Nie raz miałam ochotę że sobą skończyć. Chodziłam zalana łzami. Strasznie się opuściłam. Nie widziałam nic innego po za moimi problemami...
Wstałam dużo za wcześnie przed moim budzikiem, ale nie przeszkodzilo mi to specjalnie, gdyż mogłam przy okazji przejrzeć pocztę.Po skończeniu tego zajecia poszłam wykonać poranną toaletę i ubrać się. Mój styl składał się głównie z czarnych ubrań, ale dziś zrobiłam wyjątek, ponieważ jest 01 września, czyli rozpoczęcie roku szkolnego. Postanowiłam ubrać bordową spódniczkę. Białą koszulę na krótki rękaw, czarną skórę oraz lity tego samego koloru.
Kto dzisiaj by mnie zobaczył powiedziałby "Zwykła dziewczyna, która nie ma za grosz problemów. Na dodatek jeszcze bogata, mająca sławnych rodziców" -To tylko pozory.
Zjadłam śniadanie i ruszyłam w stronę mojego samochodu.
Po ok.10 minutach wjechałam na szkolny parking. Było już dużo samochodów, ale jeszcze nie było tych spóźnialskich.
Jako, że za pięć minut miał zacząć się apel ruszyłam w kierunku wejścia. No, ale oczywiście nie zapominajmy o moim przyjacielu "pechu", który praktycznie nigdy mnie nie opuszcza (to dopiero dobry przyjaciel-pomyślałam).
Byłam już przy drzwiach, kiedy poczułam ból.
CZYTASZ
"...i nie opuszczaj mnie"
Teen Fiction"Chciano za szczęściem pisać listy gończe, ale nikt nie umiał podać rysopisu" Kiedy zabraknie nam tego co najważniejsze, wtedy dopiero dostrzegamy to co straciliśmy. Tak było w moim przypadku. Żyłam nie doceniając tego co miałam tak blisko siebie...