naleśniki - myśli bohaterki
Strasznie dużo tutaj przeskoków w czasie no ale nie miałam weny jak to inaczej zrobić. Gomene. W następnym rozdziale postaram się bardziej rozwinąć akcję
===================================================================
*Pół roku później*
Stałam na placu apelowym czekając na swojego dowódcę. Wokół mnie panował gwar, wielu kadetów rozmawiało ze sobą lub śmiało się. Tylko ja stałam dumnie wyprostowana z obojętną miną.
-Baczność robale!
Przed nami stanął wysoki mężczyzna o morderczym wyrazie twarzy. Krótkie rude włosy świetnie kontrastowały z zielonymi oczami, ale wracając... Wszyscy na placu stanęli w równych rzędach i zasalutowali. Zielonooki rozejrzał się po wszystkich, dłużej zatrzymując się na mnie. Rudowłosy zaczął chodzić pomiędzy rzędami.
-Kim wy jesteście robalu?!
-K-Kadet Michael Aran z Dystryktu Trost!
-Co tu robicie bachorze!?
-Chce wspomóc ludzkość walką o wolność!
-Świetnie - mężczyzna położył dłoń na ramieniu nastolatka - Wspomożesz ich zostając idealną paszą dla tytanów!!
Podobne dialogi powtórzyły się jeszcze kilka razy, aż instruktor dotarł do mnie.
-A paniusia to kto?!
-Kadetka Immortal Bellator z dystryktu Shiganshina, sir!
-Nie łżyj! Były ród cesarski grzeje swoje grube zadki w stolicy!
-Jak pan widzi nie wszyscy z nas upadli tak nisko.
-Co tu robisz księżniczko?!
Ironia i kpina były tak silnie wyczuwalne, że widziałam jak dziewczyna obok mnie wzdryga się. Jednakże ja jedynie uniosłam wysoko głowę i spojrzałam rudowłosemu w oczy, z taką siłą i chłodem, że ten musiał cofnąć się o krok, a pozostali kadeci spoglądali na mnie z przerażeniem.
-Jestem tu by dostać się do Zwiadowców, a następnie wybije wszystkie poczwary, które łażą za murami.
*pov. 3 osoba*
Aura wokół czarnowłosej stała się tak gęsta i przerażająca, że wszyscy dookoła przełknęli głośno ślinę.
-Może jednak coś z ciebie będzie "wojowniczko"*.
Mężczyzna prychnął i odszedł, by stanąć przed pierwszym szeregiem.
-Jestem dowódca Hans Weiter i od dzisiaj jestem waszym dowódcą! Macie wykonywać wszystkie moje polecenia bez dyskusji! Czy to jest jasne?!
-Tak sir!
-Odmaszerować!
Po kolei ruszyli do przydzielonych baraków. Pomieszczenia były małe, a jedyne co w nich było to kilka łóżek i po jednej szafce do każdego. W baraku kobaltowookiej było jeszcze 7 dziewczyn, które chciały nawiązać z nią rozmowę, jednakże ona je zignorowała i poszła spać.
Obudziła się o 5:00. Śniadanie odbywało się o 6:00, więc powoli ubrała mundur i wyszła z baraku. Poszła na plac treningowy i wykonała poranną rozgrzewkę.
*1h później*
*pov. 1 osobowa*
Usłyszałam trąbkę wojskową, która oznaczała śniadanie. Podbiegłam truchtem na stołówkę i odebrałam swoją porcję. Usiadłam przy odległym stoliku i zaczęłam jeść. Skończyłam jeść i właśnie odkładałam naczynia, kiedy do pomieszczenia wpadł dowódca Hans i kazał nam natychmiast stawić się na placu treningowym. Na miejscu ustawiliśmy się w 5 szeregach i czekaliśmy na rozkazy. Weiter przyszedł chwilę po naszym ustawieniu. Natychmiast stanęłam na baczność, co inni powtórzyli.
-Spocznij! Na rozgrzewkę 6 kółek dookoła placu! No już ruchy, macie na to 40min!
Od razu ruszyłam sprintem, zostawiając innych w tyle. Jedno kółko miało 10km, więc byłam niemal pewna, że większość sobie nie poradzi.
*30min później*
Aktualnie kończę ostatnie kółko, pozostali już dawno opadli z sił. Dobiegłam do dowódcy i stanęłam na baczność. Rudowłosy patrzył na mnie pustym wzrokiem, a na jego czole była ledwo widoczna, pulsująca żyłka.
-Spocznij! Kiedy ty sobie biegałaś i beztrosko hasałaś, inni zrobili 50 pompek, więc do roboty damulko!
-Tak jest, sir!
Ćwiczenie poszło mi szybko i zwinnie. Po tym rozpoczęliśmy ćwiczenia w parach. Walka wręcz, była dla mnie prosta. Kiedyś dziadek mnie jej uczył.
*2 tygodnie później*
Dzisiaj jest pierwszy dzień ćwiczeń z manewrem trójwymiarowym. Weither mnie chyba do reszty znienawidził, ponieważ wszystkie jego rozkazy wykonuje perfekcyjnie, przez co jego żyłka już praktycznie pęka. Czepia się wszystkiego co robię i jestem niemal pewna, że weźmie mnie na pierwszy ogień.
-Bellator! Wskakuj w paski!
-Oczywiście sir!
Heh a nie mówiłam? Podeszłam do przyrządu i nie czekając na podejście instruktora, zapięłam wszystkie pasy i czekałam aż mnie podniosą.
-Pff. Podnieść naszą księżniczkę!
Puściłam mimo uszu swoją nową ksywkę i kiedy tylko poczułam szarpnięci, moje ciało samo ustawiło się w odpowiedniej pozycji, dzięki czemu zachowałam równowagę. Posłałam zwycięskie spojrzenie w stronę dowódcy. Kiedy byłam mała często podbierałam Erykowi sprzęt i bawiłam się nim. Na wspomnienie przyjaciela, poczułam uścisk w sercu. Kątem oka widziałam dwie postacie stojące obok stołówki. Miały na sobie zielone peleryny, ale więcej już nie widziałam. Chwilę później byłam już na ziemi i wróciłam na swoje poprzednie miejsce w szeregu. Dopiero teraz poczułam, że tęsknie za swoimi bliskimi, ale nie mogę teraz o tym myśleć. Niektórzy na manewrze się wywalali, a inni ledwo utrzymywali równowagę, chociaż czasem zdarzały się wyjątki, które utrzymywały się w pozycji pionowej. Po treningu zjedliśmy obiad i poszliśmy na inne ćwiczenia.
* Rok później *
2 rok już jestem w Korpusie Treningowym. Niestety miesiąc temu zmarł dowódca Weiter, dlatego aktualnie nasz 103 Korpus został przyłączony do 104 Korpusu Treningowego.
CZYTASZ
To moja walka (shingeki no kyojin)
FanficMłoda dziewczyna doświadczyła Piekła, podczas zagłady Shiganshiny. Kierowana chęcią zemsty za śmierć dziadków, zgłasza się do 103 Korpusu treningowego, by dołączyć do Zwiadowców i zgładzić wszystkich tytanów. Dziewczyna odrzuciła swe uczucia, ludzie...