Rozdział 2

15 3 0
                                    

Siedziałam w pokoju całkowicie zrobionym z drewna, a przez otwarte okno wpadały zapachy najróżniejszych kwiatów, ale kiedy chciałam podejść, coś mną szarpnęło i znalazłam się z powrotem w białym pomieszczeniu. Rudowłosa kobieta patrzyła na mnie swoimi wielkimi zielonymi oczami, a jej nosek delikatnie się marszczył, gdy o czymś intensywnie myślała. Piegi nie były bardzo widoczne, ale dla kogoś spostrzegawczego nie stanowiło to problemu.

-Przez sto lat nie wybudzałaś się ze śpiączki. Czy ty wiesz, jak się zamartwiałam?

-Dalej cię nie pamiętam, ale w pewnym sensie wydajesz się bardzo znajoma.- Mój głos był ochrypnięty.- Może mogłabyś mi coś opowiedzieć?

-Opowiem wszystko od początku.- Przez chwilę zbierała myśli, aż w końcu wypowiedziała zdanie, które sprawiło, że na moim ciele pojawiły się dreszcze.- Żyjemy na świecie już bardzo długo, pamiętamy czasy pierwszych ludzi, cywilizacji czy władców. Sama się zdziwisz, jak wszystkie wspomnienia wrócą. Walczyłyśmy w wojnie grecko-perskiej, przemierzałyśmy świat u boku Aleksandra Wielkiego, byłaś doradcą Cezara. Pomagałyśmy zbudować sfinksa. Robiłyśmy rzeczy, o których zwykli śmiertelnicy nie mogli śnić.

-Dlaczego żyjemy tak długo?

-Zostaliśmy stworzeni przez jakieś wyższe siły. Nie jesteśmy pewni, po prostu pewnego dnia obudziliśmy się na pustyni. Każdy z nas ma odmienne zdolności i inne oczy. Moje są zielone.- Zmarszczyłam brwi, a gdy zrozumiała, nad czym się zastanawiałam, zaśmiała się pod nosem.- Są szmaragdowe. Mogę leczyć krwią. Pamiętam, jak podałam trochę dziewczynce chorej na raka. Następnego dnia była zdrowa. Wszystko zniknęło.- Z jej dłoni wyłoniła się zielona wiązka światła, która uderzyła w moje serce i głowę, dzięki czemu poczułam delikatne ukojenie.

- Dlaczego zapomniałam? - Im częściej umierasz, tym wolniej się regenerujesz, a wspomnienia znikają na jakiś czas. - Przecież jesteśmy nieśmiertelni.- Odpowiedziałam

-Tak, ale nasza ,,śmierć" trwa bardzo krótko. Nie możemy umrzeć całkowicie. Balansujemy na jednej linie z czasem, który chroni nas przed całkowitym zapomnieniem. Odpocznij, wrócę do ciebie później.- Przystanęła z ręką na klamce.- O niektórych rzeczach warto zapomnieć.- Jej słowa wydawały się niezrozumiałe. Mimowolnie opadłam na poduszki, wpatrując się w lustrzany sufit. Nie pamiętałam nawet niebieskich oczu, czarnych włosów oraz bladej cery, a tatuaż w kształcie smoka stanowił zagadkę. Czułam się słaba. Nawet milionem słów nie mogłam opisać mojego położenia. Jakiś głos w głowie podpowiadał mi, że niedługo znajdę wyjaśnienia. Przewracałam się z boku na bok, aż w końcu usiadłam po turecku ciekawa swoich zdolności. Skupiłam się z całych sił i przymrużyłam powieki.

-W ten sposób niczego nie osiągniesz.- Oznajmij chłopak łudząco podobny do mnie.- Twoja moc wypływa z duszy. Poczuj, jak wypełnia cały twój umysł i przechodzi przez serce. Poczuj płomień.- Przez moje dłonie przeszło tysiące iskierek, które zatrzymały się w tęczówkach.- Czerwony jest twoim kolorem. Łączy nas wszystkich niewidzialną pieczęcią. A teraz przypomnij sobie wszystko kawałek po kawałku. Od powstania stajemy się...

-Przewodnikami, którzy mają chronić ludzkość.- Wtedy wszystko zaczęło nabierać sensu. Parę obrazów przemknęło w zawrotnym tempie, przyprawiając mnie o ból w skroniach. -Maxsimusie!- Krzyknęłam, żeby zmarznięty chłopak mógł usłyszeć mnie pomimo lodowatego deszczu oraz wiatru.- Mamy przed sobą trzy dni drogi! Musimy się gdzieś ukryć!

-A Flora i Alex?! Przecież już od dawna czekają na nasze przybycie!- Wysłałam wiązkę światła, która poleciała wysoko ponad chmury, dając wskazówkę naszym przyjaciołom.

- Nie możemy tu umrzeć! Rusz się!- Złapałam go za szyje i pchnęłam w stronę pobliskiej jaskini. Westchnęłam z ulgą, kiedy okazało się, że jesteśmy bezpieczni. Woda z przemoczonych ubrań kapała na ziemię w dziwnej symfonii, której nie potrafiłam rozróżnić. Usiadłam pod kamienną ścianą, próbując wykrzesać ogień z posiniałych palców. Łapałam szybkie oddechy, by zebrać choć trochę pozostałości mocy. Było ciężko, ale nie mogłam pozwolić, żeby mój brat zginął przeze mnie. Siły opuszczały moje ciało, a drgawki opanowały każdy zakątek. Okropne uczucie rozdzierającej środek pustki przeszył mnie na wskroś, jednak ogień zapłonął, susząc nasze ubrania i ogrzewając. 

UwięzieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz