Dział 7.

3 0 0
                                    

Jak myślałam, tak się stało. Zaraz po moim przywitaniu z Olivierem złapała mnie za rękę i wyciągnęła do salonu Jaspera.
-Widziałaś jak się na Ciebie patrzył? - pisnęła mi do ucha. -Kobieto, podobasz mu się! - po czym dała mi mocnego kuksańca w bok. Przez to że szeptała, nasza rozmowa brzmiała mniej-więcej jak konwersacja dwóch węży. To syczałam ja, to Olivia.
-Co? JA? On mógłby mieć każdą, a chce akurat mnie?! - syknął wąż Ania.
-Tak! Już sam sposób w który się na Ciebie patrzy to mówi! - odsyknął wąż Liv.
-Nie żartuj, proszę Cię. - syk-... a z resztą, wiecie sami.
-Nie żartuje! - i w tym momencie do pokoju wszedł ON. Znany jako Olivier, kuzyn Jaspera, najpiękniejszy chłopak na naszej półkuli.
-Olivia, możesz na chwilę iść do Xaviera i Jaspera? Chcieli coś - powiedział z cudnym uśmiechem.
-Jasne, już idę - puściła do mnie oczko i wyszła. Cholera.
-No, co u naszej ślicznej pani detektyw? - spytał, a podemną ugięły się kolana, co chyba zauważył bo pociągnął mnie za sobą na sofę.
-O mnie mówisz? - jęknęłam.
-No a o kim? - szepnął mi do ucha a mnie przeszły ciarki.
-Dobrze... - wydukałam.
-To świetnie, bo nie daruję draniowi, który byłby odpowiedzialny za twój zły humor - obrócił mnie ku sobie. -Ty wiesz, że jesteś diabelnie piękna, Aniu Invis? - szepnął i mnie pocałował. W tym momencie po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Niestety, ta chwila nieba nie trwała długo, bo po chwili przestał i lekko się odsunął. Wsunął obie ręce w moje włosy, a ja wiedziałam, że niczego więcej nie chcę. Rozpuścił mi włosy z kucyka i zaczął je wąchać. OK, to już było dziwne.
-Możesz mnie, proszę, puścić? - wyrwałam się i wstałam. Znowu miałam czucie w nogach.
-Nie mów że Ci się nie podobało - uśmiechnął się w swoim stylu.
-Może i tak, ale muszę mieć czysty umysł przy rozwiązywaniu tej sprawy - odcięłam się i odwróciłam się na pięcie, po czym wyszłam. Zadufany w sobie dureń. Ale piękny dureń.

Dwie StronyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz