Ciągle chodzi po szkolnym korytarzu ,,krok w krok" za swoją dziewczyną. Rozstaje się z nią tylko na lekcje i denerwuje tym wszystkich. Od uczniów, przez nauczycieli, na sprzątaczkach i swojej dziewczynie kończąc... Dobra koniec tych przemyśleń, bo trzeba iść spać. Jutro znowu pierwszy W-F...
Co się dzieje?! Która godzina?! Czy znowu zaspałam?! Co się tu kurcze dzieje... Aha. Wszystko jasne. Ja ciągle śpię, a to jest mój sen. Co to za dziecko?
-Mamusiu, wstawaj! Już rano!-
-Już wstaję.-
Czyli mam dziecko. Super sen. Ciekawe, czy męża też mam... Trzeba wstawać i dać mojej ,,córce" coś do jedzenia, bo sama sobie nie zrobi. Ona wygląda na jakieś trzy lata.
Po śniadaniu trzeba się czymś zająć. Poszukam jakieś książki, a dziecku dam kredki i niech porysuje...
-Mamusiu, nie śpij! zrobiłam dla ciebie obrazek-
-Ja wcale nie śpię...-
Sen we śnie. Po prostu incepcja.
-Co tam narysowałaś?-
-To jestem ja, to ty, to tatuś, a to mój najlepszy przyjaciel...-
Patrzę na ciemną plamę stojącą, za mną na rysunku i idę się napić. Muszę się obudzić, bo nie wytrzymam.
-Czemu nic nie mówisz? Nie podoba ci się?-
-Kto to jest?!-
-Mój przyjaciel.-
-Pytam jeszcze raz: Kto to do jasnej holery jest?!-
-Zaraz go poznasz... Zaprosiłam go. Stoi tuż za tobą...-
Natychmiast się odwracam i... Nie no, ja w to nie wierze. Za mną stoi najprawdziwszy pikachu! No dobra... Nie do końca, bo ma rozdwojony język (jak wąż) i ostre jak sztylety zęby.
-Jak będę ci potrzebny krzyknij: Morte flammae-
Nażrecie to się skończyło. Sukces. Obudziłam się i nie wiem co o tym myśleć. Chyba pójdę do mojego ciemnego pokoju. Czyjeś krzyki zawsze mnie koją.
Jestem już w pokoju i widzę ,,Zakochanego", który stoi skuty łańcuchami przykutymi do ściany i błagalnym spojrzeniem prosi o litość... Morte flammae. Coś mi to mówi. Wydaje mi się, że wcześniej gdzieś to już słyszałam... Ciekawe czy zadziała...
-Morte flammae-
Nie wierzę! To działa, bo obok mnie pojawił się ten sam pikachu i zapytał:
-Czyżbyś mnie wzywała moja pani?-
-Tak. Trzeba coś zrobić z tym gościem w łańcuchach, ale nie mam pomysłu. Jak myślisz, co z nim?-
-Myślę, że damnatio ad flammas-
-Nie wiem co to znaczy, ale brzmi dobrze.-
-Wykonać?-
-Czemu nie...-
W ułamku sekundy zobaczyłam jak jego marne ciało staje w płomieniach, a jego krzyki przejmują całe pomieszczenie. Po kilku rozkosznych widokach, które uwielbia każdy piroman jego głos umilkł, a jego nic nie znaczące życie uleciało ze zwęglonego ciała. Mój mały pomocnik zgasił ogień. Wspólnie się ulatniamy...
YOU ARE READING
Z pamiętnika sadystki
HorrorJestem młodą sadystką. Można powiedzieć, że początkującą. Opisuję w tym pamiętniku moje pierwsze zabójstwa. Udaje mi się nie pokazywać tego, że robię to pierwszy raz. Moją ofiarą może być każdy. Wystarczy, że mnie pożądanie zdenerwuje.