Daegu, Dom Mina, godzina 23.30

Daegu było w nocy dość cichym i spokojnym miejscem. W oknach domów nie paliły się już światła, na ulicach było pusto. Można by powiedzieć, że cisza nocna jest tu nienaganna.

A jednak, w starym, trochę zawalonym domu, do którego już nikt nie zaglądał po raz kolejny błogą ciszę przerwał głośny trzask rozbijającego się szkła i rozwścieczony wrzask Taehyunga.

"Chyba ci już na starość odbiło Joon! Chcesz nam zwalić kolejne problemy na głowę?! Bo bachora ci się zachciało?!" Srebrnowłosy za wszelką cenę starał się wybić ten pomysł starszemu z głowy.

"Tae, pomyśl trochę! To jeszcze dziecko, ma przed sobą całe życie i..." Namjoon urwał i zrobił kolejny unik, bowiem w jego stronę poleciał porcelanowy wazon, który po chwili rozbił się o ścianę za nim. Jego czerwona koszula w czarną kratę powiewała delikatnie przy każdym jego ruchu. O ile blondwłosy umiał trzymać nerwy na wodzy, tak jego rozmówca w chwilach frustracji ciskał wszystkim w co ( i kogo ) popadnie.

Dwójka obecnych przy kłócących się mężczyznach, w ciszy obserwowałam rozwój wydarzeń. Ze szczególnym zainteresowaniem przyglądali się srebrnowłosemu , w którego oczach zaczęły płonąć coraz większe ogniki czystej furii.

"No i co z tego?" Wycedził Taehyung,wciąż nie odkrywając wzroku od Namjoona. "To mieszaniec! Dobrze wiesz co nam grozi za coś takiego. Jeszcze nam problemów z prawicielami brakuje! "

"Wiem, Tae, wiem. Ale czy ty nic nie rozumiesz? Nikt na razie o nim nie wie, a on ma przed sobą przyszłość i potrzebuje pomocy." Blondwłosy przeniósł wzrok ze zezłoszczonego Taehyunga na siedzących na łóżku obok mężczyzn. Jeden z nich, ubrany w szary sweter i czarne jeansy, o włosach w kolorze ognistego pomarańczu, trzymał na kolanach małego chłopca pogrążonego we śnie. Drugi zaś, czarnowłosy, w czarnej bluzie i luźnych spodniach, bawił się miętowymi kosmykami malca.

Rudzielec po chwili dostrzegł spojrzenie starszego i uniósł głowę znad dziecka.

"Joon ma rację. Tae, czy ty naprawdę miałbyś serce go zostawić?" Przytaknął mu.

Taehyung odwrócił się od towarzyszy i wbił wzrok w podłogę. Po części Namjoon i Jimin mieli rację. Ten malec w sumie był całkiem uroczy i byłoby głupotą porzucić go na pastwę losu. Lecz z drugiej strony taka osoba stwarzała poważne zagrożenie, a dotychczasowe życie Tae naprawdę nie wyglądało źle. Miał gdzie spać, gdzie jeść i przede wszystkim miał spokój. Tak sobie mieszkał w rezydencji Namjoona, który parę lat temu wziął go do swojej rodziny. Nikomu nie zawadzał, z chłopakami dogadywał się całkiem dobrze. Czasami tylko pokaprysił trochę Seokjinowi bo jego kimichi było za mało ostre. Gdy była ładna pogoda wszyscy razem wychodzili na dłuższe spacery. Zdarzało się nawet, że przez przypadek trafiali do innych miast. No właśnie... Gdyby nie to, że Kook z Jiminem się uparli dzisiaj na rodzinny spacerek pooglądać zachód, to może teraz srebrnowłosy byłby w domu. Nie byłby w Daegu, Mieście Śmierci. Nie musiałby męczyć się z wejściem do jakiejś zawalonej rudery, bo "Hobi mówi, że tam ktoś jest", a jak tylko reszta usłyszała to od razu pędzą na pomoc. I oczywiście nikt w tym momencie nie zawracał sobie głowy sprzeciwianiem się Taehyunga. A jak tylko zobaczyli, dziecko, same w takim bałaganie, to od razu postanowili przygarnąć... Jedynie Seokjin, jeden mądry postanowił zostać w rezydencji.

"No to jak?" Z zamyślenia wyrwał go głos Namjoona. Srebrnowłosy zmierzył go chłodnym wzrokiem i zacisnął usta. Nie było sensu mu się dalej sprzeciwiać, w końcu to właściciel decyduje kto u niego mieszka. 

"Skoro tak bardzo potrzebujecie tego dzieciaka to go sobie bierzcie." Syknął Taehyung, wciąż przeszywając brązowe oczy blondyna. "Ja tylko z góry zapowiadam, że za niego odpowiedzialności nie biorę i ma się trzymać z dala ode mnie i moich spraw, zrozumiano? I chodźmy już, bo Jin pewnie już teraz jest bardzo zły."

"Ależ oczywiście, drogi Tae." Joon rozpromienił się. Srebrnowłosy prychnął tylko w odpowiedzi i wyszedł z pomieszczenia. Namjoon skinął głową na pozostałych. Jimin wstał ostrożnie z łóżka i przekazał mu do rąk chłopca, który wciąż smacznie spał.

"Jak myślisz, przejdzie mu?" Spytał się szeptem rudzielec.

"Raczej tak, jednak nie od razu." Odparł blondwłosy wpatrując się w spokojną twarz malca. "Wiesz, że Tae strzeże się prawa, Miasta Śmierci, a niestety jest z nimi na stałe związany. Tak jak ten chłopiec."

Jimin zamyślił się przez chwilę. Namjoon i Jungkook mierzyli go wzrokiem pełnym zainteresowania, dopóki w pokoju z powrotem nie pojawił się Taehyung w towarzystwie innego, czerwonowłosego mężczyzny.

"Nie za dobrze wam?" Warknął poirytowany czekaniem srebrnowłosy. "Posiedźcie jeszcze chwilę, a dołączy do was pewna nie mała eskadra czarnych owiec z baranem Parkiem na czele, jednak wątpię żeby Jimin miał ochotę na spotkanie z braciszkiem."

"Myślę, że nikt tu nie ma ochoty na spotkanie prawicieli." Westchnął cicho blondyn, po czym zwrócił się do czerwonowłosego mężczyzny. "Hobi, wiesz co robić."

Namjoon szybkim krokiem udał się w stronę wyjścia, pozostali podążyli za nim. Ostatni z nich, Hoseok, znalazwszy się przy progu drzwi wejściowych domu, utworzył na dłoni niewielki płomyk ognia i z kamiennym wyrazem twarzy rzucił go w głąb budynku. Gdy upewnił się, czy ogień zaczął się rozprzestrzeniać, odwrócił się i ruszył śladami towarzyszy, zanurzając się w ciemnościach nocy, umykając jednocześnie oczom kilkunastu ubranych w czarne peleryny postaci.

_______________________________________

Witam Cię, drogi Motylku!

Miło, że chociaż ktoś to czyta

Co jakiś czas będą edity wszystkich rozdziałów, mniejsze lub większe

Nie umiem określić co ile czasu będą się pojawiać nowe rozdziały

Jak cuś, to przepraszam za autokorektę iPhona

Uczę się pisać więc pls, miej wyrozumiałość dla tego czegoś _/|\_

~𝓨𝓸𝓴𝓸𝓶𝓲

_______________________________________

Flowers&Forbidden Love ||Taegi||Where stories live. Discover now