Victoria czuła się dziwnie — tak dziwnie, że nie umiała znaleźć wygodnej pozycji. Sprawy nie powinny wyglądać w ten sposób; była przecież zdeterminowana, żeby zapomnieć o przeszłości i wesprzeć Sherlocka w jego desperackich próbach znalezienia kryminalisty, nawet jeśli był on także jej ojcem. Ale teraz, kiedy już wiedziała, co zrobił za jej plecami... Nie potrafiła powstrzymać poczucia krzywdy.
Ich rozmowa była w pewien sposób oświecająca. Radcliffe cieszyła się z tego, jak wiele rzeczy zmieniło się, odkąd po raz pierwszy wspomniała o ojcu, ale... Sherlock wciąż zdecydował za nią — bez jej wiedzy. Odnalazł go, zanim w ogóle dostała szansę, by zrozumieć powody jego działań.
A co, jeśli nigdy by ich nie zrozumiała? Co, jeśli wciąż uznałaby je za bolesne i niezwykle samolubne? Victoria nie była na tyle głupia, by sądzić, że konsultant poczułby skruchę za własne czyny. Wierzył, że postępuje właściwie — i faktycznie tak było, do pewnego stopnia.
Nie zmieniało to jednak faktu, że Sherlock dokonał wyboru, który stał w całkowitej sprzeczności z tym, czego chciała detektyw. Nie powinna być tym zdziwiona; mężczyzna przestał stanowić dla niej zagadkę już jakiś czas temu, ale... Mimo to, w jakiś sposób, oczekiwała, że sprawy będą wyglądać inaczej. Nie spodziewała się, że poczuje się przez niego zdradzona już tak wcześnie. Nie spodziewała się, że nie zdoła podejść do sprawy racjonalnie.
— Wciąż nie zamierzasz ze mną rozmawiać. — Detektyw uniosła wzrok znad sterty dokumentów, dostrzegając Sherlocka, siedzącego po przeciwnej stronie biurka. — Uważam to za niezwykle niepokojące.
— Wiesz, co jeszcze jest niepokojące? — spytała cicho i podparła się na łokciach. — Fakt, że nie widziałeś potrzeby, aby powiedzieć mi o ojcu wcześniej. Zanim go znalazłeś.
— Czy to naprawdę robi jakąkolwiek różnicę?
— Oczywiście, że tak — odparła gniewnie i westchnęła. — Posłuchaj... Rozumiem, że nie chciałeś mnie skrzywdzić. Nie tym razem. Ale ciężko jest mi pogodzić się z tym, że moje zdanie nie miało dla ciebie żadnego znaczenia. Mówiłam ci przecież, jak bolesna jest moja przeszłość, a ty tak czy siak postąpiłeś... Cóż. Tak, jak postąpiłeś. A to, z kolei, okropnie mnie wkurwia.
Victoria zdała sobie sprawę, że ich rozmowa przyciągnęła uwagę gapiów; wszyscy w biurze spoglądali w ich stronę z zainteresowaniem, co czyniło sprawy jeszcze bardziej niezręcznymi. Sprzeczanie się w miejscu pracy nie wydawało się atrakcyjnym konceptem, ale kłótnia z Sherlockiem Holmesem była znacznie, znacznie gorsza.
— Co się stało, to się nie odstanie, Sherlock — powiedziała w końcu i ponownie spojrzała na dokumenty. — Przejdzie mi. W końcu. Kiedyś.
— Twoja złość sprawia, że czuję się niekomfortowo — oświadczył Holmes, zaskakując ją nieco.
Brzmiał na spiętego, co samo w sobie było dziwne. Nie mogła się powstrzymać i zerknęła na niego raz jeszcze. Przypatrywał jej się z taką intensywnością, że nie umiałaby zignorować jego słów. Uwierzyła mu, nieco wbrew sobie. W oczach konsultanta błyszczała jednak rzadko spotykana szczerość.
— Sherlock... — zaczęła, ale on odwrócił wzrok i zmarszczył brwi.
— To nie ma sensu — przerwał, zmieniając pozycję. — Nie przywykłem do czucia się w ten sposób i, rzecz jasna, gardzę podobnym stanem. Jednakże mam wrażenie, że powinienem zrobić wszystko, by nasz... układ nie ucierpiał na twoim braku umiejętności oddzielania pracy od emocji.
CZYTASZ
Ostatnia Zagadka [Sherlock x OC]
FanfictionJego umysł był piękny - dziki i nieokiełznany przez kogokolwiek poza nim samym. Ludzie nazywali go wybrykiem natury, ale Victoria Radcliffe nigdy nie spotkała kogoś bardziej hipnotyzującego. Chaos, ukryty w jego przenikliwych oczach, zdawał się być...