Przyjęcie na oddział

605 26 0
                                    

Po krótkiej rozmowie funkcjonariusze policji zadzwonili po pogotowie. Ambulans przyjechał po dwudziestu minutach. Ratownicy zeszli ze mną do karetki, kazali mi się położyć po czym zostałam przypięta pasami. Po dosyć długiej podróży ukazała mi się izba przyjęć. Nie wyglądała zachęcająco, ponure kolory na ścianach i nieprzyjemne światło mnie przytłaczało. Kilka miejsc dalej ode mnie siedziała dziewczyna, była dosyć ładna, miała jasne włosy za ramiona i wydawała się być zdenerwowana, byłam na tyle rozkojarzona, że nie zauważyłam nawet jak zniknęła. Po chwili w poczekalni zostałam poproszona do gabinetu, usiadłam na przeciwko nieco zaspanej kobiety, która zaczęła mi zadawać pytania, a odpowiedzi zapisywała na komputerze. Trwało to na prawdę długo. Gdy zakończyła ze mną wywiad oświadczyła z lekko przerażającym dla mnie w tamtej chwili uśmiechem, że przyjmuje mnie na oddział mimo braku zgody ze strony moich rodziców. Weszłam do innego z pokoi gdzie zostałam przeszukana. Z kieszeni kurtki wyjęłam jeden pasek, ze swoich spodni drugi, odsznurowałam buty i oddałam kilka innych "niebezpiecznych" przedmiotów. Pożegnałam się z opiekunami po czym zniknęłam za szklanymi drzwiami.

Po chwili dotarłam na ciemny korytarz. Z mojej lewej strony był pokój pielęgniarek, i dwie sale obserwacyjne, z prawej stały łóżka z pacjentami. Kazano usiąść mi na pomarańczowej kanapie naprzeciwko pokoju zabiegowego. Czekałam na Panią lekarz rozmyślając nad moim dalszym losem. Nie mogłam uwierzyć, że faktycznie trafiłam do psychiatryka. Coś z tyłu głowy podpowiadało mi, że to tylko przykry sen. Z zadumania wyrwał mnie nieco zaspany głos kobiety. Weszłam do bardzo jasnego pomieszczenia, odpowiedziałam na kilka prostych pytań, musiałam pokazać wszystkie rany po cięciu się, przypalenia, otarcia, opowiedzieć o nich, zostałam zmierzona, zważona (boże ale wstyd :c). Po kilkunastu minutach wyszłam, dostałam pościel i poszłam do wyznaczonej trzyosobowej sali. Jedynym wolnym łóżkiem było środkowe, więc je zajęłam. Jak się okazało moje tymczasowe współlokatorki również nie spały mimo późnej godziny. Przywitałam się obdarzając je ciepłym uśmiechem. Jedna z dziewczyn była tą sama, którą widziałam w poczekalni, a druga trafiła na oddział dzień przed nami. Zadałyśmy jej kilka pytań odnośnie całego funkcjonowania tutaj. Po jakimś czasie skończyłyśmy rozmowę, a moje znajome usnęły. Ja miałam za duży natłok myśli aby pójść w ich kroki. W rezultacie odpłynęłam dopiero o godzinie 5.

Przepraszam, że tyle czasu... Nadrobie to ^^


Szpital psychiatrycznyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz