🌻 O N E 🌻 „cześć..."

87 5 0
                                    

Polecam puścić sobie piosenkę: Post Malone, Swae Lee - Sunflower
Ze spidermana, słuchałam podczas pisania i mega efekt 💛🌻

- Czeeeść - szepnąłem do ucha Amay'i po pojawieniu się w klasie i przytuleniu jej. Była to długowłosa blondynka o niskim wzroście, co utrudniło mi przytulenie jej w normalny sposób. Wygląda trochę jak moja młodsza siostra, co jest trochę śmieszne...

- Witaj mój ty patafianie małpowaty - odrzekła Amaya odwracając się do mnie. Ujrzałem wtedy jej piękne, zielone tęczówki i promienny uśmiech na twarzy.

- Gdzie jest Pipes? - spytała koleżanka, a mi po obleceniu wzrokiem klasy wpadł do głowy szatański plan, więc odpowiedziałem:

- Poszukaj jej w kiblu liżącej się z Olivierem - zaśmiałem się.

Piper jest dla mnie tak bliską osobą jak Amaya, bo znamy się od dziecka w trójkę (co prawda Pipes poznaliśmy trochę później, ale to niewielka różnica czasu) natomiast Olivier doszedł do nas do klasy w tamtym roku. Jest ciemnoskóry, więc jak to w każdej szanującej się szkole - spotkał się z hejtem, w jego przypadku niemałym. Jako, że w naszej „ekipie" każdy jest inny, nie obrażaliśmy go. Według Piper jest na prawdę przystojny, ale nie liczy na związek.

- Wolałabym nie, poza tym posiedzenie z Tobą jest milsze niż napotkać przyjaciół w... Takim momencie - po czym oboje zaczęliśmy się śmiać.
Amaya cmokneła ustami po czym z jej malinowych ustek wypadły słowa „Też Cię kocham ty tarzanie".

Po chwili do klasy wpadła długonoga brunetka o ciemnych oczach, czyli wcześniej wspomniana wam Piper, a zaraz za nią Olivier z rozwiązanymi butami i wymiętą koszulką.

- Siema - wyszczerzył się Oli, po czym przytulił naszą dwójkę. Pachniał jak czekolada... Nie wiem dlaczego mam takie skojarzenie, ale jest taką trochę uroczą, nieogarniętą czekoladką.

- Stary, jak ty wyglądasz? - Amaya spojrzała na chłopaka jak na kosmitę. Typowy Olivier, czy ona się jeszcze nie przyzwyczaiła?
Nawet nie pytaliśmy o przyczynę tego armageddonu, bo wszyscy wiedzieliśmy - zaspał.

- Siemka kociaczki - rzuciła nonszalancko Piper usadawiając się przy ostatniej ławce koło mojego miejsca.
W ławce przed nami usiedli Amaya i Olivier, a chwilę potem zabrzmiał dzwonek, który znaczył jedno.

Rozpoczęła się matematyka...

***

Po 45 minutach narzekania i tworzenia nowych wiązanek przekleństw gdy nauczycielka wywoływała do odpowiedzi ustnej kogoś z nas, zabrzmiał dzwonek oznajmiający, że to koniec i możemy uciekać z pola bitwy z naszą ukochaną panią Łoś, czyli nauczycielką-matematyki-postrachem-szkoły. Fakt, iż całą czwórką jesteśmy na profilu humanistycznym wręcz wskazywał na to, że nienawidzimy matmy. Nie tyle przedmiotu, co nauczycielki, przez co byłem prawie pewny że słowa „Alexandrze, przechodzisz do następnej klasy" mogły mnie ominąć, dość bardzo...

Wychodząc na przerwę i pokonując schody z 1 piętra na parter już miałem dość, a przede mną jeszcze spacer na 1 piętro innego bloku (a nasza szkoła ma ich 4) oddalonego od sali matematycznej o... 0,5 km? Tak przynajmniej mówiły moje nogi. Na tym piętrze znajdowała się moja szafka, z której musiałem wziąć worek ze strojem na w-f. Tak, dobrze usłyszeliście. Teraz czeka mnie lekcja w-f, na boisku (nie na sali gimnastycznej, na dworze) w słońcu, i to dwugodzinny w-f.

Tsaa... Kocham szkołę!

***
(Zmiana narratora)

sunflowers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz