Rozdział 11

2.6K 175 146
                                    

Świat powrócił do normalności. Victoria ponownie zatopiła się w pracy, rozwiązując sprawę za sprawą. Molly, z kolei, wciąż udawała, że nic się nie stało, a Sherlock... Cóż, Sherlock zawracał im głowy dokładnie tak samo jak wcześniej. Radcliffe doskonale wiedziała, że jeszcze kilka miesięcy temu, jego zachowanie doprowadziłoby ją do utraty zmysłów. Zrobiłaby wszystko, żeby tylko odzyskać prywatność, ale teraz? Teraz jego obecność wydawała się zupełnie normalna.

Przyzwyczaiła się do wstawania wcześnie rano, budzona niedorzecznymi smsami mężczyzny. Gdy tylko otwierała oczy, sprawdzała telefon, po czym wyklinała głośno w przypływie złości. A potem zaczynała dzień, jakby nic się nie stało. Nauczyła się także ignorować większość słów, które opuszczały jego usta, gdy włamywał się do jej mieszkania, by porozmawiać o swoich sprawach. Wcale nie potrzebował pomocy; szukał jedynie kogoś, kto pełniłby rolę potakującego manekina, do czego świetnie się nadawała — szczególnie w środku nocy, jego ulubionej porze.

Coś w tym dziwnym partnerstwie działało, sprawiając, że czuła się zarówno zadowolona, jak i nieco zaniepokojona. Niewielu ludzi mogło się pochwalić, że byli tak blisko z samym Sherlockiem Holmesem, co z kolei dawało jej poczucie wyjątkowości — bardzo zgubnej zresztą. W jakiś sposób zdołała przedrzeć się przez bariery stworzone przez socjopatię konsultanta, sprawiając, że dostrzegł on różnice między nią a resztą społeczeństwa. Victoria skłamałaby, mówiąc, że nie robiło to na niej żadnego wrażenia. I właśnie to wrażenie stało się źródłem niepokoju.

Radcliffe nie mogła powstrzymać myśli, że całe jej życie — z pozoru tak normalne — zaczęło obracać się wokół Holmesa. Budziła się rano, spodziewając się jego wiadomości, a kiedy z jakiegoś powodu nie nadchodziły, w głowie kobiety pojawiało się mnóstwo teorii wyjaśniających taki stan rzeczy. Wolała zrezygnować z wolnego czasu, aby jeździć po całym mieście i obserwować, jak Sherlock rozwiązuje zagadkę za zagadką. Patrzenie na niego podczas pracy okazało się niezwykle ekscytujące — szczególnie, gdy zaczęła rozumieć, w jaki sposób funkcjonował jego umysł.

Nie, nie stała się żadnym geniuszem. Nie było to zresztą możliwe. Nowo zdobyta wiedza wiązała się raczej z maleńkimi szczegółami, które dotychczas umykały jej uwadze; przyglądała się, jak Holmes porusza się po miejscach zbrodni, jak nawiązuje połączenia między rzeczami, które wszystkim innym wydawały się niezwiązane.

W pewien sposób stał się jej mentorem, chociaż nie zdawał sobie z tego sprawy. Zachowywał się tak jak zwykle, za wyjątkiem momentów, kiedy posyłał jej ironiczne uśmiechy, a jego oczy błyszczały z rozbawieniem. Wiedział, że go obserwowała, ale mało ją to obchodziło. Mógł śmiać się do woli, ale pogodziła się z myślą, że trzymanie się z dala od Sherlocka Holmesa nie wchodziło już w grę. Nie do końca.

Obsesja na jego punkcie była niebezpieczna. Przypominała poniekąd fascynację burzą — piękną, nieprzewidywalną i dziką. Dedukcje mężczyzny były jak pioruny, rozświetlające mroczne niebo i sprawiające, że wszystkie detale, które wcześniej pozostawały nieuchwytne, nagle zaczynały świecić niczym gwiazdy. Victoria nie umiała ubrać w słowa, jak hipnotyzująco działał na nią ten widok. Stała więc w bezruchu, czekając, aż kolejna błyskawica rozetnie chmury i zaprze dech w jej piersiach.

Próbowała przekonać samą siebie, że potrafiłaby żyć bez doświadczenia tego przedstawienia na porządku dziennym, ale im więcej o tym myślała, tym mocniej rozumiała, że prawda wyglądała zupełnie inaczej. Nagle słowa Mycrofta zyskały nowe znaczenie — o wiele bardziej przerażające. Może wcale nie miał na myśli łamania prawa, gdy mówił o przekraczaniu granic.

Victoria zaczynała sądzić, że znajdowała się coraz bliżej momentu, w którym zawrócenie nie byłoby już możliwe. W jakiś niezrozumiały sposób dała się wmanipulować w podążanie tam, gdzie wcale nie chciała iść — przynajmniej nie świadomie. Zupełnie jakby przebudziła się nagle z długiego snu i zdała sobie sprawę, że funkcjonowanie bez tego specyficznego haju, jaki oferował Sherlock, było niemożliwe.

Ostatnia Zagadka [Sherlock x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz