Pewna wdowa miała raz trzy córki. Jej mąż zginął w jednej z wielu bitew, więc sama opiekowała się potomstwem, starając się przekazać im jak najwięcej i wychować je na dobre kobiety. Mieszkały nad brzegiem morza, w chacie oddalonej od wsi, na potężnej, choć odległej od pozostałych państw wyspie. Miejsce to pokryte było skąpą roślinnością, chłodne i nieprzyjazne, jednak było domem kobiety i jej zmarłego męża i żadne z nich nie wyobrażało sobie życia poza nim.
Wdowa, Svanlaug, kochała wszystkie trzy swe córki, choć każda odziedziczyła po niej i jej mężu inne cechy. Wszystkie trzy były pięknymi dziewczętami, lecz temperament i charakter każdej był wyjątkowy.
Najstarsza, Aldis, była osobą powszechnie znaną i lubianą i choć mieszkała daleko od wioski, miała mnóstwo przyjaciół. Codziennie chodziła na spacery, zrywała polne kwiaty i śmiała się głośno i donośnie, a cały świat jakby nagle rozbłyskał kolorem. Słońce świeciło jaśniej, gdy uśmiech zdobił twarzy dziewczyny, a wiatr unosił jej głos daleko, jakby nawet jemu spodobało się jego słodkie brzmienie.
Środkowa córka, Astrid, różniła się od siostry niemal wszystkim. Zimna jak morski wicher, opanowana i stanowcza niczym skała i ostra jak stalowy miecz ojca, którym władała. Wymykała się nocą do lasu, ćwicząc walkę toporem i mieczem oraz strzelanie z łuku. Rzadko się uśmiechała, ale kiedy to robiła, czas zdawał się na chwilę zastygać w bezruchu, podziwiając ze zdziwieniem ten widok.
Najmłodsza spośród potomstwa Svanlaug, Sigrid, była czarującą dziewczyną. Gdy przechodziła obok kwiatów, te jakby nachylały się ku niej. Całymi dniami rozmyślała i chadzała na brzeg morza, na plażę, niemal nie dotykając stopami ziemi. Kiedy na kogoś patrzyła, nie można było oprzeć się wrażeniu, że dziewczyna przekazuje swym wzrokiem ciepło. Jednocześnie czasami w jej oczach widać było coś niepokojącego, jakieś ukryte głęboko szaleństwo. I mawiano wtedy, że to spadek po ojcu, który ogarnięty dziwną żądzą, wyruszył na wojnę do obcych krain i już nie wrócił.
Gdy widziano wszystkie trzy córki razem, nie można było oprzeć się ich urokowi. Każdy mieszkaniec patrzył i chłonął piękno, bo choć tak różne, każda miała w sobie coś niezwykłego i magnetycznego. Aldis, ze swymi niemal białymi włosami i zielonymi oczyma, mimo chłodnej urody emanowała ciepłem. Astrid, z cynamonowymi włosami i turkusowymi tęczówkami sprawiała, że ludzie pragnęli się przed nią skłonić. Sigrid, z opadającymi na plecy i ramiona brązowymi włosami i oczami przyciągała ludzi, w szczególności młodzieńców, z których każdy marzył, by zechciała za niego wyjść. I wszyscy ludzie z wioski dawno już wiedzieli, że nie są to zwyczajne dziewczęta, tak jak ich matka, kobieta nieziemsko wręcz urodziwa i ojciec, największy wojownik, jakiego widzieli. Wyczuwali, że dostępują zaszczytu oglądania jakiegoś cudu, jakichś boskich tworów, od których nie potrafili oderwać swojego wzroku.
I tak życie toczyło się, a córki dorastały i stały się młodymi kobietami. I wtedy właśnie przeznaczenie przyszło po nie, ukazując dalszy los.
Aldis znalazła sobie męża, wraz z którym założyła ród Hvitrose. Oznaczało to „biała róża", gdyż Aldis sama wyglądała jak biała róża, z zielonymi oczyma i białymi włosami. Kochała swego męża, a i on darzył ją ogromną miłością. Mieli wiele potomstwa, w tym córki tak piękne jak ich matka i synów tak odważnych jak ich ojciec. Aldis cieszyła się szczęściem rodzinnym przez wszystkie swoje dni i zmarła w podeszłym wieku z uśmiechem na ustach, otoczona ukochanymi osobami. I tak odeszła z tego świata Aldis, Szczęśliwa Żona i Matka.
Astrid stała się największą wojowniczką wszech czasów. Wyruszyła wraz z mężczyznami na wojnę, pokonała wielkiego niedźwiedzia i zdobyła uznanie wśród swego ludu. Wkrótce wyszła za mąż za mężczyznę, którego poznała na wojnie i którego, jako pierwszego w swym życiu, obdarzyła szczerą i prawdziwą miłością. Ich syn, Ludwig, zjednoczył wszystkie plemiona na wyspie i jako pierwszy założył na skronie koronę. Po wielu latach jego przydomek Krone, co znaczy „korona", przekształcił się w nazwisko. Astrid do końca życia pozostała wojowniczką i choć była mężatką, nigdy nie zaprzestała walki mieczem oraz toporem. Była kobietą niezależną i silną, przed którą każdy chylił czoła. Zmarła z mieczem w dłoni, walcząc z najeźdźcą. I tak odeszła Astrid, Niezłomna Wojowniczka.
Najmłodsza spośród niezwykłych sióstr, Sigrid, miłowała pewnego młodzieńca z wioski. Był on człowiekiem walecznym i dzielnym. Odwzajemnił uczucie dziewczyny i spędzali ze sobą mnóstwo czasu. Gdy przybyli najeźdźcy, ukochany chwycił za broń i walczył dzielnie, broniąc ojczystej ziemi i swego ludu. Wojna się skończyła, jednak Sigrid wybrała mężczyznę niespokojnego. Nie potrafił długo usiedzieć w jednym miejscu, dlatego gdy usłyszał o wojnie na lądzie, natychmiast tam wyruszył. Kochał Sigrid, lecz wewnętrzny niepokój okazał się silniejszy. Mężczyzna nie wrócił już z wojny, nie zdążywszy pojąć Sigrid za żonę. Gdy najmłodsza spośród córek Svanlaug usłyszała o tym, że jej umiłowany zmarł, nie mogła tego zrozumieć. Sama nie była w stanie znieść tęsknoty, żalu i bólu po tej dotkliwej stracie. I tak odeszła Sigrid, Tęskny Kwiat.
Trzy siostry oraz ich rodzice zostali uznani za bóstwa. Ponieważ to kobiety zostały założycielkami dwóch najpotężniejszych rodów Hapersionu, wyspy na morzu, w ich Królestwie dziedziczenie korony wygląda inaczej niż na lądzie. Od czasu do czasu, gdy korona przypadnie najstarszemu potomkowi, którym jest kobieta, królowa rządzi sprawiedliwie wyspą i jej mieszkańcami. Ową wyspą włada teraz Andrea Ester, siostra umiłowanej królowej Aidy Ester, żony króla Magnusa Crone, miłościwie panującego potomka Astrid Niezłomnej Wojowniczki.
Oby królowa rządziła jeszcze przez długie lata!
CZYTASZ
Andare/Zawieszone
Fantasy"Uczono mnie, bym przenosiła góry, przekraczała granice i zmieniała zasady, gdy będę tego potrzebować, nie bym zatrzymywała się przed górami, bała granic i trzymała się błędnych zasad. I to właśnie zamierzam zrobić. Zmienić świat na lepsze. I nie pr...