🌻 T H R E E 🌻 „Amaya nie jest bezpieczna"

42 4 0
                                    

Przez chwilę słowa mamy odbijały się w mojej głowie. Nie wiedziałem, co zrobić ze sobą, swoim ciałem, swoim mózgiem, chciałem tylko cofnąć czas, wyjść z domu wcześniej i uniknąć tej rozmowy teraz.

- Czy podjąłeś decyzję, odnośnie ojca? - powtórzyła, a ja powracając do rzeczywistości wytrzeszczyłem oczy.

- Nie, nie miałem czasu się nad tym zastanowić, Lily mnie zajęła lalkami i straciłem rachubę - lekko kłamiąc odpowiedziałem po chwili zastanowienia. Zmieszanie musiało być wręcz wymalowane na mojej twarzy, albo bardziej (w wersji dla ułomnych) wypisane na moim czole.

- Oj Alek, synku... To jest twój ojciec, potrzebuje Cię i... - z nie małym zagubieniem patrzyła na mnie jakby... Błagalnie? Moja mama wylała przez niego litry łez, ale nie byłaby w stanie go zabić, bo tak na prawdę decyzja o czyimś życiu leżała w moich rękach. Czyimś, pełnym zdrady, złości i bezwstydności, życiu. Ta myśl lekko zmieniła moje podejście do sprawy, ale mętlik tylko się powiększył.

- Ten człowiek zostawił nas, zostawił Ciebie, dla młodszej suki, a Ty przez niego cierpiałaś, płakałaś nocami, obwiniałaś siebie, nie jego i... - mój tok myślowy był dziwny, nie chciałem jęczeć „Ale mamo!", tylko przedstawić swoje argumenty. Chciałem, żeby moja mama spojrzała na sprawę z obu perspektyw, co było w sumie błędem. Sam nie wiedziałem, jakie są perspektywy...

- Ale najpierw był dla mnie wsparciem, gdy go potrzebowałam. Był przy mnie. Zostawił swoją rodzinę dla mnie, wyjechałam z nim przez pracę, którą potem i tak straciłam - mówiąc to miała łzy w oczach, a sekundę po tym spojrzeniu odwróciła wzrok. Widziałem, jak jedna pojedyncza łza spłynęła po jej policzku, a mnie coś tknęło...
- Zostawił mnie, bo za dużo czasu spędzałam w pracy, która jak wiesz z czasem wykończyła mnie psychicznie i fizycznie. Często praca była dla mnie ważniejsza niż rodzina. Pamiętasz, kiedy byłeś dwunastolatkiem, ja siedziałam w pracy całymi dniami, a Ty byłeś u dziadków? Byłam psychologiem, pomagałam ludziom jak tylko mogłam. Godzinami rozmyślałam ich problemy. Nie mając czasu, na rozmyślenie własnych... Po czasie się doigrałam. On w końcu znalazł sobie normalne życie, a teraz może je stracić. Synu, rozumiesz, że jesteś tu jedyną nadzieją? Ty masz przed sobą całe życie, a on nie może czekać.

Spytacie, jaka była moja reakcja?

Cóż, sam nie wiem. Stałem w osłupieniu, utrzymując z mamą kontakt wzrokowy. W końcu ocknąłem się, podszedłem do niej i ją przytuliłem. Było mi tak strasznie ciężko... Ale jej bardziej. Co z tego, że działo się tyle, to jednak mój ojciec. Nawet gdyby nim nie był, posiadamy z mamą zbyt miękkie serca, żeby nie umieć wybaczyć. Nie, w takiej sytuacji. To już chyba rodzinne.

Oderwałem się od rodzicielki na chwilę, po czym szepnąłem cicho „zgadzam się" i wyszedłem z kuchni.

Ruszyłem przez salon do schodów, ale zanim skieowałem się do pokoju zajrzałem do Lily, czy na pewno śpi. Po cichu otworzyłem drzwi i zobaczyłem bawiącą się zabawkami siostrę. Cóż za zaskoczenie, Lily nie śpi! Co za dziecko...

- Heja - powiedziała rozbawionym głosem, gdy tylko mnie zauważyła. Zacząłem się zastanawiać jak to się stało że nie śpi, miała położyć lalki spać i sama zrobić to samo. Mały oszust...

- Bąblu, czemu ty nie śpisz?- zapytałem podnosząc ją. Jeju, ile ona waży... A niby taka mała.

- Bo nie poczytałeś mi książeczki - wypowiadajac te słowa wyglądała jak smutny, zbity pies. I te oczy... Czyli Urok Lily, niepokonana broń, jakiej używa zawsze, gdy coś idzie nie po jej myśli. Spryciara, co?

- Wybierz książkę a ja ci ją poczytam - uśmiechnąłem się, żeby za chwile znaleźć się na łóżku małej, które swoją drogą było meeega wygodne... Muszę przychodzić do niej częściej...

sunflowers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz