Żyli w schronie jakiś czas i wszystko zaczynało się układać. Wrócili żywi ze Złotego Stawu i nawet udało im się odkryć lokalizację Siedmiu Murów. Nic nie zapowiadało tego, co miało wkrótce nastąpić. Ray jak zwykle wyszedł na krótki rekonesans okolicy, ale tego wieczora się nie pojawił. Emma wielokrotnie próbowała go znaleźć, ale bezskutecznie. Gilda widziała, jak jej przyjaciółka zaczyna tracić nadzieję na jego powrót i nie miała pojęcia, jak jej pomóc. Jedyne co mogła w tej chwili zrobić, to zmuszać Emmę do zjadania posiłków i oferować ramię, gdy ta potrzebowała się wypłakać.
Nagle przeszło miesiąc po tym jak Ray zniknął, pojawił się w schronie. Był wychudzony i totalnie wykończony, ale żywy. Wszyscy zarzucili go pytaniami, ale on bez słowa przeszedł między nimi i zamknął się w dawnym pokoju Jugo. Jakąś godzinę później wyszedł na korytarz i zobaczył Emmę siedzącą pod ścianą koło drzwi. Usnęła czekając na niego, a on wiedział, że poczucie winy będzie jego towarzyszem przez długi czas. Ostrożnie wziął ją na ręce i zaniósł do jej łóżka. Emma poruszyła się niezadowolona gdy wypuścił ją z objęć i mruknęła:
- Śmierdzisz.
Ray zasłonił usta dłonią, żeby nie wybuchnąć śmiechem i ostrożnie wyszedł na korytarz. Jakim cudem potrafiła go rozśmieszyć w najgłupszym momencie, było dla niego zagadką. Wkrótce zanurzył się w gorącej wodzie i gdy tylko w czystych ubraniach pojawił się na korytarzu, dostrzegł Gildę. Pierwszy raz w życiu widział u niej taki wyraz twarzy i wiedział, że lepiej z nią w tej chwili nie dyskutować. Wskazała kuchnię i gdy tam dotarł, zmusiła go do zjedzenia podwójnej porcji.
- Gilda? - zaczął, ale spojrzenie, które mu posłała mówiło jasno, że ma się zamknąć.
- Wiesz przez co przeszliśmy po twoim zniknięciu? Emma każdej nocy miała koszmary. Jak mogłeś coś takiego z...
- Gilda - przerwał jej Ray i gdy ponownie na niego spojrzała, kontynuował. - Musiałem to zrobić. Phil powiedział...
- Zaraz. Phil?
- O tym właśnie chciałem wam wkrótce powiedzieć, ale na razie zachowaj to dla siebie.
- Kiedy nam powiesz?
- Dzisiaj po kolacji.
- Świetnie, a teraz pójdziesz ze mną - warknęła nagle Gilda łapiąc go za kołnierzyk i siłą wlokąc korytarzem. Po tym wrzuciła go do pokoju Emmy i zatrzasnęła za nim drzwi. Nagły dźwięk obudził Emmę i poderwała się zdezorientowana. Wtedy go zobaczyła i zamarła, jakby nie wierzyła że to on. Przetarła parę razy oczy i nadal siedziała na łóżku patrząc na niego.
- Emm... - zaczął Ray, ale zanim skończył już była przy nim. Obejmowała go z całych sił za szyję, płacząc mu w ramię. Jemu nie pozostało nic innego, jak objąć ją w nadziei, że w końcu się uspokoi. Nie wiedział, jak długo tak siedzieli, ale z każdą chwilą coraz jaśniej docierało do niego, że nie miałby nic przeciwko trzymaniu jej w ramionach bez końca. Jęknął wiedząc co to oznacza, a wtedy Emma spojrzała na niego zapłakanymi oczami.
- Wróciłeś.
- Tak jakby.
- Gdzie byłeś? Co się z tobą działo?
- Później wam wszystkim opowiem.
Nagle odskoczyła od niego, jakby zorientowała się, jak blisko siebie się znaleźli. Dopiero wtedy dotarło do niej, że nie są na korytarzu.
- Jak się tu...
- Przyniosłem cię, a ty w podzięce powiedziałaś, że śmierdzę - rzucił, a ona zarumieniła się zawstydzona. - Koniec końców skończyło się dla mnie na kąpieli i Gildzie wmuszającej we mnie jedzenie.
- Sama czasami się jej boję - odparła uśmiechając się lekko, ale nadal przyglądała się mu badawczo. - Wychudłeś - stwierdziła delikatnie dotykając jego policzka. Zaskoczyła go i zdecydowanie o tym wiedziała, bo widział, że jej uśmiech staje się coraz szerszy.
- Trochę mnie nie było.
- Cieszę się, że wróciłeś - powiedziała cicho, po czym wstała powoli. Ray nic nie mógł poradzić, że praktycznie od razu zatęsknił za jej ciepłą dłonią. Poszedł za jej przykładem i gdy się podniósł, spojrzała na niego uśmiechając się jak zawsze.
- Zawsze mnie zaskakuje, jak szybko mnie przerosłeś.
Uśmiechnął się tylko i po zmierzwieniu jej włosów sięgnął po klamkę.
- Chyba czas iść na kolację - stwierdził, a ona spojrzała na niego zdziwiona. - No co? Trochę tu siedzieliśmy.
Gdy weszli do jadalni, wszyscy już na nich czekali, a Jugo zdzielił go po łbie. Po kolacji wszyscy czekali na wyjaśnienia.
- Jakby tu zacząć... Macie pozdrowienia od Phila - rzucił, a oni zamarli na moment, po czym zaczęli przekrzykiwać się nawzajem. Gdy trochę ucichli Ray kontynuował. - Phil żyje i ma się dobrze. Powiedział mi trochę o tym, co się stało z pozostali dziećmi z farmy i z tego co wiem, Grace Field tymczasowo jest zamknięte, a dzieci rozlokowane na innych farmach. Zaostrzyli też ochronę poza murem więc trochę mi zajęło zanim dostałem się do środka, a potem wydostałem. Sami wiecie, jak wygląda las więc domyślacie się co się działo.
- Skąd w ogóle pomysł? - rzucił nagle Don.
- No bo przecież Emma cały czas się o nich zamartwia więc stwierdziłem, że zerknę na wszelki wypadek.
Gilda spojrzała na niego domyślnie, ale udawał że tego nie zauważył. Gdy kładli się spać już miał gasić światło, gdy wyczuł czyjś wzrok i dostrzegł Gildę stojącą w drzwiach. Mroczna aura, która ją otaczała sprawiła, że przełknął powoli ślinę.
- Chciałaś czegoś?
- Emma znowu ma koszmar.
Zaklął pod nosem, ale poszedł za nią i zobaczył, jak dziewczyna niespokojnie rzuca się na łóżku. Bez słowa usiadł przy niej, złapał za ramiona i potrząsnął delikatnie. Przebudziła się zdezorientowana i gdy go zobaczyła, rzuciła się mu na szyję. Słyszał za plecami chichot Gildy, która szybko zamknęła za sobą drzwi.
- Emma. To był tylko sen. Wróciłem.
- Nadal trudno mi w to uwierzyć - powiedziała wtulona w niego.
- Zostanę przy łóżku do rana. Gdy się obudzisz nadal tu będę więc mogłabyś mnie już puścić?
- Nie.
- Emma. W ten sposób się nie wyśpisz. Dawno chyba nie miałaś spokojnej nocy.
- Nie puszczę.
- Niech ci będzie. Będę cię trzymał za rękę. Wystarczy?
- Nie!!! - krzyknęła prawie go dusząc. Ray zastanawiał się, jak wyjść z tej sytuacji, ale gdy miał się kłócić dalej, powiedziała cicho. - Możesz spać ze mną.
- Chyba sobie żartujesz - rzucił, odsuwając ją na długość ramienia, ale widząc że jest na granicy płaczu, westchnął z rezygnacją.
- Pierwszy i ostatni raz - powiedział obchodząc łóżko dookoła i siadając po drugiej stronie. Emma wyglądała na spokojniejszą i gdy tylko się położył, zgasiła światło. Słyszał, że się położyła i wkrótce poczuł, że opiera swoją głowę o jego plecy.
- Dziękuję Ray - powiedziała cicho i wkrótce zasnęła. On tymczasem leżał zastanawiając się na jakie jeszcze tortury skaże go ta szalona dziewczyna.