi coś dokończyć robić na górze ja mam wracać do domu na obiad. Więc takim właśnie sposobem mijałam swój pokój i kierowałam się w stronę schodów.

Od przyjazdu tutaj bardzo zaprzyjaźniłam się z Jamesem. Mieliśmy w wielu sprawach takie samo zdanie i taki sam gust w wielu przypadkach. Od pizzy Hawajskiej po wlewanie najpierw mleka potem płatków. Oboje mieliśmy tak samo popieprzone charaktery, skłonni do wygłupów i żartów, nienawidzimy nudy i przy nas zawsze musi się coś dziać. Często przychodził do mnie na lekcje i śmiał się ze mnie kiedy coś mi nie wychodziło. Ja potem odwdzięczałam się wygrywając z nim w fifę. Z drugiej strony wiedziałam że po części mogę mu ufać i powoli nasza relacja wkracza na poziom przyjaciele.

Z Lily też bardzo dobrze się dogadywałam. Ostatnio narysowałyśmy śpiącemu Jamesowi kucyki pony, tęcze i kwiatuszki, gdy się zorientował nie odzywał się do nas do obiadu. Z Albusem nie rozmawiam za dużo. Często zamyka się w swoim pokoju i nie wiadomo czy w ogóle żyje, ale kiedy wychodzi i udaje mi się mi się z nim porozmawiać jest naprawdę miły.

Weszłam przez salon do kuchni w której byli już wszyscy oprócz mnie i Harrego. Ciekawe dlaczego.

- Siema frajerze - jeszcze nie doszłam do stołu a już usłyszałam jego irytujący głos.

- Spadaj idioto - odpowiedziałam zajmując nieszczęsne miejsce obok niego, które już chyba na zawsze zostanie mi przypisane.

Takie wyzwiska były u nas na porządku dziennym i jeśli na początku były irytujące to teraz były u nas normą.

Po zjedzonym obiedzie poszłam do pokoju aby znowu powtórzyć jakąś część materiału. Robiłam tak przez cały czas. Nie zależało mi na Wybitnym ale wiedziałam że i tak będę miała mniejszą wiedzę niż reszta uczniów.

Wzięłam książkę z transmutacji z trzeciego roku i położyłam się na łóżku.

- A ty znowu będziesz się uczyć? - byłam tak skupiona że nie zauważyłam jak James wchodzi do mojego pokoju i siada na biurku.

- Wiesz że się puka? - zapytałam podnosząc wzrok znad książki aby zobaczyć jak nonszalancko opiera się o biurko i patrzy się na mnie z tym swoim ironicznym uśmiechem.

Ten tylko krótko się zaśmiał odpychając się od biurka, żeby po chwili położyć się koło mnie na łóżku.

- Pukałem. Trzy razy. Ale nie odpowiadałaś a ja jestem troskliwym przyjacielem więc wszedłem sprawdzić czy nic ci nie jest - odparł na jednym wydechu po czym zaczął zwijać się ze śmiechu na moim łóżku.

- Palant - odparłam waląc go książką po głowie.

- Transmutacja z trzeciego roku? To jest przecież banalne.

- Dla ciebie - odparłam odkładając książkę na szafkę nocną, a następnie wlepiłam swój wzrok w biały sufit.

Lubiłam tak po prostu z nim leżeć. Nie odzywaliśmy się tylko każdy pogrążony był w swoich rozmyślaniach. Zdarzyło się tak zaledwie kilka razy, a ja już wiedziałam że to mój ulubiony sposób spędzania czasu z brunetem. Po prostu leżeliśmy. Słowa były niepotrzebne.

- Umiesz jeździć na rowerze? - radosny głos bruneta wyrwał mnie z rozmyśleń.

Parsknęłam tylko śmiechem bo to było jak spytanie się ptaka czy umie latać. Wychowałam się na rowerze i deskorolce. To była od zawsze nierozłączna część mojego życia.

Tacy Sami... • James Syriusz PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz