Pozwalam łzom płynąć po policzkach
Patrzysz, lecz nie podchodziszUśmiechasz się, mój płacz jest oznaką słabości
Mam już dosyć udawania silnejPrzestaję, bo nie mam już więcej łez w oczach
Choć chciałabym nie przestawaćCzuję jakbym miała upaść, ale jednak dalej jestem
Samotne życie jest pusteStoję w kałuży krwi, która z każdą chwilą się powiększa
Może tym razem uda się odejśćPatrzysz na mnie, lecz nie zauważasz nawet kropli krwi
Ona nie jest twoim problememUpadam, chwytam się za serce, którego nie ma
Nie wiem już czemu je wyrwałamPróbuję się uśmiechnąć, znowu udaję że jest dobrze
Nikt nie rozpozna mojego kłamstwaNikt nie podniesie rękawów, nie zobaczy bladych śladów na rękach
A nawet jeśli, nie zwróci uwagiSerce dałam ludziom, nie mam go, nie daje mi nowej krwi
Rany pozostają otwarteOdwracasz się i odchodzisz ode mnie, taka typowa sytuacja
Znowu pozostaję samotnaJeśli teraz odejdę nikt nie zauważy, że mnie nie ma
Tylko ty trzymasz mnie przy życiuNie ma ciebie tutaj, zniszczyłeś mnie i zostawiłeś
Dobrze zagrałeś rolę przyjacielaOstatnim ruchem tamuję jednak krwotok, zostaję
Nie wiesz że coś właśnie się stałoMogę wyrwać sobie serce, oddać duszę, pociąć nadgarstki
Nie zauważysz przyjacieluW naszej przyjaźni liczy się tylko to bym była gdy tego potrzebujesz
Potem przestaję istnieć
CZYTASZ
Poezja martwej duszy
PoetryWiersze tutaj zawarte są pisane przeze mnie. Mogą nie odpowiadać innym ludziom. Wiele lepszych utworów jest poświęconych tematyce, o której piszę. Dlaczego więc trafiłeś tutaj?